PO blee i nieblee 7

PO blee i nieblee 7

Dzień dobry. Bucks przeszli się po Bostonie jak po deptaku w Międzyzdrojach. Na luzie, w kąpielówkach i klapeczkach z bezalkoholowym piwem w ręku i fajka w ustach. Zielone ludziki wyglądały naprawdę jak zielone ludziki, które dopiero co dostały piłkę do ręki. Ależ to zrypali. W reszcie par zapowiada się dłuższe posiedzenie. Oby jak najdłuższe. Zapraszam do czytania. Dziś więcej.

Russ – wiem jak zrobić z Westbrooka gracza przydatnego jego drużynie, nie przeciwnikom. Ktoś musi go namówić, lub jakiś zakład zrobić, czy potrafi wykręcić średnie TD na poziomie 20 zb., 20 asyst i 10 pkt. lub namówić go na jeden sezon z QD 10 pkt., 10 ast., 10 zb. i 10 przechwytów/bloków. Może wówczas, ten głupek o porywczym sercu przestanie być betonowym kołem ratunkowym dla Thunder.

Canal+ – minus za umieszczanie w programie meczów, których później nie puszczają. Jesteście beznadziejni. Jedyne co was ratuje to obecność najlepszego z komentatorów Wojciecha GOAT Michałowicza.

TD:

Zapomniałem w poprzednim blee dać Jokicia i jego drugie TD z PTB w meczu nr 4.

Jokić z PTB G4 – 12 zb., 11 ast., 21 pkt.

16,3 – straty mają w tych PO Sixers, Są najgorsi pod tym względem. Drudzy Houston 15,6 i za nimi, z grających ekip, Celtowie – 14,9 str. Najlepsi byli Spurs 8,4 straty/mecz. Z grających jeszcze drużyn, najbardziej szanują piłkę Denver – 10,3 straty/mecz. Za nimi Raptorki 12, Bucks 12,9 i PTB 13,5

82% – tyle wynosi prawdopodobieństwo wygrania serii, gdy przy stanie 2-2 wygrywasz mecz nr 5.

Bucks vs Boston.

Mecz 4 – jest dobrze. Stawiałem 4:2 dla Bucks, jednak nie przewidziałem, że Boston zagra tak ch…owo. Nie da się tego inaczej określić. Oni, mimo wszystkich prób, nie są drużyną. Nie ma chemii. Ich ławka wygląda jak pokój zabaw w psychiatryku. Wszyscy siedzą na lekach uspokajających i się ślinią. Tylko Rozier planuje swoje ruchy marketingowe wraz Pumą i nie ma czasu na koszykówkę.

Bledsoe – być może nie gra koszykówki życia, być może nie wszystko mu wychodzi, jednakże nikt mi nie powie, że on nie daje z siebie 110%. Eric potraktował te rywalizację bardzo ambicjonalnie. Dla niego to była sprawa osobista. W zeszłym sezonie Boston się po nim przejechał. Bledsoe czekał cały rok, na tę serię. Dał radę. Walczy, broni jak lew (jeśli nie wierzycie to spytajcie Irvinga), bloki z pomocy to prawdziwy majstersztyk. Bucks bardziej chcą, to oni skandowali „my chcemy Boston”. Mieli rację. Mają całe wywrotki determinacji, mają chęć rewanżu. Boston nie ma niczego. Teoretycznie mają więcej talentu, praktycznie pewnie też, jednak sam talent to nie wszystko. Boston jedzie na wakacje.

Nigdy – Boston nie przegrał serii w PO wygrywając pierwszy mecz. Do teraz.

Hobby – jedni maja seks, inni sport, ktoś picie i ćpanie, ktoś inny modelarstwo, politykę, marsze wszelakie itp. Moim konikiem jest czytanie stron które tworzą ortodoksyjni fani drużyn. Ci dla których słowo obiektywizm kojarzy się jedynie z obiektywem w aparacie. Fani Bostonu cieszyli się bardzo z wygranej w Milwaukee. Plan został wykonany, jedno zwycięstwo na wyjeździe. Szkoda, że nie założyli w planie wygranych w Bostonie. Bez tego nic nie zdziałają. Dobre też było jak kibice zielonych się napuszyli po pierwszej wygranej. Byli jak pawie z dwoma ogonami. Teksty pt.: chcieliście Bostonu to macie, Bucks to dla was, szybka lekcja kosza dla Koziołków Matołków itp. itd.  Super się to czyta, a potem cztery łomoty i czyta się jeszcze lepiej. Pokora jest królową, jednak obecnie jest strasznie niemodna.

