Tayler Persons: Jeden głos na MVP? To trochę brak szacunku
– W tym sezonie pokazałem wszystkim, że mogę grać na wysokim poziomie. Czuję się jednym z najlepszych graczy na tej pozycji w PLK. Trochę mnie zabolało, że dostałem tylko jeden głos na MVP. Użyję tego jako motywacji – mówi Tayler Persons, gracz MKS-u Dąbrowa Górnicza.
Karol Wasiek: Widziałeś głosy trenerów na MVP po rundzie zasadniczej?
Tayler Persons, zawodnik MKS-u Dąbrowa Górnicza: Oczywiście. I nie ukrywam, że miałem pewien niedosyt…
Otrzymałeś tylko jeden punkt. Zagłosował na ciebie trener Marek Łukomski z Sokoła Łańcut. Rozumiem, że ten wynik cię nie satysfakcjonuje?
Szczerze? Ten wynik odbieram jako brak szacunku. Ale tak jest od początku mojej kariery. Zawsze z tyłu, zawsze niedoceniany. Sam siebie nazywam, że jestem takim underdogiem. Dobrze jednak czuję się w takiej roli. Nie przeszkadza mi to. Lubię wyjść na parkiet z myślą, że inni ludzie nie doceniają moich umiejętności. Chcę im pokazać, że się mylą.
Szanuję polską ligę, zawodników i trenerów, ale ten sezon mam naprawdę bardzo udany, wprowadziłem MKS, zespół, na który nikt nie stawiał, do fazy play-off, co jest dużym osiągnięciem. Ten brak głosów użyję jako motywacji do jeszcze cięższej pracy.
Oglądamy teraz najlepszą wersję Taylera Personsa?
To najlepszy sezon w mojej karierze. Co do tego nie mam żadnych wątpliwości. Ale to nie jest tak, że nie mogę grać lepiej. Uważam, że nadal mam przestrzeń do poprawy.
W których elementach?
Mogę być lepszym liderem, mogę grać lepiej w obronie. Mógłbym jeszcze tak wymieniać, ale… czy mamy aż tyle czasu? (śmiech)
Jak trener Boris Balibrea odmienił twoją karierę?
Mówiłem to już wcześniej, ale teraz to powtórzę: to najlepszy trener w mojej karierze. Uwierzył we mnie i w moje umiejętności. Uwierzył, że mogę być liderem drużyny, która może zrobić niespodziankę w PLK. Jeśli weźmiesz moje statystyki z lat ubiegłych, to widać wyraźnie, że oddawałem więcej rzutów. Byłem skupiony przede wszystkim na zdobywaniu punktów. Teraz zmieniłem swoją grę. Na pierwszym miejscu jest organizacja gry i kreowanie pozycji kolegom. Dużo na ten temat rozmawiałem z trenerem Balibreą, który zwrócił mi na to uwagę, że mam duże umiejętności do kreowania gry. Oczywiście na boisku pozostawia mi sporo wolności przy podejmowaniu decyzji, ale nie ukrywam, że ta zmiana wyszła mi na dobre.
Duet Persons – Carvacho jest jednym z najlepszych w całej lidze.
Miło, że tak uważasz. Ja jestem podobnego zdania. Nico jest moim świetnym kumplem. Rozumiemy się bez słów na i poza parkietem. Dużo czasu ze sobą spędzamy, dlatego też nasza współpraca boiskowa wygląda tak dobrze. Gra z nim to wielka przyjemność.
Występami w tym sezonie pracujesz na znacznie lepszy kontrakt w kolejnym roku…
Nie myślę o tym. Powiedziałem agentowi, by teraz nie zawracał mi tym głowy. Jestem skupiony na grze w fazie play-off. To jest mój cel. Później będzie sporo czasu na rozmyślanie i podjęcie decyzji. Kompletnie się tym nie przejmuję, bo mam świadomość, że w tym sezonie pokazałem wszystkim, że mogę grać na wysokim poziomie. Czuję się jednym z najlepszych graczy na tej pozycji.
Po tym drugim meczu w Ergo Arenie ze złości aż uderzyłeś w konstrukcję kosza. Długo też leżałeś na parkiecie. Było widać duże rozczarowanie na twojej twarzy.
Tak. To była trudna porażka. Długo nie mogłem się z nią pogodzić. Koszykówka to nie tylko moja praca, ale przede wszystkim wielka pasja. Do każdego treningu i meczu podchodzę z wielkim zaangażowaniem. Pasja jest najlepszym słowem, które oddaje moje podejście do koszykówki. Jestem człowiekiem oddanym tej dyscyplinie sportu.
Ale wracając do meczu…
Uważam, że mieliśmy wszystko w swoich rękach, by odnieść zwycięstwo i tym samym doprowadzić do wyrównania w tej serii. Mieliśmy rzut na zwycięstwo. Szkoda, że nie udało nam się tego osiągnąć, ale też trzeba podkreślić, że podnieśliśmy się po tej druzgocącej porażce w pierwszym spotkaniu. Pokazaliśmy, że możemy toczyć równorzędną walkę z Treflem Sopot. To dla nas świetna wiadomość, bo Trefl jest mocnym zespołem, który nie przez przypadek zakończył rundę zasadniczą na II miejscu. Na pewno zrobimy wszystko, by wygrać w piątek i przedłużyć serię do kolejnego meczu.
Nawet porażka w ćwierćfinale 0:3 z Treflem nie może wpłynąć na ocenę tego sezonu w wykonaniu MKS-u Dąbrowa Górnicza. To naprawdę bardzo udany rok dla tego klubu, ale też ciebie jako lidera drużyny.
Tak. Zgadzam się z tobą w 100 procentach. Pamiętam moment, gdy podpisywałem kontrakt z MKS-em. Mówiłem wtedy wszystkim dookoła, że zrobię z tym zespołem play-offy. I co? Stanąłem na wysokości zadania. W końcu udało się osiągnąć pierwszą „ósemkę” w Polsce. Wiem, że tego klubu dawno nie było w fazie play-off i widziałem dużą radość u ludzi, gdy dowiedzieli się, że zagramy w ćwierćfinale. To świetny sezon, w którym pokazaliśmy, że jesteśmy w stanie walczyć z najlepszymi.