Popovich wyrzucony po 63 sekundach, Celtics-Pacers w pierwszej rundzie

Popovich wyrzucony po 63 sekundach, Celtics-Pacers w pierwszej rundzie

NBA w ostatnim tygodniu staje się okrutna – jednego dnia dostajemy 3 mecze, a następnego 12. Taka sinusoida czeka nas już do końca. Dziś trafiliśmy na 12 meczów – łatwo się więc domyślić, że działo się sporo.


Pacers (47-32) – Pistons (39-39) – 108:89
Knicks (15-63) – Magic (39-40) – 100:114
Bulls (22-57 – Wizards (32-47) – 115:114
Sixers (49-29) – Hawks (29-50) – 122:130
Raptors (56-23) – Nets (39-40) – 115:105
Celtics (47-32) – Heat (38-40) – 112:102
Hornets (36-42) – Pelicans (32-47) – 115:109
Wolves (35-43) – Mavs (31-47) – 110:108
Spurs (45-34) – Nuggets (52-26) – 85:113
Jazz (48-30) – Suns (18-61) – 118:97
Grizzlies (31-47) – Blazers (50-28) – 89:116
Rockets (51-28) – Clippers (47-32) – 135:103


Czy to jest rekord? trudno powiedzieć, tego rodzaju statystyki nie są chyba śledzone. Gregg Popovich znowu został wyrzucony z boiska za swoją frustrację skierowaną w sędziów. Tym razem stało się to jednak bardzo szybko, bo już na 63 sekundy po rozpoczęciu meczu.

https://twitter.com/NationalBaller1/status/1113626454200332288

Nie ma pewności czy to rekord, ale niektóre źródła podają, że to pierwszy trener wyrzucony z parkietu w ciągu pierwszych dwóch minut od 2012 roku, kiedy to Flip Saunders został wyrzucony po 106 sekundach.

Cały mecz rozegrany bez trenera na ławce nie mógł zakończyć się sukcesem – Spurs rzucili tylko 85 punktów i dali się zdominować Nuggets. Liderem w tym kontrolowanym blow oucie był Nikola Jokic, który zbliżył się do triple double z linijką 20 punktów, 11 zbiórek i 9 asyst przy bardzo ekonomicznej skuteczności 9/10 z gry. Jamal Murray dorzucił 14 punktów, 6 zbiórek i 11 asyst, a z ławki po 19 oczek dodali Monte Morris i Malik Beasley.

Spurs trafili tylko 38% rzutów z gry i 18% trójek. Najwięcej, bo 16 punktów, zapewnił Lamarcus Aldridge, ale też wchodzący z ławki debiutant, Lonnie Walker IV, który trafił 3 spośród 5 trójek trafionych przez cały zespół.


Sixers po raz kolejny przegrywają z Hawks, po raz kolejny dając rywalom rzucić 130 punktów. Ostatnio obie drużyny spotkały się 24 marca, jednak wtedy zarówno Sixers jak i Hawks byli w stanie wystawić na parkiet swoje domyślne pierwsze piątki. Dziś na parkiecie zabrakło Joela Embiida, co mogłoby być jakąś wymówką, ale pokazującą przy okazji, że ten zespół bez JoJo ma poważne kłopoty. Z drugiej strony łatwo zauważyć, jak mocna jest pod koniec tego sezonu teoretycznie tankująca Atlanta. Wygrywa ostatnio sporo meczów, w tym z mocnymi rywalami, jak Bucks, Jazz, czy dwukrotnie właśnie z Sixers.

Przebieg tego meczu był bardzo wyrównany i dopiero w czwartej kwarcie Hawks potrafili wyjść na prowadzenie różnicą ponad 10 punktów. Duża w tym zasługa Trae Younga, który 11 punktów zdobył w samej właśnie czwartej kwarcie. W całym meczu uzbierał on natomiast 33 punkty, 7 zbiórek i 12 asyst.

źródło:YouTube/House of Highlights

Younga wspomógł jak zwykle John Collins, zdobywając 25 punktów i 8 zbiórek. Ten duet młodych graczy już teraz jest bardzo dobry, a biorąc pod uwagę, że ten zespół dopiero się przebudowuje… Nie wiem, czy nie zaczęli wygrywać za szybko. Ale to dobrze, że tankujący zespół pokazuje, że da się robić przebudowę bez żenady.

Dla Sixers 30 punktów zdobył JJ Redick, który trafił przy okazji 6/13 rzutów z dystansu. Kolejne 21 punktów zanotował Tobias Harris, a 15 punktów, 15 zbiórek, 8 asyst i 4 przechwyty wywalczył Ben Simmons. Ostatecznie nawet bez Embiida Philly zdominowała strefę podkoszową, pozwalając sobie na aż 26 ofensywnych zbiórek. Co okazało się jednak czynnikiem decydującym, to kontrataki. Przy podobnej liczbie strat popełnionych przez oba zespoły (13:11 na niekorzyść Sixers), to Hawks byli w stanie przekłuć straty rywala na znacznie większą ilość punktów, bo aż 22, przy zaledwie 10 punktach 76ers.


