Warriors w Finale po dwóch latach przerwy! Wprowadza ich tam Klay!

Warriors w Finale po dwóch latach przerwy! Wprowadza ich tam Klay!

DAL- GSW – 110:120 [1-4]

Znamy pierwszego Finalistę NBA sezonu 2021/22 – są to Golden State Warriors, którzy właśnie ograli Dallas Mavericks w serii do czterech zwycięstw. Są to ci Warriors, którzy wracają do Finałów po dwóch latach przerwy. No, może nie dokładnie ci sami – wzbogaceni o postaci takie jak Jordan Poole, Andrew Wiggins, czy Jonathan Kuminga. Chociaż to wciąż ta ekipa Stepha Curry’ego, Klay’a Thompsona, Draymonda Greena (ba, nawet Andre Iguodali, z ty że on nie gra), której rok roczną obecnością w Finale byliśmy już w pewnym momencie zmęczeni, dziś ich obecność tutaj jest całkiem ekscytująca.

Zwłaszcza obecność tutaj Klay’a Thompsona, bo umówmy się – to była jego noc. Dla Thomspona będą to 6. Finały z rzędu. Przed tym sezonem, ostatni raz grał właśnie w czasie Finałów 2019, przegranych przez GSW z Raptors. Po dwóch ciężkich latach kontuzji wrócił i znamienne, że to on wprowadził Warriors do Finałów swoim kapitalnym meczem. Jasne – przy wyniku 3-1 nie miało to takiego ciężaru dramatycznego, ale jednak – ładny moment:

Dziś Steph Curry zszedł na drugi plan – rozegrał zaledwie 35 minut, zdobywając skromne 15 punktów i 9 asyst, dając sobie szansę, żeby z ławki popatrzeć jak jego ekipa awansuje do Finałów:

Trochę się zgrywam oczywiście – Curry zagrał przyzwoity mecz. Zobacz tylko na to zaangażowanie w obronie. Nie musiał tego robić przy wyniku 110:97 przy stanie serii 3-1, a jednak miał potrzebę, by tak zrobić:

Warriors nie pozwolili Mavericks objąć prowadzenia choćby na moment. Trzy trójki Klay’a trafione na początku drugiej kwarty mocno ustawiły ten mecz. Trzeba dodać, że poza Klay’em, z trójkami było u Warriors krucho. Andrew Wiggins znów poszedł w 0/7 z dystansu, Steph trafił 2/7 i okazuje się, że nie licząc Thompsona, reszta GSW trafiła za trzy 6/20 prób. Kiepsko. Na szczęście Klay grał i trafił aż 8/16 swoich rzutów z dystansu, a 12/25 wszystkich rzutów z gry, co pozwoliło mu zanotować 32 punkty, przy najlepszym w drużynie wskaźniku plus/minus na poziomie +18:

YT/NBA

W takim meczu jak ten, przez obronę przegrywającego zespołu musi przemawiać rezygnacja:

Luka Doncic jak zwykle próbował. Trzeba oddać to jemu, jak i całej ekipie Mavericks – za nimi dobry sezon, z wynikiem zdecydowanie powyżej oczekiwań. Tym razem Luka zdobył 28 punktów, 9 zbiórek i 6 asyst. Znów trochę brakowało mu wsparcia kolegów – jedynie Spencer Dinwiddie z ławki nawrzucał 26 oczek trafiając 5/7 za trzy. Sam Doncic też mógł spisać się lepiej na dystansie, niż te 3/13 które trafił. To jednak nie tak, że obrona Warriors coś mu ułatwiała: