Przed Toronto Raptors bardzo trudne offseason

Przed Toronto Raptors bardzo trudne offseason

W ostatnich dniach z racji otwarcia okienka transferowego ekscytujemy się potencjalnymi rotacjami niektórych zespołów na kolejny sezon. Głównie tymi, które dokonały już jakichś wymian, lub po których spodziewamy się wymian. Są jednak zespoły, które znajdują się w bardzo problematycznej sytuacji i muszą się sporo napocić, żeby skompletować sensowny skład na kolejny sezon, o których tak dużo się nie mówi. Jedną z takich ekip są Mistrzowie NBA sprzed roku, Toronto Raptors. Podczas gdy świat NBA ekscytuje się draftem i nadchodzącym transferem Jamesa Hardena, przed Masai Ujirim ciężki orzech do zgryzienia. Oto jak prezentuje się obecnie rotacja Toronto na sezon 2020/21, biorąc pod uwagę tylko gwarantowane kontrakty.

PG: Kyle Lowry / Malachi Flynn
SG: Norman Powell / Patrick McCaw / Jalen Harris
SF: OG Anunoby / Stanley Johnson
PF: Pascal Siakam
C:

Prawda, że skromnie? Na niskich, niegwarantowanych umowach są też Terrance Davis, Matt Thomas i Dewan Hernandez. Nawet wliczając tę trójkę, brakuje kilku nazwisk do tego, by mówić o kompletnym składzie. Nie mówiąc już o jakościowym składzie, który pozwoli dalej wygrywać. Na całą tę skromną grupę klub wyda z salary cap 90 milionów dolarów. Biorąc pod uwagę, ze próg salary cap wynosi 109 milionów, można w dużym uproszczeniu uznać, że mają do rozdysponowania 19 milionów dolarów plus wyjątki. Na pierwszy rzut oka – sporo. Zastanówmy się jednak nad tym, co Raptors muszą, albo co mogą chcieć zrobić w tym offseason:

1. Zatrzymać Freda VanVleeta

Sprawa jest jasna – jeśli dla Raptors priorytetem jest zatrzymanie VanVleeta, znajdą na to pieniądze. Zawodnik przyznał ostatnio, że po zdobyciu tytułu będzie już szukał raczej spełnienia finansowego. Może je dostać od dotychczasowego pracodawcy. Maksymalny kontrakt dla gracza z jego stażem wyniesie w tym offseason nieco ponad 27 milionów dolarów (te wszystkie duże kwoty w tekście są dla ułatwienia zaokrąglane). Raptors mają jednak prawa Birda do VanVleeta, a więc mają prawo mu to maksimum dać, nawet wykraczając poza próg salary cap.

Czy Fred VanVleet jest wart maksymalnej umowy? Nie jest, ale istnieje podejrzenie, że klub pokroju Detroit Pistons, dysponujący miejscem w salary cap uzna to za jedyną możliwość tego offseason i zaoferuje taką stawkę. Wtedy Raptors będą w stanie konkurować finansowo – co ważne, mówi się o wzajemnym zainteresowaniu przedłużeniem współpracy. Nowa umowa dla VanVleeta będzie pewnie podstawą kolejnych działań, a te trzeba wykonać.

2. Dodać podkoszowych

Po minionym sezonie końca dobiegły umowy Marca Gasola i Serge’a Ibaki – w praktyce dwóch podstawowych centrów (paradoksalnie, jeśli wierzyć basketball-reference, to Gasol częściej grywał na czwórce, ale to bardzo umowne). Pascal Siakam może grywać na centrze, a oprócz tego zostaje ewentualnie niejaki Dewan Hernandez. Z tym że Siakam powinien chyba grać na czwórce – przynajmniej przez większość czasu. To oznaczałoby potrzebę zakontraktowania przynajmniej dwóch środkowych do rotacji. Czy w grę wchodzi przywrócenie obu do składu? Być może, chociaż Marc Gasol jest już bardzo mocno łączony z Barceloną i bardzo prawdopodobne, że akurat ten pociąg już odjechał.

