Powrót starego Hardena, rozczarowujący pojedynek Doncicia z Jokiciem
Dziś bez spektakularnych wsadów nad czyjąś głową. Są za to spektakularne trójki. Kevin Durant na przykład wysłał Torrey’a Craiga – jak to się mawiało na moim osiedlowym boisku – do lasu na poziomki:
LeBron James z kolei – choć nie słychać tego na nagraniu – krzyknął przed swoim rzutem: „hej, patrzcie, jestem Steph Curry!”:
Do rzeczy:
ORL – TOR – 109:110
IND – BKN – 98:105
CHA – MIA – 99:114
SAC – NOP – 113:109
DAL – DEN – 75:106
LAC – POR – 92:111
CLE – LAL – 101:113
Najciekawszy mecz minionej nocy to chyba starcie Heat z Hornets. Okazało się, że twardzi i defensywnie nastawieni Heat byli w stanie zatrzymać rozpędzonych Hornets poniżej 100 punktów. Co jednak równie ważne, sami zdobyli ich naprawdę sporo. Najwięcej znów Jimmy Butler – zanotował 32 oczka, dokładając 10 zbiórek i 5 asyst. Nie mówi się o nim dużo, bo cały kolektyw wygląda bardzo dobrze, ale jest on jednym z najmocniejszych zawodników początku sezonu:
Po 26 punktów dołożyli też Tyler Herro (z ławki, wczesny kandydat do 6th-man of the year), oraz Bam Adebayo (dorzucając przy okazji 19 zbiórek):
Po stronie Hornets zawiódł tym razem LaMelo Ball, trafiając marne 2/14 z gry. Dobrze wypadł – co jest już normą – Miles Bridges (22 punkty, 8 zbiórek), ale też Gordon Hayward (23 punkty, 6 zbiórek, 4 asysty):
Wielki pojedynek europejskich gwiazd, a więc starcie Jokicia z Donciciem, zakończyło się zdecydowaną wygraną tego pierwszego. Sam Jokic odsunął się trochę w cień, oddając w całym meczu tylko 9 rzutów (11 punktów, 16 zbiórek, 8 asyst, tylko 1 strata), a najlepszym strzelcem okazał się dla Nuggets Will Barton z dorobkiem 17 oczek. Był on z resztą najlepszym strzelcem licząc zawodników z obu stron – Luka Doncic trafił ledwie 5/18 rzutów z gry, notując 16 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Ostatecznie widać było, że Mavs grają w back-to-back:
Zabrakło rywalizacji na najwyższym poziomie, ale nie zabrakło serbskich gestów przyjaźni:
Lakers z powracającym do gry LeBronem Jamesem ograli Cleveland Cavaliers. LBJ z miejsca był najlepszym strzelcem zespołu z dorobkiem 28 punktów, 3 zbiórek i 8 asyst. Najlepszym strzelcem… Kojarzycie tę trójkę z daleka z początku tekstu? Była to jedyna jego trafiona trójka z 10 oddanych. Popełnił też 7 strat, więc mecz średnio udany, ale wywalczony. Na szczęście pomógł wchodzący z ławki Melo Anthony, który swoje 24 punkty zdobył na dobrej skuteczności, trafiając 6/8 zza łuku:
Po stronie Cavs znów imponująco wypadł debiutant Evan Mobley – tym razem 23 punkty, 6 zbiórek i 3 asysty. Będą z niego ludzie w tej lidze:
Taki mecz, że nawet Dwight sobie trzasnął trójeczkę:
Nets wygrali z Pacers, po kolejnym dobrym meczu Kevina Duranta, ale też przede wszystkim po powrocie starego Jamesa Hardena. Nie tylko zdobył najlepsze w drużynie 29 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst, ale przede wszystkim aż 19 razy (!) oddawał rzut wolny. To więcej, niż we wszystkich poprzednich meczach tego sezonu łącznie (15).
Kevin Durant zagrał dobrze, na 22 punkty, 11 zbiórek i 7 asyst (ale też 7 strat). Ten mecz pokazał też, że jemu wolno trochę więcej. Dacie wiarę, że za coś takiego nie został wyrzucony z boiska:
Ten mecz pokazał też, że nie wszyscy zawodnicy Nets orientują się dokładnie, gdzie powinni być w danym momencie na boisku. Auć:
Paul George zagrał kapitalne spotkanie przeciwko Blazers. Na pewno wspominałby je lepiej, gdyby udało mu się wygrać. Clippers na ten moment nie są jednak po prostu dobrym zespołem. PG#13 mimo wszystko zanotował 42 punkty i 8 zbiórek:
Blazers okazali się po prostu równiejszym zespołem a ich lider dostał więcej wsparcia. Lider, który w końcu znalazł rytm strzelecki – tym razem Damian Lillard zdobył 25 punktów trafiając ponad 50% rzutów z gry i bardzo dobre 5/7 z dystansu:
Raptors znów wygrywają – tym razem z Orlando Magic. Rywal z niższej półki, a emocje do samego końca i zwycięstwo tylko jednym punktem. Magic mieli szanse na zwycięstwo w ostatnich sekundach, ale defensywa Gary’ego Trenta Jr. zdała egzamin:
Najlepszym zawodnikiem Raptors – co staje się powoli normą – był debiutant Scottie Barnes. Zdobył 21 punktów i 9 zbiórek, wyróżniając się po obu stronach parkietu:
Trzeba też jednak pochwalić zawodników z Orlando – nie tylko Cole’a Anthony’ego (24 pkt, 5 ast), czy duet podkoszowych Wendell Carter Jr & Mo Bamba (łącznie aż 30 zbiórek), ale też mającego za sobą chyba swój najlepszy mecz w NBA Jalena Suggsa, który do 21 punktów (4/8 za trzy!) dorzucił 4 asysty:
Kolejne zwycięstwo na swoje konto zapisali Sacramento Kings – tym razem and Pelicans. Najlepszym zawodnikiem na placu De’Aaron Fox – autor 23 punktów, 7 zbiórek i 5 asyst: