„Tony Parker: Ostatni rzut” – netflixowa laurka dla francuskiej legendy
Wyprodukowany przez Netflix The Last Dance – mini serial dokumentalny o ostatnim sezonie dynastii Chicago Bulls lat 90′ (choć właściwie serial o Michaelu Jordanie) okazał się niemałym sukcesem. Po premierze pół internetu żyło przez chwilę koszykówką, choć rozgrywki NBA były akurat zawieszone z powodu pandemii. Dziś, widząc że na platformie pojawia się film o bardzo zbliżonym tytule The Final Shot, można odnieść wrażenie, że Netflix próbuje nawiązać do sukcesu wcześniejszej produkcji koszykarskiej. The Final Shot to film dokumentalny, którego głównym bohaterem jest Tony Parker – legenda francuskiej koszykówki, ale też całej NBA, Etatowy rozgrywający legendarnych San Antonio Spurs, z którymi sięgnął po cztery Mistrzostwa.
„Tony Parker: Ostatni rzut”
Można uznać, że ten film to trochę próba zrobienia czegoś podobnego w nadziei, że też znajdzie zainteresowanie. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że Tony Parker jest dla swojego kraju postacią o niebagatelnym znaczeniu. Z perspektywy polskiego kibica koszykówki możemy nie zdawać sobie z tego sprawy, ale Parker to we Francji ikona sportu, która w tym kontekście bez cienia wątpliwości zasłużyła na dokument o swojej zawodowej drodze.
Konstrukcja filmu jest zbliżona do tej, którą znamy z The Last Dance – sceny współczesne poprzeplatane są zapiskami archiwalnymi, układającymi się w kolejności chronologicznej, a wszystko to uzupełnione jest wypowiedziami koszykarzy, dziennikarzy, trenerów i innych osób związanych z Parkerem. Przy czym 'współczesne sceny’ mają miejsce w 2019 roku, kiedy produkowano film – wtedy, kiedy Parker rozgrywał swój ostatni sezon na parkietach NBA. Wychodzi więc z tego momentami obrazek przywodzący na myśl sportowe pożegnanie – zaserwowane jednak ponad rok później traci trochę na mocy. Niemniej warto docenić pracę ekipy Netflixa podążającej za Tonym w końcówce jego kariery. Zgromadzony materiał robi wrażenie – ten 'współczesny’ też, ale przede wszystkim ten archiwalny. Naprawdę wiele jest tu ujęć z lat młodzieńczych, sporo zapisów meczów młodzieżowych rozgrywek w Europie – co nie jest przecież takie oczywiste, kiedy mówimy o meczach z lat 90′. Tymczasem Tony’ego na boisku możemy w tym filmie zobaczyć na naprawdę każdym etapie jego sportowej drogi. Od wczesnych rozgrywek szkolnych, przez francuską akademię koszykarską, gdzie uczył się rzemiosła razem z m. in. Borisem Diaw czy Ronnym Turiafem, aż po jego mecze na poziomie NBA.
Dla kogo Netflix zrobił ten film?
The Final Shot najbardziej błyszczy wtedy, kiedy do głosu dochodzą goście – zwłaszcza ci, którzy z Parkerem mieli do czynienia i mają coś do powiedzenia na temat tego, jaki jest. Czy to będący jego bliskim przyjacielem Thierry Henry, opowiadający o tym, jak wspierał go po poważnej kontuzji, czy Gregg Popovich, wspominający o wątpliwościach, jakie miał do do Tony’ego na początku jego kariery, czy nie żyjący już dziś niestety Kobe Bryant, opowiadający o boiskowej rywalizacji z San Antonio Spurs i samym Parkerem. Kilka ciekawych kwestii zostaje poruszonych – są to jednak raczej ciekawostki. Rzuca się tu trochę światła na odejście Parkera ze Spurs do Hornets i jego relację z Michaelem Jordanem, pojawiają się anegdotki związane z draftem i kupowaniem pączków dla starszych kolegów – ale to raczej poszczególne punkty w tej historii która jest… Mocno 'wikipediowa’. Konstrukcja filmu to w dużej mierze sam Tony Parker, swoim głosem przeprowadzający nas przez swój koszykarski życiorys, zahaczający skrótowo o wszystkie wątki – trochę o przywiązaniu do San Antonio, trochę o związku z Evą Longorią, trochę o współpracy z firmą PEAK i interesach w Chinach, trochę o kupionym klubie koszykarskim i założonej przez TP#9 szkole. Wszystkie te wątki poruszone są dość lakonicznie – bo i wiele nie ma często na ich temat do powiedzenia – a Parker opowiada o nich trochę w stylu studenta przygotowanego do prezentacji na zajęcia.
Koniec końców – podobnie jak w The Last Dance – montaż całego zebranego materiału i jego ilość robią wrażenie. Netflix potrafi dobrze potraktować swoje produkcje. Pozostaje jednak pytanie dla kogo jest ten film. Czy fan NBA, który wie, kim jest Tony Parker i co osiągnął, wyniesie coś z seansu? Z pewnością, ale będą to raczej drobne rzeczy. Czy ktoś niezainteresowany koszykówką będzie zafascynowany samą osobowością Parkera (który wychodzi trochę na egocentryka – miłego, ale egocentryka), albo pobocznymi wątkami, aspektem społecznym? Nie, raczej nie. To jest film, który Netflix zrobił przede wszystkim z potrzeby postawienia pomnika Tonemu Parkerowi – pomnika od francuskich fanów sportu, dla których jest legendą. W swoim kraju to on jest Miachelem Jordanem i nie dziwi, że pożegnano go w tak filmowy sposób.