PowerRanking ZKNBA 2021/22 miejsca 30-21

PowerRanking ZKNBA 2021/22 miejsca 30-21

PowerRanking ZKNBA 2021/22 miejsca 30-21
Photo by Vaughn Ridley/Getty Images

No to zaczynamy odliczanie przed nowym sezonem! Nie mogło zabrakną klasycznego Power Rankingu, który układaliśmy wspólnie. Jeśli miejsce którejś z ekip wydaje Ci się zawyżone, albo zaniżone – daj znać w komentarzach. Podane rotacje to oczywiście pewne uproszczone przewidywania – zwłaszcza, że podział na pozycje w dzisiejszej NBA to koncept dość luźny. Jedziemy z pierwszą częścią:

30. Orlando Magic

PG: Jalen Suggs / Cole Anthony / Markelle Fultz
SG: Gary Harris / RJ Hampton / E’Twaun Moore
SF: Terrance Ross / Michael Carter-Williams / Admiral Schofield
PF: Moritz Wagner / Chuma Okeke / Franz Wagner
C: Robin Lopez / Wendell Carter Jr. / Mo Bamba

Kamil Kucharski

Słaby punkt: generalnie brak talentu. To nie tak, że zupełnie nie ma tu z kogo rzeźbić na przyszłość – tacy gracze jak Suggs, Hampton, czy młody Wagner, mogą w przyszłości być dobrymi zawodnikami. Koszykarze pokroju Harrisa, Rossa, czy Lopeza, już teraz w większości klubów NBA znaleźliby się w rotacji. Sęk w tym, że na raczej odległych jej miejscach. Nie ma tu nawet zawodnika, który w solidnym zespole byłby choćby drugą opcją. Będzie im naprawdę ciężko przez 48 minut zdobyć więcej punktów niż przeciętna drużyna z tej ligi.

Mocny punkt: ¯\_(ツ)_/¯ Naprawdę nie wiem. Wszyscy trzej, którzy stworzyliśmy ten Power Ranking, mieliśmy Magic na ostatnim miejscu. Może fakt, że była to 'aż’ 12. obrona w preseason jest jakimś tropem? MCW na skrzydle to dobry defensor, Gary Harris jest w tym niezły – z mającym predyspozycje w obronie Mo Bambą i bardzo energetycznym w permiter defense Jalenem Suggsem, mogą nie tracić wcale tak wielu punktów na mecz. Ale i tak nie będą zdobywać więcej niż tracą, więc marne to pocieszenie.

Szansa: czas na ogranie. To będzie sezon na rozpoznanie. W Orlando przez lata brakowało rozgrywających, a teraz jest nawet kilku kandydatów. Najbliższy rok pokaże, na kim się w Magic skupią i z kim zwiążą przyszłość, a komu podziękują. Tyczy się to nie tylko pozycji rozgrywającego, oczywiście. Przy okazji uda się najpewniej wywalczyć kolejny wysoki pick w drafcie, a tam już czekają talenty pokroju Cheta Holmgrena czy Paolo Banchero.

YT/NBA Defense

29. Detroit Pistons

PG: Killian Hayes / Cory Joseph / Saben Lee
SG: Cade Cunningham / Hamidou Diallo / Frank Jackson
SF: Saddiq Bey / Josh Jackson / Rodney McGruder
PF: Jerami Grant / Trey Lyles / Isaiah Livers
C: Isaiah Stewart / Kelly Olynyk / Luka Garza

Kamil Kucharski

Słaby punkt: uwaga! teren budowy! nieupoważnionym wstęp wzbroniony! Taki znak mogliby sobie zawiesić w Detroit. Talentu tutaj sporo, jest on całkiem fajnie zestawiony, ale ci goście dopiero zaczynają swoje kariery, a co za tym idzie dopiero uczą się grać ze sobą. Ba, uczą się grać w ogóle. Killian Hayes na tym etapie kariery wciąż ma jeszcze spore ograniczenia, Cade Cunningham najpewniej nie będzie w stanie już w pierwszym sezonie efektywnie prowadzić ofensywy, a Bey, czy Stewart, to na ten moment jeszcze zadaniowcy. Nieźli, mający duży potencjał, ale zadaniowcy. Ten skład może stać się dobry zaskakująco szybko – ale jeszcze nie teraz od razu.