Magic wygrali swój mecz z Knicks, więc przesunęli się na ósme miejsce konferencji wschodniej, znów wyprzedzając Heat. Swoje zrobił w tym starciu Nikola Vucevic, który uzbierał aż 29 punktów, 13 zbiórek i 3 asysty. Kolejne 23 punkty z ławki dorzucił Terrence Ross, trafiając 5/10 z dystansu, a po 19 oczek dodali Aaron Gordon i Evan Fournier.

Po stronie Knicks błysnęło dziś wyjątkowo dwóch graczy – Mario Hezonja, mszczący się na byłym zespole, zdobył 29 punktów, 9 zbiórek i 5 asyst, rozgrywając być może najlepszy mecz w karierze. Poza tym Kevin Knox zdobył 21 punktów. Dla Knicks była to równie ważna porażka, co dla Magic zwycięstwo, bowiem umacnia ona Nowojorczyków na pierwszym miejscu odwróconej tabeli przed Suns.

https://twitter.com/MusikFan4Life25/status/1113619400027004929


Skoro Magic przesunęli się w górę po swoim zwycięstwie, to znaczy, że Miami Heat przegrali. Choć walczyli dzielnie, nie dali oni rady Bostonowi, który do zwycięstwa poprowadził Gordon Hayward. Tak, Gordon Hayward wchodzący z ławki zdobył 25 punktów, 8 zbiórek i 5 asyst, aż 13 razy dostał się na linię rzutów wolnych i skończył zawody z najlepszym w drużynie wskaźnikiem plus/minus na poziomie +16.

https://www.youtube.com/watch?v=35BVNocAicM

źródło:YouTube/FreeDawkins

Poza tym 23 punkty i 4 asysty dorzucił Kyrie Irving, a 21 punktów, 8 zbiórek i 4 asysty dał od siebie też Al Horford. Ostatecznie Celtics zagrali o prostu dokładnie, trafiając więcej rzutów wolnych (87% – 60%) i popełniając mniej strat (11:15).

Tym razem kibiców Miami Heat zawiódł Goran Dragic, który zdobył zaledwie 11 punktów na skuteczności 3/15 z gry. Całkiem nieźle poradzili sobie w tym czasie jednak inni gracze – 21 punków i 5 asyst zdobył najlepszy strzelec w tym meczu Dion Waiters. Z ławki 17 punktów, 7 zbiórek i 8 asyst dodał Dwyane Wade, a 18 punktów i 15 zbiórek – również z ławki – dorzucił Hassan Whiteside. To jednak ostatecznie nie wystarczyło. Celtics tym zwycięstwem utrzymują czwartą pozycję w konferencji wschodniej, jednak Indiana Pacers depczą im po piętach.


Właśnie, Indiana Pacers. Oni również wygrali swoje spotkanie, przeciwko osłabionym brakiem Blake’a Griffina Detroit Pistons. W ten sposób uzyskują na ten moment bilans 47-32 – identyczny jak Celtics. Z racji jednak na bezpośredni wynik starć obu zespołów w tym sezonie, czyli 2:1 dla Celtów, to właśnie zespół z Bostonu zajmuje wyższą pozycję, premiowaną przewagą parkietu w tym nieuchronnie zbliżającym się play0ffowym pojedynkiem Celtics-Pacers.

Początek wygranej Pacers nie był łatwy – pierwsza kwarta skończyła się wynikiem 18:15, co w dzisiejszych czasach nie jest standardową zdobyczą punktową w 12 minut gry. Do przerwy na tablicy wyników widniał wynik 44:36, jednak po przerwie to Indiana się rozstrzelała, zdobywając jeszcze 64 punkty. Najwięcej, bo 21 punktów zdobył Thaddeus Young. Po 17 dorzucili Myles Turner i Bojan Bogdanovic. Dla Pistons walczył Andre Drummond, zaliczając 28 punktów, 19 zbiórek, 3 asysty, 3 przechwyty i 3 bloki. Pomógł mu Wayne Ellington, trafiając 5/12 trójek i zdobywając 24 punkty. Rotacja Pistons okazała się jednak zbyt wąska.


Raptors wygrali już 5 meczów z rzędu i trochę nie doceniamy chyba, jak mocny jest to zespół. Praktycznie zawsze albo ktoś dostaje tam wolne, albo ma ograniczone minuty, albo nie jest do końca zdrowy, a Toronto tak czy inaczej idzie po drugi najlepszy bilans w całej lidze. Dziś pokonali Nets, po świetnym meczu Pascala Siakama na 28 punktów, 10 zbiórek i 5 asyst. Dobrze zagrał też Kawhi, zdobywając 26 punktów, 9 zbiórek i 3 asysty.

Marc Gasol zdobył 8 punktów, 9 zbiórek, 6 asyst i 4 przechwyty. Wchodzący za niego z ławki Serge Ibaka zdobył natomiast 23 punkty i 12 zbiórek, trafiając wszystkie 5 trójek. Wiecie co jest najlepsze? Trudno jednoznacznie wskazać, kto z nich rozegrał lepszy mecz. Trudno w lidze o zespół z lepszą para tak różnych, komplementarnych względem siebie centrów.

