Popovich: Hammon zasłużyła na bycie trenerką w NBA

Popovich: Hammon zasłużyła na bycie trenerką w NBA

W piątkowym meczu San Antonio Spurs – przegranym 103:109 z Los Angeles Lakers – doszło do historycznego dla ligi wydarzenia. Trener Gregg Popovich został w drugiej kwarcie usunięty z parkietu przez sędziego za swoją nerwową reakcję. W tym oczywiście nie ma nic historycznego – to zdarzało się już nieraz:

Historycznym było to, co wydarzyło się w następstwie. Pieczę nad zespołem przez resztę meczu objęła członkini sztabu Popovicha, pracująca od wielu lat w Spurs Becky Hammon. Jest ona pierwszą kobietą, która poprowadziła drużynę NBA w oficjalnym meczu. Oficjalnym, bo już wcześniej zdarzało się jej prowadzić Spurs w lidze letniej, czy w meczu preseason.

Sytuacja jest oczywiście wyjątkowa – przez ponad 70 lat istnienia ligi żadna kobieta nie pełniła takiej funkcji. Hammon z resztą jest jedną z tylko sześciu do tej pory kobiet w historii, które pracowały w sztabie szkoleniowym zespołu NBA. Po meczu dowiedzieliśmy się, że wskazanie Hammon jako tej, która ma dokończyć mecz w roli głównej trenerki było decyzją podjętą na podstawie konkretnych przesłanek – o czym wspomniał sam Popovich:

„Cóż, jeśli chodzi o ten konkretny mecz, to był jej mecz. Jak dobrze wiecie, jesteśmy bardzo partycypacyjną organizacją – lubię, kiedy moi trenerzy trenują. Lakers to zespół, który akurat ona scoutuje, więc miało najwięcej sensu, żeby to ona przejęła zespół. Tak działamy już od dekad, to nic nowego. Jeśli chodzi o szerszy kontekst tego pytania – dla mnie to nic zaskakującego. Dla wielu osób to bardzo dużo znaczy, rozumiem to. Ona ma umiejętności ku temu, by pełnić rolę głównej trenerki w NBA. To nie ulega żadnym wątpliwościom. Kobiety są we wszystkich innych zajęciach świata: czy to w polityce, w nauce, inżynierii, lotnictwie, bez znaczenia co wymienimy. Kobiety wykonują te same prace tak samo lub lepiej od mężczyzn. Tak jest. Nie ma żadnego powodu dla którego Becky, czy inna kobieta, nie miałaby być trenerką w NBA. W szerszym kontekście, właśnie dlatego nie było to dla mnie nic wyjątkowego – bo ją znam. Wiem, jakie ma predyspozycje, wiem jaka jest wartościowa i wiem, że przed nią świetlana przyszłość. Rozumiem uwagę, która się na niej skupia, ale szczerze: zakładałem, że większość osób wiedziała już, że ma ona wszystko by pełnić taką funkcję.”

„To ta sama procedura co zwykle – nie zatrudniliśmy Becky po to, żeby pisać historię. Zapracowała sobie na to. Jest kompetentna, bardzo dobra w tym co robi. Chciałem jej w swoim sztabie z powodu pracy, jaką wykonuje. Tak się składa, że jest kobietą, co właściwie nie powinno mieć żadnego znaczenia, ale nie w naszym świecie – widzimy, jak ciężko było kobietom obejmować niektóre stanowiska. Dla nas to było działanie takie jak zawsze.”

Od wielu lat wraca dyskusja na temat tego kiedy w końcu Hammon dostanie szansę jako główna trenerka w jednym z zespołów NBA. Kiedyś jeszcze była to dyskusja 'czy’, ale po latach pracy w sztabie Popa, który wypuścił spod swoich skrzydeł tylu szkoleniowców, jasnym wydaje się, że to kwestia czasu. Najbliżej było chyba w minionym offseason, kiedy wśród kandydatów na posadę headcoacha Indiany Pacers jedną z głównych kandydatek była właśnie Hammon. Ostatecznie Pacers zatrudnili Nate’a Bjorkgrena – mniej znanego i cenionego, ale pracującego podobny czas w roli asystenta w NBA – najpierw w Suns, później w Raptors. Na razie, po pięciu meczach i bilansie 4-1 wydaje się, że nie będą mieli czego żałować.

Choć nie wiadomo oczywiście, jak sprawdziłaby się Hammon, o której talencie mówi się w kuluarach NBA od lat. Pracę w sztabie Popovicha podjęła w 2014 roku. Rok wcześniej, będąc jeszcze zawodniczką WNBA, doznała poważnej kontuzji ACL – w czasie rocznej rehabilitacji pojawiała się na treningach i spotkaniach trenerów Spurs. Już jako koszykarka miała bardzo konkretne plany co do swojej zawodowej przyszłości. Po rehabilitacji nie wróciła już na parkiet, a została w wieku 37-lat dopiero drugą w tamtym momencie w historii kobietą na takiej posadzie. Przed nią była jeszcze Lisa Boyer, która w sezonie 2001/02 miała epizod w sztabie Cavaliers – ta jednak pracowała jako wolontariuszka, nieodpłatnie. Warto przypomnieć, że Hammon jako zawodniczka WNBA sześciokrotnie grała w Meczu Gwiazd, dwukrotnie była w All-WNBA First Team, dwukrotnie w Second Team, w 2007 roku wygrała klasyfikację asyst, a w rankingu z 2016 roku została uznana jedną z 20 najlepszych koszykarek w historii ligi. W 2008 roku zdobyła z reprezentacją brązowy medal na Igrzyskach Olimpijskich. Jej koszulka z numerem #25 wisi pod kopułą San Antonio Stars.

YT:WNBA

Bardzo szybko zyskała sobie ona dobrą opinię u trenera Popovicha, ale tez u zawodników. Pau Gasol, jeszcze jako zawodnik San Antonio Spurs, pisał w artykule dla Payers Tribune:

„Jeśli używasz argumentu [że kobieta nie może być tak dobra w trenowaniu jak mężczyzna] w rozmowie z kimkolwiek, kto grał w koszykówkę na wysokim poziomie, wyjdziesz na naprawdę dużego ignoranta. (…) Ja sam grałem w NBA przez 17 lat, zdobyłem dwa mistrzowskie tytuły, grałem w tę grę z najlepszymi zawodnikami tej generacji. Grałem dla dwóch spośród największych umysłów w sporcie – Gregga Popovicha i Phila Jacksona. I mówię wam: Becky Hammon potrafi trenować. Nie mówię, że potrafi nieźle trenować, że potrafi wystarczająco trenować. (…) Przytoczę krótką historię, żeby zilustrować o co mi chodzi. Kilka miesięcy temu na treningu, ćwiczyliśmy z Dejounte Murrayem pick’n’rolla. Standardowy trening – nas dwóch i kosz: ja stawiam zasłonę, roluję pod kosz albo na zewnątrz, on podaje. Jesli wybiegnę na obwód, poda mi z klatki piersiowej; jeśli zroluję, poda mi po koźle. Standard – robiliśmy to milion razy. Trenerze Messina, Borrego i Hammon akurat przechodzili i Hammon zatrzymała nas w środku ruchu: 'Dejounte, OK – twoje podanie kozłem? Jest zbyt niskie.’ Porozmawialiśmy chwilę i powtórzyliśmy ćwiczenie. Dejounte, oczywiście jak to Dejounte – szybko załapał. No i szło nam świetnie. (…) Ona zauważa najmniejsze szczegóły praktycznie kątem oka – natychmiast zauważa i problem i rozwiązanie. Ale to nie tylko to – bo byliśmy też w stanie wejść w komunikację w taki sposób, że osiągnęliśmy zamierzony rezultat.”

Nie da się ukryć, że zatrudnienie Becky Hammon i dobra opinia, jaką się ona cieszy, przetarła szlaki innym kobietom, które od tego czasu zaczęły pojawiać się w sztabach trenerskich. Obecnie obok Hammon mamy też Jenny Boucek w Mavericks, Natalie Nakase w Clippers, Lindsey Harding w Kings, Teresę Weatherspoon w Pelicans, Sonię Raman w Grizzlies… A w międzyczasie przewinęło się kilka innych trenerek, których obecność w sztabie zespołu NBA nie jest już dziś niczym szokującym. Nancy Lieberman, która przez trzy lata (2015-2018) pracowała w sztabie Kings wprost przyznaje, że postać Hammon była ważna w jej drodze zawodowej:

„Becky została zatrudniona i powiedziałam sobie: Wiesz co? To jest możliwe. To nie tak, że Becky upewniła mnie, że chcę iść w tym kierunku – pokazała mi jednak, że takie możliwości są otwarte.”

Teraz właściwie czekamy już tylko, aż po kilku latach Becky zostanie w końcu główną trenerką zespołu NBA. Czy będą to Spurs po przejściu Popovicha na zasłużoną emeryturę, czy inny klub, który zaoferuje jej posadę – zobaczymy, prędzej czy później. Bo dziś niewiele jest osób, którym bardziej taki awans jest pisany.