Mocny punkt: dobre zestawienie i gra na piłce. Kiedy spojrzeć na ten skład, tu wszystko do siebie jako-tako pasuje. Bey, McGruder, i Lyles i Olynyk powinni generować wystarczająco dużo spacingu, Bey-Grant-Stewart to potencjalnie bardzo mocny defensywnie frontcourt wspierany dobrymi obrońcami jak Diallo czy Josh Jackson, duet Hayes-Cunningham powinien dostarczyć więcej niż trochę kreowania gry podaniami, ze weterańskim wsparciem Cory’ego Josepha. Wszystko się zgadza. Tylko dać im czas.

Szansa: mądry rozwój koszykarzy. Jednym z gorszych scenariuszy jest chyba stosunkowo udany początek sezonu i parcie managementu na szybki sukces, na przykład przez jakieś wymiany. Nie ma co silić się na wygrywanie. Nie trzeba też jednak przesadnie skupiać się na tankowaniu. Ten skład, pozostawiony sobie, z dobrą opieką trenerską (a Dwane Casey to dobry szkoleniowiec), powinien zaowocować.

YT/NBA

28. Oklahoma City Thunder

PG: Shai Gilgeous-Alexander / Theo Maledon / Ty Jerome
SG: Luguentz Dort / Tre Mann / Vit Krejci
SF: Josh Giddey / Aaron Wiggins / Gabriel Deck
PF: Darius Bazley / Aleksej Pokusevski / Kenrich Williams
C: Derrick Favors / Isaiah Roby / Mike Muscala

Kamil Kucharski

Słaby punkt: brak doświadczenia. Nie ma przypadku w tym, że będący w zeszłym sezonie w składzie (można już o tym nie pamiętać) Al Horford, koniec końców zagrał niespełna 30 meczów, a potem bez większego powodu przestał być częścią zespołu. OKC nie chcieli być dobrzy, a z doświadczonym, mającym know-how Horfordem na parkiecie, ten młody skład był o około 6 punktów na 100 posiadań lepszy. Piątka Hill-SGA-Dort-Bazley-Horford była o 3,1 punktu na 100 posiadań lepsza od rywali. To połączenie młodego talentu i doświadczenia daje wyniki, a Thunder chcieli jeszcze przytankować. Tym razem tego doświadczenia na wszelki wypadek nie ma. Jest Derrick Favors, ale jego wpływ na kształt gry jest znacznie mniejszy niż Ala Horforda czy George’a Hilla, których gra w większej mierze wpływa na ruch piłki w ataku.

Mocny punkt: wzrost i długość. Były takie mecze w zeszłym sezonie, kiedy Thunder wystawiali na parkiet piątki złożone z samych silnych skrzydłowych. Co zabawne, miewały one sens (oczywiście w bardzo ograniczonych minutach). Niemniej długość będzie dla Thunder bardzo pomocna, zwłaszcza w defensywie. Na jedynce może grać ponad dwumetrowy Giddey, albo prawie dwumetrowy Shai, a już na dwójce teoretycznie wyjść może nawet 213-centymetrowy Pokusevski. Nie musi jednak – Lu Dort ma przy swoim niewielkim wzroście ponad 2 metry zasięgu ramion. O ile wygranie meczu z Thunder może być misją jak najbardziej osiągalną dla każdej drużyny w NBA, tak przeciskanie się przez gąszcz ich rąk może wcale nie być przyjemne.

Szansa: stworzenie zespołu. Może i nie ma tu weteranów, ale istnieje możliwość, że po czasie coś tu zaskoczy. Trzon zespołu – Gilgeous-Alexander, Dort, Bazley – grają ze sobą kolejny już sezon. W pewnym momencie – może w grudniu, może w marcu – trener Daigneault znajdzie optymalną, zbilansowaną piątkę. W przeciwieństwie do kilku innych zespołów z końcówki tego Power Rankingu, Thunder będą mieli taki moment, w którym pomyślimy 'hej, całkiem dobrze to wygląda!’. To, że poskutkuje to co najwyżej serią kilkunastu meczów na 50% zwycięstw, to już inna sprawa.

