Sytuacja Drummonda wywołała dyskusję o relacjach klub-koszykarz

Sytuacja Drummonda wywołała dyskusję o relacjach klub-koszykarz

Cleveland Cavaliers określili się co do swojej najbliższej przyszłości. Jarrett Allen zostanie podstawowym centrem, a minuty Andre Drummonda zostaną z tego powodu ograniczone – do zera. Zarząd klubu podjął decyzję o handlowaniu kontraktem Drummonda informując go przy tym, że już nie wejdzie z tego powodu na parkiet. To oczywiście o tyle sensowna decyzja, że a) istnieje ryzyko, że odniesie kontuzję i nie uda się go wymienić, b) zniechęcony sytuacją będzie – umyślnie lub nie lub nie – sabotował grę i morale zespołu. O wszystkim dowiedział się przed poniedziałkowym meczem, w którym już nie wystąpił.

No cóż, takie historie zdarzają się w NBA. Znany z ciętego języka Draymond Green postanowił odnieść się na konferencji prasowej do sprawy swojego kolegi po fachu i zwrócić uwagę na pewną niekonsekwencję w postrzeganiu różnych przypadków odsunięcia zawodnika od gry:

„Chciałbym pomówić o czymś, co mnie naprawdę nurtuje. Chodzi o traktowanie zawodników w tej lidze. Oglądanie Andre Drummonda, który siedzi przy linii bocznej, wychodzi i wraca w cywilnym ubraniu, bo klub właśnie zdecydował się go wymienić – co za bzdura.”

Draymond przypomniał sytuację Jamesa Hardena, który prosił o transfer z Houston Rockets. Przyznał, że ten zachował się nieprofesjonalnie, ale zwrócił uwagę na to, że oberwało mu się już za samą chęć odejścia z klubu.

„No a zespół może sobie wyjść i powiedzieć: 'O, chcemy wymienić gościa’, i ten gość musi wtedy iść siedzieć na ławce? I jeśli nie pozostanie w takiej sytuacji w pełni profesjonalny, to staje się 'rakiem’? Wtedy nie chce się go w szatni, wtedy on jest problemem. (…) Widywaliśmy sytuacje, jak Harrisona Barnesa, który był zdejmowany z ławki. Jak DeMarcusa Cousinsa, który dowiedział się o swoim transferze w czasie udzielania wywiadu po Meczu Gwiazd. I wciąż pozwalamy, by to się działo.”

Słowa Draymonda odbiły się szerokim echem po lidze. Zwłaszcza, że mówi się o tym, że Drummond bardzo emocjonalnie zareagował na wieść o tym, jak klub zamierza go potraktować. Za pośrednictwem Instagrama przyklasnął zresztą wypowiedzi Greena:

Do wypowiedzi Greena i całej sytuacji odniósł się także LeBron James, zapytany o sprawę przez dziennikarza:

„To jest kwestia narracji, która zawsze towarzyszyła tej lidze. Z perspektywy klubu, to oni kontrolują narrację. Kontrolują narrację dotyczącą tego, jacy powinni być zawodnicy, jak powinni się zachowywać, jak powinni traktować organizację. Chcemy po prostu, żeby ludzie rozumieli, że są dwie strony medalu.”

Cały ten szum z pewnością nie pomaga Cavaliers w szukaniu ofert za Drummonda. Głos w tej sprawie zabrał jednak trener Kawalerzystów, JB Bickerstaff. Oczywiście broni on działania klubu, wskazując jednak, że opinie zawodników są istotne:

„Niczyja opinia nie powinna być wyciszana. To oczywiste, że były tutaj rozmowy z naszymi chłopakami dotyczące tej sytuacji, do których nikt nie miał dostępu. Ale znowu, ludzie mają prawo wyrażać swoją opinię, a organizacja musi robić to, co najkorzystniejsze dla organizacji. Myślę, że mniej więcej tak to działa – to nie powinna być, że tak powiem, obustronna decyzja.”

Trener Bickerstaff zaznacza przy tym, że całym tym zamieszaniu Andre Drummond nie traci głowy i zachowuje się bardzo profesjonalnie:

„Zachował się świetnie. Był w szatni w czasie przerwy meczu, rozmawiał z chłopakami o tym, co widział na parkiecie. Był tam też po meczu. Był świetny przez cały ten czas, a to na pewno nie było łatwe. To nie jest prosta sytuacja – każdy kto powiedziałby inaczej, nie byłby szczery. Wszystko sprowadza się do tego, jak traktujemy się wzajemnie, jako ludzie, nie jako elementy jakiejś układanki. Musimy więc upewnić się, że również w jego opinii zachowujemy się odpowiednio.”