Dla Nets 27 punktów, 7 zbiórek i 6 asyst zdobył D’Angelo Russell, który trafił tez 5/10 rzutów za trzy. Tym razem jednak zabrakło mu trochę wsparcia – Spencer Dinwiddie zdobył tylko 14 punktów, a Caris LeVert 3, trafiając zaledwie 1/9 rzutów z gry.


Rockets mają bardzo mocną końcówkę sezonu, można się ich bać w Playoffach. Dziś rzucili 135 punktów przeciwko Clippers, od początku do końca dominując. James Harden zdobył „skromne” 31 punktów, 7 zbiórek i 7 asyst – nie musiał więcej. Świetny mecz rozegrał też Clint Capela, notując 24 punkty i 15 zbiorek, a Chris Paul dorzucił z kolei 29 punktów, 7 asyst i celny buzzer-beater zza połowy boiska:

Najlepszym strzelcem Clippers był debiutant, Shai Gilgeous-Alexander, autor 20 punktów, 4 zbiórek i 4 asyst. Danilo Gallinari dorzucił 16 punktów, a Lou Williams z ławki dodał 14 punktów i 7 asyst.


Blazers kompletnie zdominowali Grizzlies, dając im rzucić tylko 89 punktów i utrzymując pół meczu straty do trzecich Rockets. Przy takiej formie Houston ciężko będzie myśleć o wyprzedzeniu ich, ale kto wie. Damian Lillard zdobył bardzo dobre 20 punktów, 7 zbiórek i 10 asyst, jednak jego skuteczność znów pozostawiała trochę do życzenia. Enes Kanter zaliczył 23 punkty i 15 zbiórek, rządząc w strefie podkoszowej, a Evan Turner zdobył triple-double wchodząc z ławki – 13 punktów, 12 zbiórek i 11 asyst.

Grizzlies zagrali w zupełnie rezerwowym składzie, bez Conley’a, bez Valanciunasa, czy choćby CJ Milesa. Może po prostu pokontemplujmy nad ich wyjściowym składem: Ivan Rabb, Justin Holiday, Delon Wright, Julian Washburn, Tyler Dorsey. Nie, nie było tam jeszcze Ballacka, redaktorze Hajto.


Washington Wizards zaserwowali nam prawdziwy thriller w pierwszym meczu po zwolnieniu Erniego Grunfelda. Prowadzenie w meczu z Bulls zmieniało się aż 16 razy i spotkanie zakończyło się jednym punktem przewagi po ostatniej akcji, w której Chason Randle sfaulował Waltera Lemona Jr. na 2 sekundy przed końcem, a ten pod presją trafił oba rzuty wolne, doprowadzając do zwycięstwa. Walter Lemon Jr. nie tylko zdobył dwa kluczowe punkty, ale był najlepszym strzelcem Bulls w swoim siódmym meczu na parkietach NBA w karierze. Zdobył 24 punkty i 8 asyst. Ktoś musiał.


Jazz wysoko pokonali Suns, choć po pierwszej kwarcie to Słońca z Arizony utrzymywały prowadzenie. Nie udało się Poenix utrzymać wyniku w dużej mierze z racji na kontuzję Devina Bookera, której doznał jeszcze w pierwszej kwarcie:

Wstępne badania nie wykazały żadnych poważnych uszkodzeń. Suns zabrakło jednak lidera, którego Jazz mieli – Donovan Mitchell zdobył 29 punktów, 5 zbiórek i 6 asyst, a Joe Ingles wsparł go 27 punktami, 5 zbiórkami i 8 asystami.


Wiggins zapewnił Timberwolves zwycięstwo nad Mavericks, dzięki trafionemu rzutowi na 19 sekund przed końcem. Najlepszym graczem Wolves był jednak oczywiście Karl Antohony-Towns, który zdobył 28 punktów, 13 zbiórek i 3 asysty. Po stronie Mavs znów zagrał Luka Doncic i zdobył 27 punktów, 12 zbiórek i 6 asyst. Zaczęliśmy traktować jego mecze na blisko 30 punktów jako pewnik, ale to jest jego pierwszy sezon w NBA – niezależnie od doświadczenia europejskiego, robi to wrażenie.


Hornets pokonali Pelicans po dobrym meczu Kemby Walkera na 32 punkty i 7 asyst. Poza nim, nikt w pierwszym składzie nie przebił granicy 8 punktów. Nieźle zaprezentował się za to wchodzący z ławki Frank Kaminsky, kończąc z dorobkiem 21 punktów i 6 zbiórek. Dla Pelicans z kolei znów dobre spotkanie rozegrał Julius Randle, uzyskując łącznie 34 punkty i 11 zbiórek. Po 17 punktów dorzucili Ian Clark i Stanley Johnson, reszta jednak nie sprostała wyzwaniu.