Pochylmy się więc nad Sergem Ibaką (który przecież jest wyższy od większości z nas). Załóżmy w jednym ze scenariuszów, że Fred VanVleet podpisał z Raptors maksymalną umowę. W tym przypadku klubowi zostaje do rozdysponowania Mid-Level Exception (Bi-Annual Exception został już wykorzystany rok temu, a przysługuje on raz na dwa lata). Dla klubów nad progiem salary cap, ale nie płacących podatku od luksusu (jak w tym scenariuszu) MLE wyniesie blisko 9,3 miliona dolarów. Pytanie, czy to wystarczy na sprowadzenie dwóch środkowych – biorąc pod uwagę, że pewne braki w głębi występują także na innych pozycjach. Pytaniem znów jest to, na jakie cięcie wynagrodzeń jest w stanie pójść Ibaka. Hiszpan kongijskiego pochodzenia łączony jest z naprawdę wieloma klubami – tacy Hornets mogą mu zaoferować duże pieniądze, a Lakers bardzo realną szansę na tytuł. Nets z kolei kuszą go jako kolegę Jamesa Hardena z czasów gry w Thunder.

Nie jest oczywiście tak, że Ibaka i Gasol to jedyni dostęoni na rynku podkoszowi – jest Tristan Thompson, jest Montrezl Harell, Jerami Grant, Hassan Whiteside, czy nawet Mason Plumlee. Opcji jest wiele. Żeby zatrudnić jednak kogoś, dającego jakość w pierwszej piątce, trzeba liczyć się z kosztem rzędu – najpewniej – kilkunastu milionów dolarów. A zatrudnić trzeba przynajmniej dwóch. W minionych sezonach wymienność na pozycjach podkoszowych była jednym z największych atutów rotacji trenera Nicka Nurse’a. Jakiś rezerwowy podkoszowy musi w rotacji być. Przypomnijmy – VanVleet na maksymalnym kontrakcie oznacza, że Raptors mają na to tylko 9,3 miliona dolarów.

Co jednak, jeśli sytuacja z VanVleetem potoczy się inaczej? Przypuśćmy, że nie bierze od Raptors maksymalnych pieniędzy, tylko godzi się na grę za – powiedzmy – kilkanaście milionów. Raczej nie jedenaście – bliżej dziewiętnastu. Każdy milion będzie miał znaczenie. Dla zespołów, które przekraczają salary cap, ale nie dobijają do progu podatku od luksusu, przysługuje wyjątek rzędu 9,3 miliona dolarów. Zespoły, które nie dobijają jednak nawet do górnego progu salary cap, mogą użyć wyjątku o wysokości tylko 4,7 miliona dolarów. Może się więc okazać, że bardziej opłacalnym będzie dla Toronto dać Fredowi trochę więcej. Bo gdyby dostał on na przykład 18 milionów, to zostaje milion w salary cap i niecałe 5 wyjątku. Gdyby dostał trochę ponad 19, to do wydania będzie kilka baniek więcej.

Co jednak, jeśli negocjacje z VanVleetem zakończą się fiaskiem?

2B. Pozyskać czołowego wolnego agenta z rynku

Ok, przyjmijmy scenariusz, w którym VanVleeta nie ma – przyjął ofertę z jakiegoś Detroit. Raptors zostają wtedy z sumą ponad 20 milionów dolarów do wydania i rynkiem wolnych agentów, który nie obfituje w wielkie nazwiska. Jakie są największe do zdobycia gwiazdy? Gordon Hayward? Danilo Gallinari? Montrezl Harrell? Jest co najwyżej solidnie. A przecież w tym scenariuszu do obsadzenia jest kilka pozycji – bo oprócz przynajmniej dwóch podkoszowych, trzeba zadbać tez o zmiennika dla Kyle’a Lowry’ego. Za nieco ponad 20 milionów wbrew pozorom nie będzie to takie łatwe, jeśli Raptors wciąż mają w planach walkę o zwycięstwo na wschodzie.

Rezerwowy center za minimum to jakieś 2 miliony – zostaje około 20 na podstawowego centra i porządnego drugiego rozgrywającego. Czy szczytem możliwości w takim wypadku nie jest duet pokroju Tristan Thompson i DJ Augustin? Albo Aron Baynes i Jeff Teague?

Oczywiście nie wziąłem pod uwagę możliwości przeprowadzenia jakichś wymian, więc w rzeczywistości możliwości działania jest więcej. Generalny ogląd jest jednak taki, że co by się nie wydarzyło, ciężko będzie Raptors rozegrać to offseason tak, żeby rozpoczynając kolejny sezon mogli z czystym sercem powiedzieć – „teraz jesteśmy silniejsi niż rok temu”.