Giannis – robi swoje. Fakt, po pierwszym występie było Horford 1, Grek 0. Teraz jest Horford 1, Grek 3 i Al może planować wczasy i rezerwować kriokomorę. Po tej serii przyda mu się bardzo. Oczywiście, to nie jego wina. On się zwija a Giannis rozwija. Taka kolej rzeczy.

Hill – Zieloni potrafią bronić. To wiadomo. Nie zawsze im się chce, jednak bezsprzecznie potrafią.  Mieli plan na Giannisa, mieli na Middletona, mieli na Lopeza, na Bledsoe. Generalnie byli gotowi. Nie przewidzieli tylko jednego, mianowicie tego, że rozjedzie ich Dżordżio Hill. Tak jak pisałem w poprzednim blee, gdy jedzie cię Hill, masz totalnie, namacalny dowód, że grasz piach. Bóg rozgrywających rozegrał serię życia. Miał w dupie co w obronie szykują Bostończycy. Miał w dupie, to że wrócił Smart. Czy on w ogóle to zauważył? Hill wsadził 15 pkt., 4 ast., 5 zb., zero strat. I kolejny raz zjechał Kyriego w obronie.

źródło:YouTube/SmartHiglights

Smart – wrócił. Jednak lepiej wyszłoby, gdyby nie wracał. 1/7 z gry i z dystansu. Bronił? Nie wiadomo. Dżordżio Hill mówi, że nie zauważył aby ktoś go bronił. Generalnie myślał, że to charytatywny mecz z reprezentacją szkół integracyjnych.

Pojedynek – białasów trwa. W G4 Pat kolejny raz zmasakrował Gordona. 33 min., 9 pkt., 3/7 z gry i 50% za trzy, 10 zb., +22 i 30 baniek $ do przodu. Hayward 27 min., 2 pkt., 3 zb., 1/5 z gry i 0/2 za trzy. Był -11.

Kyrie – ciekawe czy po tym sezonie ucieknie pod skrzydła jakiegoś tatuśka. LBJ? KD? W tych PO dostaliśmy odpowiedź na pytanie, czy Irving to lider. Nie. Średnie 37,5 min., 37% z gry, 25% za trzy i uwaga, jesteście gotowi, 45% z linii. Ha, ha, ha. Moja żona lepiej trafia z linii, jak czasami rzucamy u teścia do kosza, nawet gdy symulujemy warunki meczowe.  Kyrie dokłada to tego 5,3 zb., 7,8 ast., 3,8 str. i 21,8 pkt. Ta część nie najgorsza. Jednak to nie za to on bierze kasę. Miał dawać impuls, prowadzić drużynę w najtrudniejszych momentach, zostawiać na parkiecie 139%, serce, pot, krew i łzy. Nie zostawia nic, oprócz bredni z wywiadów. Teraz można po nim jechać do woli. Chciał być liderem? Chciał. Chciał prowadzić drużynę? Tak. Dał rade? Totalnie nie. Scementował tą ekipę i uczynił drużyną co się zowie? Nie. Zjebał świetny zespół swoim przyjściem i grą? Tak. Jest koszykarzem pierwszego sortu? Nie. Czy mamy na to namacalne dowody? Tak – 82 gry w sezonie zasadniczym, 9 gier w PO i cały poprzedni sezon.

BWA – pamiętacie coś takiego? Teraz uzbierali dzikie 7 pkt.  Przekombinowali i Ainge to wie. Niby skąd ten zawał akurat teraz?

Brown – uważam, że najlepszy trener w lidze, Bradley Kent Stevens, marnuje jego talent. To jest gość na podstawową siłę w drużynie. Nie jako dodatek, nie jako czwarte, piąte rozwiązanie ofensywne. Żeby było jasne – nie uważam, że to lider, jednak ilość rzutów i akcji pod niego powinna być zdecydowanie większa. Weźmy mecz nr 4 – Jaylen 11 rzutów oddanych i 5 trafionych, w tym 2/5 za trzy. Irving 22 rzuty oddane i 7 trafionych, w tym 1/7 za trzy. 16 pkt JB i 23 KI. Irving to zjebał, nie pierwszy raz zresztą.