YT/Bllen

27. Houston Rockets

PG: Kevin Porter Jr / D. J. Augustin / Dante Exum / John Wall
SG: Jalen Green / Eric Gordon / Armoni Brooks
SF: Jae’Sean Tate / Kenyon Martin Jr. / David Nwaba / Danuel House Jr.
PF: Christian Wood / Alperen Sengun
C: Daniel Theis / Usman Garuba

Jacek Gawliński

Słaby punkt: zdrowy lider. Póki co w Houston chyba panuje bezkrólewie, bo nie wiadomo kto ma zostać liderem  i jak będą budować się Rockets. Przed rokiem wytransferowali Westbrooka, w styczniu poszedł do Nets Harden, pozyskany Oladipo jest już w Miami. Przyszedł John Wall, który nie grał sezon, a w minionych rozgrywkach znów z powodu urazów m.in. kontuzja kolana rozegrał tylko 40 spotkań na 72 możliwe. Wszyscy liczą na zdrowego Walla, który niedawno skończył 31 lat, tylko czy aby nie liczą na próżno.

Mocny punkt: tempo. Rockets ostatnie sezony słynęli z dobrego tempa gry i szybkich kontrataków, w zeszłym sezonie mieli 6 najlepsze tempo gry w sezonie regularnym, jeśli do tego dołożą zdecydowanie lepszą skuteczność mogą uczynić z tego solidną broń.

Szansa: ogrywanie młodzieży. Nie jest oczywiście tak, że Rakiety nie będą fun to watch. Drużyna postawiła w offseason wszystko na draft. Sami wybrali trzech graczy a do jednego wyboru mieli prawo. Wszystkich wybrali w pierwszej rundzie. Najciekawiej zapowiada się Jalen Green wybrany z dwójką, energetyczny i atletyczny obrońca, specjalizujący się w grze z kontry. Do tego ciekawie w lidze letniej wyglądał 19-letni MVP tureckiej ligi skrzydłowy Alperen Sengun, który w Besiktasie osiągał ponad 18 punktów na mecz jako 18-latek. Swoje minuty w rotacji dostaną również Usman Garuba i  Josh Christopher wybrani z numerami 23 i 24 ostatniego draftu. Nie zapominajmy, że w składzie są już młodzi, potrafiący zaskoczyć gracze jak Porter Jr., Tate czy Kenyon Martin Jr.

YT/NBA

26. Cleveland Cavaliers

PG:  Darius Garland / Ricky Rubio / Kevin Pangos
SG:  Collin Sexton / Mitch Ballock / Dylan Windler
SF:  Isaac Okoro / Cedi Osman / Denzel Valentine
PF:  Evan Mobley / Lauri Markkanen / Kevin Love / Dean Wade
C:  Jarrett Allen / Ed Davis

Jacek Gawliński

Słaby punkt: mnogość podkoszowych. Od przybytku w Ohio może zaboleć głowa. Wydawało się, że problem zniknie gdy odeszli Drummond, Nance Jr. i McGee, ale kolejne decyzje front office w Cavs znów zastanawiają, owszem wybranie z trzecim numerem Draftu Evana Mobleya jako centra na przyszłość można zrozumieć, ale podpisanie 5-letniego kontraktu z Allenem, sprowadzenie Markkanena, podpisanie Tacko Falla, trzymanie cały czas Kevina Love’a rodzi wiele pytań. Być może zaczną grać dwójką centrów i jednym z nich na pozycji nr 4, ale jednym słowem problem rozdzielenia minut frountcourtu w Cavaliers powraca na nowo.

Mocny punkt: szlifowanie backourtu na lata. Darius Garland i Collin Sexton wchodzą odpowiednio w trzeci i czwarty sezon swojej kariery NBA i z roku na rok w lidze robią widoczne postępy. Wygląda na to, że Cavs na dłuższy okres utwierdzili się w tym duecie obwodowych.  Teraz zespół sprowadził do nich doświadczonego Rickiego Rubio, który swoim doświadczeniem zdobytym w NBA oraz Europie wyłącznie pomoże młodym obrońcom w jeszcze większym rozwoju. Wiele może nauczyć się również Isaac Okoro, który rozpoczyna drugi sezon w NBA a już jako debiutant pokazał się ze świetnej strony jako bardzo dobry obrońca i świetny przechwytujący.

Szansa: lepsza skuteczność. Cavs czeka sezon na podbudowanie swojej skuteczności. W zeszłym sezonie byli jedyną ekipą, która zakończyła sezon w ostatniej piątce zespołów pod względem: skuteczności w pomalowanym (53.4%, 27. miejsce), skuteczności z półdystansu (37.2%, 27. miejsce) i skuteczności dystansowej (33.6%, 30. miejsce).

