Suns w Finale Konferencji, kontuzja Irvinga, Jokic stracił nerwy

Suns w Finale Konferencji, kontuzja Irvinga, Jokic stracił nerwy

BKN [2] – MIL [2] – 96:107
PHX [4] – DEN [0] – 125:118

Stało się, Suns ogrywają Nuggets 4-0 i jako pierwszy zespół meldują się w Finałach Konferencji. Kto by pomyślał kilka miesięcy temu.

Kto by pomyślał, że ten 36 letni jak na realia NBA dziadek, będzie w stanie poprowadzić na swoich barkach zespół młodych gniewnych chłopaków tak wysoko. Dzisiejszy występ CP#3 był chyba jego najlepszym w tej serii – 37 punktów na świetnej skuteczności 14/19 z gry (73,7%), do tego 7 asyst, kilka spektakularnych zagrań i pełen spokój – przede wszystkim pełen spokój, na jaki może sobie pozwolić tylko zawodnik, który widział na parkietach tak wiele:

YT/NBA

Nie jest oczywiście tak, że Suns to zespół tylko Chrisa Paula. On wychodzi na pierwszy plan, bo prowadzi grę. Nie byłoby jednak sukcesu bez kapitalnego też w tych Playoffach Devina Bookera – dziś od młodego strzelca Suns 34 punkty i 11 zbiórek:

Nuggets mogli powalczyć o to, żeby odpaść z Playoffów z twarzą – bo na odrobienie straty 0-3 mało kto pewnie realnie liczył. Nie pomógł jednak Nikola Jokic, który zdobył skromne jak na siebie 22 punkty i 11 zbiórek. Rozegrał jednak tylko 28 minut, bo w połowie 3. kwarty został wyrzucony z boiska po tym, jak się zagotował i sprzedał liścia w piłkę, trafiając przy okazji Camerona Payne’a. Widać w tym frustrację przebiegiem serii.

Jokic to raptus, ale nie prostak. Po wszystkim przeprosił Payne’a za swoje zachowanie:

Mecz Nets z Bucks leciał o godzinie 21:00 naszego czasu i wiele osób odpuściło pewnie (jak ja) świetny mecz Mistrzostw Europy Holandii z Ukrainą, odpuściło mecz towarzyski Polaków z Rosjanami również w koszykówce (niestety przegrany), żeby oglądać to. Bliżej niesprecyzowane 'to’ było kłębkiem chaosu, niedokładnych zagrań, strat, bojaźni i wszystkiego tego, czego nie możemy nazwać piękną koszykówką. Zwłaszcza na starcie, bo im dalej w las, tym lepiej się to oglądało.

Bucks wygrali, wyrównali stan serii do 2:2, ale nie jest to tylko zasługa ich gry. Niestety, wpłynęła na to kontuzja Kyrie Irvinga. W drugiej kwarcie Kyrie upadł niefortunnie na parkiet, doznając urazu kostki i musiał opuścić boisko. Wyglądało to groźnie – miejmy nadzieję, że nie będzie wiązało się z żadną dłuższą pauzą:

YT/Bleacher Report

Od kiedy Irving zszedł z parkietu, Durantowi zabrakło wsparcia i mecz był już do wzięcia przez Bucks (chociaż nie bez problemów). Trzeba zaznaczyć, jak dobry mecz zagrał PJ Tucker. 13 punktów, 7 zbiórek i trafiane trójki z rogów to jedno. Przede wszystkim jednak, jego zadaniem było być jak wściekły byk, jak bulterier, jak Tommy Lee Jones w „Ściganym” i przykleić się do Kevina Duranta na centymetr, uprzykrzając mu życie. To się udało – KD trafił tylko 9/25 rzutów z gry, w tym 1/8 za trzy. Ta agresywna obrona zdawała egzamin zwłaszcza wtedy, kiedy na boisku nie było już Irvinga i Durant został osamotniony jako opcja w ataku. Wiesz, że bronisz dobrze, jak zmuszasz Duranta do 5 airballi:

Nie można oczywiście umniejszać Greek Freakowi, który był najlepszym zawodnikiem Bucks na parkiecie, zdobywając 34 punkty, 12 zbiórek i 3 asysty, notując przy okazji zdecydowanie najlepszy plus/minus na szalonym poziomie +29, co robi wrażenie w meczu wygranym różnica tylko 11 punktów. Bez niego nie ma Bucks:

Najlepszą akcją meczu było jednak uratowanie telefonu jednego z kibiców. Czy ten gośc ma jakiś szósty zmysł? Jak on to złapał: