Przepiękny game-winner RJ Barretta, 41 punktów Fourniera, triple-double CP#3

Przepiękny game-winner RJ Barretta, 41 punktów Fourniera, triple-double CP#3

BOS – NYK – 105:108
DET – MEM – 88:118
GSW – NOP – 96:101
LAC – PHX – 89:106

Po niezbyt udanym powrocie przeciwko Spurs, w meczu z Knicks Jayson Tatum miał już wszystko pod kontrola – przynajmniej do połowy trzeciej kwarty. Aż do tego momentu Celtics mieli w rękach utrzymywane przez cały mecz prowadzenie. Właśnie wtedy zaczęło ono jednak topnieć, a pogoń nowojorskiej ekipy doprowadziła do zaciętej końcówki. Wspomniany Tatum zdobył 36 punktów, 6 zbiórek i 9 asyst – ostatnie z jego punktów to te, dające remis na nieco ponad sekundę przed końcem:

Ostatnie słowo należało jednak do Knicks. Piłka trafiła do RJ Barretta, który zdążył oddać rzut z bardzo trudnej pozycji, a ten wpadł do kosza, dając ekipie z Wielkiego Jabłka zwycięstwo:

Bohaterem meczu był RJ Barrett, ale nie sam. Nie byłoby game-winnera, gdyby nie świetna postawa Evana Fourniera, który przeciwko swojej byłej ekipie zanotował aż 41 punktów, trafiając aż 10/14 zza łuku. Aż 13 z tych punktów zdobytych zostało w kluczowej, czwartej kwarcie:

YT/NBA Europe

Phoenix Suns musieli zmierzyć się minionej nocy nie tylko z Los Angeles Clippers, ale też ze słabą dyspozycją Devina Bookera. Trafił on tylko 5/22 rzutów z gry, z czego 0/7 za trzy, przez co zatrzymał się na 11 punktach. Nieco lepiej wypadł na szczęście Chris Paul. Też nie był bardzo skuteczny (5/14), ale znacznie trzymał rękę na pulsie w kwestii rozegrania piłki i mecz zakończył z triple-double złożonym z 14 punktów, 13 zbiórek i 10 asyst, prowadząc Słońca do wygranej:

YT/Phoenix Suns

Znacznie skuteczniejszy niż duet liderów był Cam Johnson, który trafił 9/14 rzutów z gry i z dorobkiem 24 punktów (rekord kariery!) i 7 zbiórek okazał się najlepszym strzelcem zespołu:

YT/Phoenix Suns

Golden State Warriors na mecz z New Orleans Pelicans wyszli nie tylko bez leczącego biodro Draymonda Greena, ale i bez regenerującego mięsień czworogłowy Stepha Curry’ego. Bez dwóch liderów nie udało im się ograć Pelicans – zwłaszcza, że dobry występ zaliczył Brandon Ingram, notując 32 punkty, 11 zbiórek i 6 asyst:

YT/HoopsStation

Gary Payton II ma naprawdę niezły motor:

Nie tylko on zresztą:

Memphis Grizzlies bez większego trudu poradzili sobie z Detroit Pistons, prowadzeni przez Ja Moranta. Młody lider zapisał na swoim koncie 22 punkty, 9 zbiórek i 6 asyst w pojedynku z Cadem Cunninghamem:

YT/Memphis Grizzlies