YT/Z. Highlights

25. Sacramento Kings

PG: De’Aaron Fox / Davion Mitchell
SG: Tyrese Haliburton / Buddy Hield / Terence Davis / Jahmi’us Ramsey
SF: Harrison Barnes / Mo Harkless / Robert Woodard II
PF: Marvin Bagley III / Chimezie Metu
C: Richaun Holmes / Tristan Thompson / Alex Len / Damian Jones

Kamil Kucharski

Słaby Punkt: log-jamy i obrona. Poprzedni sezon Kings zakończyli ze zdecydowanie najgorszym defensywnym ratingiem w lidze, na poziomie 116,5 punktu traconych na 100 posiadań. Pojawili się zawodnicy, którzy mogą sytuację poprawić – na przykład debiutant Davion Mitchell, albo przyzwoity po tej stronie parkietu Moe Harkless. To jednak nie są zmiany na tyle gruntowne, by Kings stali się defensywnie choćby nieźli. A w nieco szerszej perspektywie, trenerowi Waltonowi w ogóle trudno będzie wystawiać plusowe piątki na parkiet. Jest tu pięciu zawodników do gry na centrze (Holmes, Thompson, Len, Jones, Bagley) i aż trzech rozgrywających, którzy są czołowymi zawodnikami i potrzebują dużych minut (Fox, Haliburton, Mitchell). Trzech rozgrywających z przeciętnym rzutem, utrudniającym grę bez piłki, co warto dodać. Tylko dwóch klasycznych dla obecnej NBA skrzydłowych z pozycji 3/4, w osobach Barnesa i Harklessa, to niestety mało.

Mocny Punkt: mnogość opcji ofensywnych. Nadmiar rozgrywających przeszkadza, ale koniec końców duża liczba rąk do kozłowania to atut. W tym wypadku problemem jest ich słabość rzutowa, która sprawia, że bez piłki są mało użyteczni. Sam fakt, że pozycję do rzutu (czy to dla siebie, czy partnera) potrafi po koźle wypracować aż tylu zawodników (Fox, Haliburton, Mitchell, Hield, czy w poszczególnych posiadaniach nawet Barnes), może jednak utrudniać robotę defensywom rywali. Gdyby szło za tym jeszcze większe zagrożenie rzutowe, to byłby całkiem groźny zespół.

Szansa: transfer poprawiający balans. Niestety, mając tak wielu centrów, a tak niewielu 3&D skrzydłowych, nie jesteś w stanie grać jak równy z równym z pozostałymi ekipami w dzisiejszej NBA. Zbyt wielu tu graczy, którzy zasługują na minuty, a których gra wyklucza się z jednoczesną obecnością na parkiecie wielu innych zawodników. Gdyby za którychś podkoszowych (plus na przykład Buddy Hielda) udało się wzmocnić na pozycjach 3/4, sporo by to zmieniło.

YT/Sacramento Kings

24. San Antonio Spurs

PG: Dejounte Murray / Tre Jones / Joshua Primo
SG: Derrick White / Lonnie Walker / Bryn Forbes
SF: Doug McDermott / Devin Vassell / Al-Farouq Aminu
PF: Keldon Johnson / Thaddeus Young / Keita Bates-Diop / Zach Collins
C: Jakob Poeltl / Drew Eubanks / Jock Landale

Kamil Kucharski

Słaby punkt: brak siły ognia z dystansu. To nie tak, że Spurs są zbiorem zawodników, którzy z dystansu nie potrafią rzucać. Może nie są to strzelcy wyborowi, ale podstawowym problemem jest fakt, że oddają mało prób. Kiedy nie grał Derrick White, mało który zawodnik oddawał więcej niż 3 trójki na mecz. W dzisiejszej NBA to naprawdę mało. Murray (3.0), Johnson (2,6), Vassell (2,4) – po prostu rzadko decydują się na rzut. Dodanie do składu McDermotta i Forbesa jest znamienne i to bardzo sensowne wzmocnienia, ale oni sami oblicza ofensywy nie odmienią. Tu potrzeba gruntownych reform taktycznych i być może odblokowania czegoś w głowach kluczowych zawodników.

