Rockets dogadali się z Nene; Morey: jesteśmy faworytami na zachodzie

Rockets dogadali się z Nene; Morey: jesteśmy faworytami na zachodzie

Czy Houston Rockets mają szansę na wygranie konferencji? Według Daryla Morey’a mają – głównie dzięki zgraniu i zżyciu zawodników, którzy do kolejnego już sezonu przystępują w grupie o podobnym kształcie.

Podwajamy powitalny bonus od PZBUK – nawet 500 zł

Po tak intensywnym offseason jak to, które mamy za sobą, układ sił w lidze został trochę zachwiany. Droga do mistrzostwa została otwarta dla kilku drużyn, co sprawia, że wytypowanie faworytów jest najtrudniejszym zadaniem od wielu lat. Zarówno na wschodzie jak i na zachodzie po kilka drużyn może myśleć o awansie do Finałów NBA, a co za tym idzie o Mistrzostwie. Daryl Morey, generalny manager Houston Rockets, widzi swój zespół w roli faworyta konferencji:

„Jesteśmy faworytami. Oczywiście jest jak zwykle kilku bardzo mocnych rywali – Clippers, Lakers, Jazz. Powiedziałbym też, że ludzie zdecydowanie nie doceniają możliwości Golden State Warriors. Mamy dla nich zdrowy szacunek. Mimo tego jednak, celujemy w pierwsze miejsce w konferencji. (…) Myślę, że mamy tu fantastyczną społeczność, ponieważ jesteśmy jedną z tych ekip, w których bardzo duża część minut z rotacji [z ubiegłego sezonu] wróci na kolejne rozgrywki, a zawodnicy znają się już nawzajem. Mamy zawodników w podobnym wieku, jak James [Harden], Russ i Eric [Gordon]. Znają się ze sobą od wczesnej młodości.”

Rzeczywiście, jeśli spojrzeć na rotację Houston Rockets na sezon 2019/20, to nie licząc dosyć znaczącej zmiany na pozycji rozgrywającego, większość składu wygląda niemal identycznie. Po takiej ilości kadrowych rewolucji, jakie zaszły latem, to zgranie może okazać się realną przewagą – przynajmniej na starcie rozgrywek. Do tej kontynuacji kadrowej przyczyni się także Nene Hilario, który w końcu dogadał się w sprawie nowej umowy z Rockets. Przypomnijmy, że brazylijski podkoszowy zrezygnował z opcji gracza na sezon 2020, wchodząc w wieku 37-lat na rynek wolnych agentów.

Niestety, wolna agentura nie była dla niego łatwa. Opcja zapewniłaby mu 3,8 miliona dolarów w nadchodzących rozgrywkach – nowa umowa, na jaką umówił się z Rockets, jest nieco bardziej skomplikowana. Zawodnik z zespołem dogadał się już wcześniej we wrześniu, a więc bardzo późno jak na wolnego agenta. Liga jednak zaakceptowała ten kontrakt dopiero teraz – NBA miała obiekcje co do zawiłych zapisów w umowie Brazylijczyka.

Kontrakt opiewa na 20 milionów dolarów płatnych w dwa lata. To dużo jak na zawodnika na tym etapie kariery, ale taki zarobek to tylko najbardziej optymistyczny scenariusz – podstawowa pensja roczna Nene to 2,6 miliona dolarów, a pozostałe 7,4 miliona to tylko możliwe do zdobycia bonusy. Jeśli Rockets wygrają co najmniej 52 mecze, zawodnik może liczyć na następujące bonusy:

2,4 miliona dodatku po rozegraniu przynajmniej 10 meczów
kolejne 2,5 miliona po rozegraniu przynajmniej 25 meczów
kolejne 2,5 miliona po rozegraniu przynajmniej 40 meczów

Houston Rockets wygrają ponad 53,5 meczu. Kurs: 1,90 w PZBUK!

Rockets w bardzo dużej mierze uzależniają więc zarobki Nene od liczby jego występów, co jest o tyle niebezpieczną praktyką, że to właśnie klub decyduje o tym, kto gra a kto nie. Co ciekawe, według doniesień Shamsa Charanii z The Athletic, w razie ewentualnego transferu, salary cap Rakiet zostanie obciążone tylko i wyłącznie podstawą, a więc 2,6 milionów dolarów. Klub rozegrał to więc po mistrzowsku, maksymalnie ograniczając ryzyko i pozostawiając sobie mnogość opcji. Nene mógłby czuć się wykorzystany tak niekorzystną umową, ale… W tej sytuacji nie ma on na co narzekać – po kilku miesiącach oczekiwania i braku zainteresowania ze strony klubów, równie dobrze mogło się to dla niego skończyć bezrobociem.

źródło:YouTube/House of Highlights