Toronto u progu przebudowy? Są doniesienia, że to Raptors otworzą rynek transferowy
Toronto Raptors w połowie grudnia udało się zatrzymać serię porażek na sześciu i od tego czasu udaje im się utrzymać solidne 3-3. W szerszej perspektywie jednak, wcale nie jest solidnie. Pomimo naprawdę sporych przedsezonowych nadziei, rozbudzonych wysokim 5. miejscem w zeszłym sezonie i świetnie wyglądającym Scottiem Barnesem, obecny sezon wygląda co najwyżej przeciętnie. Z bilansem 16-21 Raptors zajmują obecnie odległą, 12. pozycję i chyba trzeba zacząć się powoli zastanawiać co dalej.
To raczej nie będzie sezon Playoffowy dla Raptors. TOP5 nie uda się już pewnie dogonić, a pomiędzy Raptors a TOP5 znajduje się jeszcze kilka solidnych ekip, jak Heat, Hawks, czy zaskakująco Pacers. W tej chwili do miejsca gwarantującego Playoffy Raptors tracą 4,5 meczu… Będąc zaledwie 5,5 meczu nad najgorszą trójką ligi, która daje najwyższe szanse na walkę o pierwszy pick. Wygląda na to, że szybka przebudowa jest teraz dla Raptors opcją – co zdają się potwierdzać nawarstwiające się od tygodni doniesienia.
Oczy ligi są skierowane na Toronto. Tak przynajmniej wynika z zakulisowych informacji, jakie pozyskał Michael Granage ze Sportsnet:
„Toronto to pierwszy klocek domina [transferowego]. To, co zrobią, będzie miało wpływ na całą ligę: na Dallas, Phoenix, Los Angeles, Atlantę. Nie chodzi o jakąś konkretną wymianę z jednym z tych zespołów – chodzi tylko o to, że ludzie będą czekać na to, co zrobi Toronto, zanim wykonają swoje ruchy. Toronto w pewien sposób ustawi rynek.”
– anonimowe ligowe źródło
Jeśli wierzyć źródłom Sportsnet, kluby NBA planujące ruchy w tegorocznym Trade Deadline spodziewają się ruchów ze strony Raptors. Od kilku tygodni zresztą pojawiają się nieśmiałe głosy łączące Pascala Siakama z Golden State Warriors, czy Freda VanVleeta z Orlando Magic.
Szybka przebudowa naprawdę może mieć teraz dla Raptors sporo sensu.
Kontrakt Pascala Siakama kończy się po sezonie 2023/24 – podobnie jak kontrakty Freda VanVleeta i Gary’ego Trenta Jr., jeśli skorzystają z opcji w swoich umowach na przyszłe rozgrywki. Oznacza to, że po tym sezonie przyjdzie czas na przedłużanie ich umów i nie ma co się czarować – pieniędzy dla całej trójki najpewniej nie wystarczy. Rozmowy o przedłużeniu z VanVleetem i Siakamem były prowadzone już w październiku – wtedy Raptors nie udało się dogadać z zawodnikami co do kształtu umów.
Zarówno Pascal Siakam, jak i Fred VanVleet, mając po 28 lat są w swoim koszykarskim primie. Jeśli Raptors mają wątpliwości co do tego, czy uda im się podpisać z tymi zawodnikami nowe umowy i obawiają się, że mogą stracić ich za darmo na rynku wolnych agentów, mogą poszukać wymian. Zwłaszcza, że na pewno znajdą się zespoły, skłonne oddać młodych graczy lub picki.
Zważywszy na to, jak mocna wydaje się w opinii ekspertów tegoroczna klasa draftu (na czele z Victorem Wembanyamą i Scootem Hendersonem), już na starcie sezonu dywagowano, czy nie popchnie to kilku solidnych na papierze ekip do tankowania. Generalni managerowie ostrzegali, że będzie to rekordowo 'tankujący’ sezon, a komisarz Adam Silver publicznie zapowiadał, że będzie się w tym roku bacznie przyglądał tego rodzaju praktykom. Czołowymi kandydatami do odwrócenia 'wajchy’ i obrania kursu na topowe picki byli Chicago Bulls i Washington Wizards. Po Raptors się tego raczej nie spodziewano… Ale też nie spodziewano się, że na tym etapie sezonu będzie im tak daleko do Playoffów.
W ostatnich 15 meczach były tylko 4 ekipy, które przegrały więcej spotkań niż Raptors. Byli to fatalni Hornets, tankujący Pistons i Rockets, oraz Phoenix Suns bez Devina Bookera. Pomimo tak ogromnego defensywnego potencjału (który pokazywali na starcie sezonu) byli w tym okresie dopiero 24. obroną NBA, pozwalając rywalom na aż 117 punktów na 100 posiadań.
Nie jest jednak tak, że Raptors zaliczyli nagły zjazd do poziomu najgorszych tankowców. Trzeba oddać, że mieli sporo pecha. Skoro już trzymamy się tych ostatnich 15 spotkań, to warto wskazać, że w tym okresie Raptors przegrywali mecze różnicą średnio 7,7 punktu. To naprawdę niewiele – aż 26 ekip przegrywało w tym okresie średnio wyższą różnicą – przegrywali po prostu mniej, niż Raptors:
„Czuło się, że w każdym kolejnym meczu była okazja na to, żeby odwrócić sytuację – świetna okazja. Myślę sobie, że właśnie na tym polega ta liga – na tym, że wciąż dostajesz okazje… Pytanie tylko, co z nimi zrobisz.”
– Pascal Siakam o serii 6 porażek z rzędu
Może to jest właśnie okazja. Okazja na to, by przekuć ten pech w szczęście i mu dopomóc. Szczęście liczone oczywiście w procentach szans na wysoki pick w drafcie.