Mocny punkt: mnogość opcji i solidność, zwłaszcza w defensywie. Podobnie jak w przypadku Kings, wielu tu zawodników, którzy radzą sobie na piłce. Murray, Jones, White, Walker, Vassell, teraz być może też Joshua Primo – każdy z nich z piłką w rękach jest w stanie wygenerować 'coś’ – jakiś ruch, podanie na wolne pole, poprawiający ustawienie kozioł. To cenne, a często niedoceniane. Do tego backcourt White & Murray może być jednym z lepszych defensywnie obwodowych duetów w lidze. Jest dobrze broniący obręczy Poeltl, duży, silny i energetyczny Keldon Johnson. Defensywnie jest w czym rzeźbić.

Szansa: przebłysk geniuszu Gregga Popovicha. Spurs są bardzo mało efektowni taktycznie. Niestety są w tym też mało efektywni. Ich obrona pick’n’rolla to najprostszy, najbardziej klasyczny drop, zostawiający kozłującemu miejsce. Ich ofensywa to w dużej mierze staromodne i niezbyt opłacalne szukanie rzutów na półdystansie. Gregg Popovich to legenda trenerska, ale z tym składem jaki ma, mógłby ugrać więcej. Pytanie, czy pod koniec kariery stać go jeszcze na jakieś rewolucyjne (i skuteczne) usprawnienia.

YT/San Antonio Spurs

23. Minnesota Timberwolves

PG:  D’Angelo Russell / Leandro Bolmaro / Jordan McLaughlin
SG:  Malik Beasley / Patrick Beverley / Josh Okogie
SF:  Anthony Edwards / Jake Layman / Brian Bowen II
PF: Jaden McDaniels / Taurean Prince/ Jarred Vanderbilt / Chris Silva  
C:  Karl-Anthony Towns / Naz Reid

Jacek Gawliński

Słaby punkt: zdrowie i defensywa. Kontuzje bardzo ograniczyły najważniejsze postacie w ekipie Wilków w zeszłym sezonie, plaga kontuzji sprawiła, że Karl-Anthony Towns, Anthony Edwards i D’Angelo Russell zaczeli spotkanie razem tylko 8 razy (bilans 3-5). Z kolei Malik Beasley nie mógł wystąpić w pierwszej piątce obok wspomnianej trójki z powodu urazu ścięgna udowego. Dodatkowo Minny była dopiero 28 defensywą ligi, drużyna kiedy traciła co najmniej 110 punktów osiągała bilans 9-44.

Mocny punkt: bogactwo obrońców. Chris Finch ma w kim wybierać na obwodzie. Russell, Edwards, Beasley, Beverley, Okogie, dodatkowo dochodzą McLaughlin, Nowell. Będzie mógł rotować pod każdy zespół. Beverley i Okogie są dobrymi opcjami na poprawę gry defesnywnej, z kolei Russell, Edwards i Beasley mogą zrobić różnicę w ataku. Z Europy przyszedł również wybrany w 2020 roku Leandro Bolmaro.

Szansa: dalszy rozwój Edwardsa i McDanielsa. Nadchodzi drugi sezon w NBA dla młodego obrońcy i skrzydłowego Wolves. Wśród 197 graczy z co najmniej 150 oddanymi próbami rzutowymi przed i po All-Star Game Edwards zaliczył czwarty najwyższy skok w skuteczności z gry( z 43.4% przed przerwą na ASG na 53% po niej) oraz 11 największy postęp w ratingu rzutów wolnych (16.2 prób na 100 rzutów przed ASG na 27.4 po przerwie na mecz gwiazd).

YT/Full Court Films

22. Washington Wizards

PG: Spencer Dinwiddie / Aaron Holiday / Raul Neto
SG: Bradley Beal / Corey Kripset / Jordan Goodwin
SF: Kentavious Caldwell-Pope / Rui Hachimura / Deni Avdija
PF: Kyle Kuzma / Davis Bertans / Anthony Gill
C: Daniel Gafford / Montrezl Harrell / Isaiah Todd

Kamil Kucharski

Słaby punkt: Brak mocnej drugiej opcji. Ubiegły sezon pokazał, że ofensywa potrzebuje zróżnicowania. Gwiazdy były dwie, bo i Beal i Westbrook, natomiast obie grały na piłce, trochę na zasadzie 'raz ty, raz ja’. Davis Bertans miał jednak nierówny strzelecko sezon (słaby początek, który potem nadrobił), młodzi zawodnicy, jak Hachimura i Avdija nie stanowili jeszcze tak dużego zagrożenia, Thomas Bryant zagrał tylko 10 meczów i okazało się, że nie ma komu. Hachimura i Avdija mogą zrobić progres, Dinwiddie może po poważnej kontuzji mimo wszystko okazać się dobrym wsparciem dla Beala, ale to wszystko pozostaje w sferze 'być może’.

