Udany powrót Isaaca po 2,5 roku, rekord kariery Greena, kolejny dobry mecz Sochana
Wszyscy uwielbiamy takie historie – są po prostu pokrzepiające. Jonathan Isaac ostatni raz mecz NBA rozegrał 2 sierpnia 2020 roku, w trakcie pamiętnej bańki w Orlando. Bardzo poważne kontuzje ACL’a wykluczyły go z gry na ponad dwa lata. Po takim czasie, po tak poważnych problemach zdrowotnych, powrót nie jest łatwy – często bywa niemożliwy. Zwłaszcza, że Isaac przed kontuzjami nie był żadną gwiazdą – był rozwijającym się, perspektywicznym graczem. Teraz, w wieku 25 lat, wrócił. Po raz pierwszy od ponad dwóch lat postawił stopę na parkiecie NBA – w meczu przeciwko Celtics rozegrał niespełna 10 minut, trafiając w tym czasie 4/7 z gry, w tym 2/3 za trzy, dokładając 3 zbiórki, asystę i 2 przechwyty w wygranym meczu:
MIL – DET – 150:130
BOS – ORL – 98:113
ATL – CHI – 100:111
MIN – HOU – 114:119
CHA – UTA – 102:120
SAS – POR – 127:147
MEM –SAC – 100:133
No właśnie, w wygranym meczu. Orlando Magic brutalnie przerwali serię 9 zwycięstw liderów konferencji wschodniej. W tym sezonie celem Magic jest przegrywanie, ale powrót Isaaca postanowili uczcić. Najlepszym strzelcem był Paolo Banchero z dorobkiem 23 punktów, ale trudno wyróżnić za ten mecz jednego gracza Magic. Solidna, zespołowa robota:
Rywale z dna tabeli z konferencji zachodniej, Houston Rockets, nie pozostali dłużni współtankującym z Orlando i też wygrali swój mecz. Rakiety ograły Minnesotę Timberwolves, a swój najlepszy wynik punktowy w karierze naliczył drugoroczniak Jalen Green, zdobywając 42 punkty, 4 zbiórki i 4 asysty:
Wygrana Magic i Rockets? Kto by to wytypował. Ty mogłeś spróbować – na tym polega nasza Liga Typerów NBA. Dołącz do zabawy, typuj codziennie zwycięzców kolejnych meczów i co tydzień walcz za darmo o nagrody od TOTAlbet:
Sacramento Kings are for real, nawet najwięksi sacramento-sceptycy muszą to na tym etapie sezonu przyznać. Kings, jako trzecia drużyna konferencji zachodniej, pokonała bezpośredniego rywala, jakim są zajmujący 2. miejsce Grizzlies. Do pewnego momentu w trzeciej kwarty było to wyrównane starcie – w czwartej Sacramento kompletnie odjechało Miśkom, wygrywając 33:10:
Grizzlies na swoje usprawiedliwienie mają nieobecność Ja Moranta i Stevena Adamsa, bez których zadanie było znacznie utrudnione. Nie odbiera to jednak zasług graczy Kings – ani 20 punktów Keegana Murray’a i Harrisona Barnesa, ani triple-double Sabonisa z 14 punktów, 10 zbiórek i 11 asyst, ani 17 punktów i 10 asyst Foxa, ani też 6/8 trafień za trzy z ławki Trey’a Lylesa:
Jeremy Sochan miał w tym sezonie moment, w którym nie szło mu zbyt dobrze. To naturalne dla debiutanta, który pierwszy raz rozgrywa sezon o takiej intensywności, jak ma to miejsce w NBA. W niewielu miejscach na ziemi gra się przez tyle miesięcy praktycznie co drugi dzień. Teraz widzimy jednak zdecydowanie lepszy okres dla naszego rodaka. W meczu z Blazers zdobył 18 punktów, 6 zbiórek, 4 asysty i blok, trafiając solidne 5/11 z gry, w tym 2/2 za trzy i co ważne, 6/8 z linii rzutów wolnych. Popełnił przy tym tylko jedną stratę, nie faulując ani razu. Świetny występ:
Spurs pomimo bardzo dobrej gry Sochana nie dali sobie rady z Portland Trail Blazers, dla których Damian Lillard zdobył 37 punktów i 12 asyst:
Ja cały czas nie potrafię uwierzyć w to, jaką ten chłopak ma spręzynę:
Ciekawostka statystyczna – DeMar DeRozan rozegrał minionej nocy swój tysięczny mecz w NBA:
Z aktywnych obecnie graczy, tylko 11 rozegrało więcej spotkań od niego. Jeśli wymienisz ich bez sprawdzania w Google, to jesteś ekspert, serio. DeRozan w swoim tysięcznym meczu nie tylko zdobył 26 punktów i 6 asyst, ale poprowadził też Bulls do zwycięstwa nad Hawks
Charlotte Hornets rozegrali chyba jeden z najgorszych meczów w tym sezonie przeciwko Utah Jazz. W sumie trafili 2/16 rzutów za trzy. Nie, nie jeden zawodnik. Cały zespół w sumie. Tymczasem Jazz ze swoim 16/40 za trzy:
Giannis wrócił po krótkiej, pięciomeczowej przerwie i od razu poprowadził Bucks do zwycięstwa nad Pistons, notując po drodze 29 punktów, 12 zbiórek i 4 asysty: