Przytoczył słowa Tabaka. „Miły, jak mogłeś to zrobić?”
Gdy trener Tabak przyjechał do nas w sezonie, to podszedł do mnie i powiedział: „Miły, ty w tym zespole nie masz w ogóle fizyczności. Co ty chcesz osiągnąć w BCL?” I zaczął mi wyliczać: „Co może Meier tam zrobić?” – wspomina Arkadiusz Miłoszewski.
Jednym z poruszanych tematów na konferencji prasowej – gdy w sali pojawili się przedstawiciele Kinga Szczecin – była dyspozycja Tony’ego Meiera, który – mówiąc delikatnie – nie zachwyca w tegorocznych finałach. Miał tylko jeden mecz, w którym przekroczył pułap 10 punktów. W dwóch ostatnich spotkaniach Amerykanin miał łącznie cztery punkty, trafiając 2 z 6 rzutów z gry. Czwartkowego spotkania nawet nie dokończył (faul niesportowy i techniczny).
Wkurzają mnie jego faule. Widać, że brakuje mu fizyczności. On to sam dostrzega. Trefl wykorzystuje jego słabości w fizyczności i szybkości. Brakuje nam go w tej serii. Liczę, że się ogarnie i nam pomoże w Sopocie – powiedział Miłoszewski na konferencji prasowej.
Polski szkoleniowiec Kinga przed czwartkowym spotkaniem zdecydował się na mały eksperyment. Wstawił Meiera do pierwszej piątki w miejsce Kacpra Borowskiego (zagrał w drugiej połowie), by ten atakował Jarosława Zyskowskiego. Ten plan jednak się nie powiódł. Meier nie zrealizował zadań powierzonych przez Miłoszewskiego.
Nie ukrywam, że chciałem zaatakować Zyskowskiego od samego początku. Z całym szacunkiem do Jarka, który jest świetnym graczem, ale nie jest on demonem obrony. Krycie Zyskowskiego nie jest dobrym match-upem dla Borowskiego, dlatego wstawiłem Meiera do pierwszej piątki. Nie wykonał jednak zadania. Nie wiem, dlaczego nie zrobił tego tak jak to sobie wyobrażałem. Plan się nie powiódł – zaznaczył.
Jeden z miejscowych dziennikarzy dopytywał o słabą formę Meiera. Miłoszewski zaskoczył, bo przytoczył rozmowę z Tabakiem w trakcie trwania sezonu (teraz obaj – mimo że się przyjaźnią – nie rozmawiają ze sobą w finale). 1 stycznia Trefl pokonał Kinga w Szczecinie.
Mogę zdradzić taką ciekawostkę. Gdy trener Tabak przyjechał do nas w sezonie, to podszedł do mnie i powiedział: “Miły, ty w tym zespole nie masz w ogóle fizyczności. Co ty chcesz osiągnąć w BCL?” I zaczął mi wyliczać: “Co może Meier tam zrobić?” Wiedział, co mówi, bo Meier grał w VTB, gdy był w Zastalu – wspomniał Miłoszewski.
Bardzo słabo w czwartkowym spotkaniu wypadł także Avery Woodson, który spudłował wszystkie pięć rzutów z gry. Bez jego punktów i Meiera, Kingowi może być ciężko o zwycięstwo w niedzielę.
Miał otwarte rzuty na początku, ale nie trafił ich. Nie wiem, co się z nim stało. Brakowało nam jego punktów. To kluczowy gracz. Pytałem go o samopoczucie, ale mówił, że czuje się świetnie. Próbowałem go uruchomić w trzeciej kwarcie, ale też nie trafiał – zaznaczył Miłoszewski.
Trefl Sopot przegrywał z Kingiem Szczecin już 1-3, ale pokazał ogromny charakter i doprowadził do wyrównania w serii. W czwartkowym spotkaniu sopocianie wygrali w Szczecinie 101:80, rozgrywając jak na razie najlepszy mecz w tych finałach. Podopieczni Żana Tabaka trafili aż… siedemnaście trójek, całkowicie zaskakując szczeciński zespół, który nie wykorzystał “drugiej piłki meczowej”.
– Prowadząc 3:1 wydawało nam się, że jesteśmy mistrzami Polski, a tutaj się okazuje, że trzeba wygrać jeszcze jeden mecz. To nam uciekło. Myślę, że stawka tego ostatniego spotkania w Szczecinie nieco nas przygniotła. Niektórzy zawodnicy zagrali poniżej oczekiwań, ale nie ma sensu wymieniać tych nazwisk. Przegrał zespół. Nie dźwignęliśmy tego meczu pod względem mentalnym. Dalej twierdzę, że zatrzymanie Trefla Sopot na poniżej 80 punktów jest kluczem do sukcesu – powiedział Miłoszewski.
Mecz numer siedem zostanie rozegrany w niedzielę w Ergo Arenie. Bilety na spotkanie wyprzedają się w błyskawicznym tempie. Organizatorzy spodziewają się rekordowej frekwencji.