Mocny punkt: ofensywny potencjał. Mimo braku jakiejś konkretnej drugiej opcji, wielu tu zawodników, którzy potrafią zdobywać punktu. Bertansa i Kuzmę stać na regularne trafianie kilku trójek co mecz. Spencer Dinwiddie – zależnie od formy po przerwie – może wciąż umieć znajdować drogę do kosza. Rui Hachimura ewidentnie ma predyspozycje do znajdowania sobie rzutów. Potencjalna siła rażenia jest – trzeba jednak te wszystkie strzelby odpowiednio wycelować i jakoś obsłużyć. To wszystko są zadaniowcy.

Szansa: Szybkie dojrzewanie młodych. Wizards są w naszym rankingu dość nisko. Na pewno stać ich na więcej, jeśli zaobserwujemy realny progres Avdiji i Hachimury. Wizards potrzebują zawodników, którzy wezmą na siebie ciężar – wezmą piłkę i wykreują kawałek gry i to w większym wymiarze minutowym. Ci goście mają ku temu predyspozycje, ale brakowało im jeszcze pewności i regularności. Jeśli to przyjdzie, powinno być nieźle.

YT/Washington Wizards

21. Toronto Raptors

PG: Fred VanVleet / Goran Dragic / Malachi Flynn
SG: Gary Trent Jr. / Svi Mykhaliuk / Isaac Bonga
SF: OG Anunoby / Scottie Barnes / Yuta Watanabe / Justin Champagnie
PF: Pascal Siakam / Chris Boucher / Sam Dekker
C: Khem Birch / Precious Achiuwa

Jacek Gawliński

Słaby punkt: brak gwiazdy i lidera. Można powiedzieć, że Raptors mają zawodników, ale odejście Kyle’a Lowry’ego do Miami sprawiło, że zabrano im kolejną gwiazdę. Pascal Siakam jak już wróci po operacji ramienia będzie musiał postarać się wrócić do swojej najlepszej formy z mistrzowskiego sezonu Raptors. Zespół nie wygląda najmocniej również we frountcourcie. Khem Birch pod koszem udowodnił już, że jest solidny, Chris Boucher posiada rzut dystansowy i świetnie blokuje, dochodzi Siakam i pozyskany Achiuwa, dla którego będzie to drugi rok. Nie łatwo będzie się bić pod koszem z silniejszymi podkoszowymi.

Mocny punkt: draft i Scottie Barnes. Tegoroczni Raptors to zbiór w większości młodych graczy, zbierających dopiero coraz to większe doświadczenie, to szybka i dynamiczna grupa z kilkoma atletycznymi zawodnikami na pozycjach skrzydłowych.  Raptors wykonali świetną pracę w drafcie wybierając z czwórką Scottiego Barnesa, atletycznego skrzydłowego z ciągiem na kosz i niezłego obrońcę, który potrafi bronić na wielu pozycjach. Barnes z pewnością skorzysta chwilowo by się pokazać w debiutanckim sezonie pod nieobecność Siakama. W drugiej rundzie wybrali Dalano Bantona i Davida Johnsona. Cała trójka jest grupą wszechstronnych graczy.

Szansa: zawodnicy z potencjałem na nowego lidera. Przed nami sezon pierwszy sezon nie jako przebudowy Raptors, zakończyła się era Lowry’ego i drużyna oczekuje na kolejnego lidera. Mógłby nim zostać z automatu Pascal Siakam, ale Kameruńczyk jest po operacji ramienia i wróci dopiero w listopadzie. Odejście Lowry’ego to szansa na jeszcze większy rozwój Freda VanVleeta, który już ma kaliber na bycie All-Starem (19.6 punktów, 6.3 asyst na mecz w zeszłym sezonie). Większą rolę w tym sezonie będzie odgrywać młodzież jak Flynn, Boucher, Achiuwa, Anunoby i wreszcie wydraftowany Barnes.

YT/Z.Highlights