Wielki Paul George przedłuża nadzieje LA Clippers

Wielki Paul George przedłuża nadzieje LA Clippers

LA Clippers po raz kolejny pokazali, że w tym roku są absolutnym przeciwieństwem swojej zeszłorocznej wersji. Z nożem na gardle, LAC zagrali fantastyczne spotkanie na wyjeździe wygrywając 116-102 i wracając do LA na mecz numer 6.

Na kilka godzin przed startem meczu, Clippers otrzymali kolejny cios. Ivica Zubac, stanowiący mocny punkt drużyny w tej serii, uszkodził więzadła poboczne (MCL) i nie wystąpił w meczu numer 5. Jego dalszy udział w tej serii także stoi pod znakiem zapytania. Chorwat doznał tej kontuzji w meczu numer 4, lecz mimo tego rozegrał z urazem jeszcze ostatnie 10 minut. To pierwszy opuszczony mecz środkowego od ponad 2 lat!

W takim wypadku, Ty Lue postanowił wyjść swoim niskim ustawieniem z Marcusem Morrisem na centrze. Aby jakoś zniwelować brak centymetrów i wybić Phoenix z rytmu, Clippers stanęli na początku meczu strefą, co okazało się strzałem w dziesiątkę. Bardzo szybko objęli wysokie dwucyfrowe prowadzenie, w czym szczególny udział mieli właśnie Marcus Morris (13 pkt w pierwszej kwarcie) i Reggie Jackson (12 pkt w tej części gry).

Suns spokojnie przetrwali początkową nawałnicę rywali i spokojnie zaczęli odrabiać straty przy udziale Devina Bookera (11 pkt w 1Q). W kolejnej odsłonie, mecz przebiegał zgodnie z wcześniejszym scenariuszem. Słońca co jakiś czas dochodziły na 1-2 posiadania, a wtedy Clippers odpowiadali odskakując znowu na około 10-punktową prowadzenie. Świetną zmianę w drugiej kwarcie (i nie tylko) dał z kolei Boogie Cousins. Środkowy ustanowił swój rekord kariery w playoffach, zdobywając 15 pkt w 11 minut na parkiecie:

YT: Z. Highlights

Pierwszą połowę zakończył Devin Booker celną trójką równo z syreną:

Dodało to nieco animuszu Suns, którzy w trzeciej kwarcie wyszli nawet na pierwsze prowadzenie w tym meczu po celnym rzucie Chrisa Paula z półdystansu. Niestety dla Phoenix jednak, trzecia kwarta okazała się koncertem jednego aktora i to nie występującego w Suns. Paul George rzucił w tej części gry 20 punktów, myląc się tylko raz na 8 prób. Nie było zwyczajnie mocnych na Playoff P w trakcie tych 12 minut:

Dzięki temu prowadzenie LAC przed ostatnią kwartą było całkiem bezpieczne. W ostatniej ćwiartce, Phoenix dzielnie próbowali dojść do głosu, za każdym razem jednak Clippers, w tym głównie duet Paul George/Reggie Jackson, odpowiadali na to swoimi punktami, utrzymując co najmniej 4-punktową przewagę i wygrywając ostatecznie 116-102.

Ojcem zwycięstwa był bez wątpienia genialny Paul George, który rzucił najlepsze w karierze w playoffs 41 punktów (75% z gry!) dodając 13 zbiórek i 6 asyst:

YT: NBA

Obok niego dobry mecz zagrali także Reggie Jackson (23 pkt) i wreszcie Marcus Morris (22 pkt), który w samym tym meczu rzucił niemal tyle samo punktów, co w 4 wcześniejszych spotkaniach tej serii:

Po stronie pokonanych najlepiej wypadł Devin Booker (31 pkt, ale tylko 41% z gry). Co ciekawe, pomimo przewagi fizycznej, najsłabszy mecz w tej serii zagrał DeAndre Ayton (10 pkt i 11 zb). Chris Paul zdobył 22 pkt i 8 ast, lecz trafiając tylko 42% z gry. We znaki mocno dawał mu się Patrick Beverley:

Mecz numer 6 w Mieście Aniołów w nocy ze środy na czwartek.

YT: MLG Highlights