Sixers wygrywają po raz 50, Brooklyn pokonuje Bucks

Sixers wygrywają po raz 50, Brooklyn pokonuje Bucks

Po wielkiej kolejce w które nie brakowało emocji, dzisiaj NBA przygotowała nam zaledwie dwa spotkania. Sprawdźmy, co się w nich działo.

Milwaukee Bucks – Brooklyn Nets: 128:133

Brooklyn walczy o awans do playoffs i patrząc na terminarz, to nie ma lekko. Bucks, Pacers i Heat na samym końcu regular season? Łatwo nie jest, ale dzisiaj Nets pokazali, że takie trudności im nie straszne.

Oczywiście, wszystko nabiera nowego znaczenia w kontekście pauzowania w tym meczu Giannisa Antetokounmpo. Jednakże Bucks to przecież już dawno nie sam Antek, więc Nets musieli dać z siebie wszystko i zrealizowali ten plan znakomicie.

Przede wszystkim zagrali bardzo drużynowo – aż 8 ich zawodników miało podwójne zdobycze punktowe. Przewodził im oczywiście D’Angelo Russell z linijką 25/10, ale zaraz obok był Caris LeVert i jego 24/6. Czyżby Caris zaczynał odzyskać formę z początku sezonu? Oby tak. Podobnie jak Hayward nie mógłby chyba znaleźć lepszego momentu na to.

Mimo wszystko X-Factorem meczu był ktoś inny. Weteran Jared Dudley, który zebrał kluczową piłkę w ataku, co z kolei doprowadziło do trójki Harrisa na 1:24 do końca, która dała prowadzenie Nets. W Bucks pod nieobecność Greek Freaka ciężar prowadzenia zespołu wziął na barki Eric Bledsoe.

Generalnie można powiedzieć, że Milwaukee poniosło porażkę z własnej winy – spotkanie zakończyło się serią 7-0 ze strony Brooklynu w ciągu ostatnich 2 i pół minuty. Z drugiej strony Milwaukee i tak ma już najlepszy bilans w całej lidze, więc te ostatnie mecze może trochę zlekceważyć.

Nets: D. Russell – 25 (3×3, 10 as.), C. LeVert – 24 (4×3, 6 as.), J. Dudley – 16, J. Harris – 14 (3×3), R. Kurucs – 11 (3×3), J. Allen – 10 (7 zb.), E. Davis – 10, S. Dinwiddie – 10, T. Graham – 9 (3×3), D. Carroll – 4

Bucks: E. Bledsoe – 33 (5×3, 11 as.), K. Middleton – 24, G. Hill – 14, P. Connaughton – 13 (8 zb.), E. Ilyasova – 12 (7 zb.), S. Brown – 11 (5 as.), T. Frazier – 9, B. Lopez – 7 (8 zb., 3 bl.), D.J. Wilson – 5 (7 zb.)

https://www.youtube.com/watch?v=SCqpGJU9IXo

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto

Chicago Bulls – Philadelphia76ers: 96:116

Drugie spotkanie nie było już tak emocjonujące, przede wszystkim dlatego, że nie było żadnej stawki. Sixers mają pewne 3 miejsce w playoffs, Chicago wysłało na wakacje już połowę swojego składu. Jedyną nadzieją dla fanów Byków mogła być mała zadyszka Szóstek w ostatnim czasie, czyli 3 porażki z rzędu.

Dzisiaj jednak Philly nie pozwoliła sobie na kolejną wpadkę. Joel Embiid dominował pod koszem, a J.J. Redick z dystansu. Brak Jimmy’ego Butlera dzięki temu nie był praktycznie widoczny, szczególnie, że zarówno Tobias Harris, jak i Ben Simmons zagrali solidne spotkanie.

Do przerwy mecz jeszcze nie był rozstrzygnięty – Sixers mieli 8 punktów przewagi, lecz trzecia kwarta rozwiała już wszelkie nadzieje. 29-19 w tej części dla Philly i było po wszystkim. W Chicago dzisiaj zdecydowanie najlepszym zawodnikiem był JaKarr Sampson. Także tego.

76ers: J. Redick – 23 (4×3), J. Embiid – 20 (10 zb., 5 as., 3 bl.), T. Harris – 16 (5 as.), B. Simmons – 14, J. Bolden – 11 (3×3), B. Marjanovic – 10 (7 zb.), G. Monroe – 9, T.J. McConnell – 7, M. Scott – 3 (7 zb.), Z. Smith – 3, S. Milton – 0

Bulls: J. Sampson – 29 (8 zb.), T. Luwawu-Cabarrot – 14, R. Lopez – 8, W. Lemon Jr. – 8 (8 zb., 5 as.), S. Harrison – 8, R. Alkins – 7, R. Arcidiacono – 7, B. Sampson – 6, C. Felicio – 5, W. Selden – 4

https://www.youtube.com/watch?v=30PLX67-BeM

Źródło: Youtube.com/Ximo Pierto