Giannis – w G4 ich zniszczył. 39 pkt., 68% z gry, 40% za trzy, 70% z linii, 16 zb., 4 ast., 2 str.

Mecz 5 – pozamiatane. Projekt Boston 2019 to klapa, syf i gówno. Tak, byłem jednym  z tych, którzy uważali, że oni powinni zdominować wschód. Dobrze, że dałem się nabrać tylko im, a nie Amber Gold. Jednak Kyrie okazał się ciopą*, a nie liderem. Teraz wie, że nie wystarczy o tym mówić, ani pokrzykiwać na boisku. Ma to Giannis, Irving nie. Być może on potrafi grać lepiej, jednak to być może powinno wydarzyć się właśnie teraz. I co ? Zostały sterty rzutów na pałę z nieprzygotowanych pozycji,  loby nad Giannisem lecącym na blok, bezsensowne trójki itp. Bucks dobrze ich bronili, 18% za trzy Bostonu i 31% z gry. 19 asyst Zielonych podparte 14 stratami.

Koniec – teraz można sobie używać do woli, na tegorocznych finalistach ligi, z mega graczem, drugim mega graczem, trzecim, dwoma super młodziakami i BWA, prowadzonymi przez uznanego za najlepszego trenera Stevensa. Ten sezon to mega rozczarowanie w wydaniu Bostonu. Trzech All Starów w pierwszym składzie. Ile ekip ma trzech takich graczy w składzie? Na pewno nie Houston, ani LAC, Bucks też nie. Może Denver, albo Toronto? Nie. Mam – Philly. Tak oni mają, GSW też.

Lopez – tajna broń Bucks, okazała się co najwyżej tajną poduszką pierdziuszką. W serii z Bostonem 22,5% z dystansu. 29% z gry, 10% z linii. Bronił, tu nie ma gadania.

Geniusz  – koszykówki jakim jest Kyrie, będzie teraz mógł sobie poprzypominać wszystkie zagrywki, które przerżnął.

Hill – znowu. w G5 kolejny raz nie odnotował problemów  w zdobywaniu punktów. Uzbierał ich 16 na 60% skuteczności z gry i 50% za trzy, miał 1 stratę, 3 zb. i 1 ast. Z Bostonem on nie był od asystowania i nie ma tu problemu. Był od egzekucji i zrobił to perfekcyjnie.  Średnie z serii 25 min., 14,2 pkt. z 9,4 rzutu w meczu, 58% z gry, 47% za trzy. Irving – 37 min., 35% z gry z 21 rzutów, 23% za trzy, 20,4 pkt.

Gordon – rozczarowanie, rozczarowanie i jeszcze raz rozczarowanie. PLK czeka.

Warriors vs Houston

Mecz 4 – na taki mecz Rakiet czekałem. Choć przyznam, że liczyłem na cały, nie tylko 3 kwarty. Trójki fruwały i czasem wpadały 17/50, postawili na ilość, nie jakość, ale to nic nowego w świecie Rakiet. Harden robił co chciał i trafiał jak chciał. Sądziłem, że wrócą do Oakland ze stanem 3:1 właśnie po takim meczu HR. Nie przewidziałem, tego, że GSW będą Świętym Mikołajem i jeden mecz dadzą Rakietom gratis. Pod koniec Rakiety, znów zagrały jak fujary i niemal dały sobie odebrać wygraną. Co za parówy to są. Trzy kwarty mieli naprawdę zacne. Jechali jak trzeba, jednak pod koniec uszło z nich powietrze. Harden w 4Q 0/6 za trzy, co z nimi się dzieje w 4Q? Dziś mieli farta, ale następnym razem się nie uda.

Zbiórki – czy korelują z wygranymi ? W pierwszym meczu GSW miało 12 zbiórek więcej niż HR. W drugim 4 więcej niż HR. W G3 Rakiety zebrały 20 piłek ponad to co Wojownicy, w G4 rakiety 50, a GSW 43. Kot zbiera więcej, ten wygrywa.

Harden – zaliczył w 4 spotkaniu, po kolei, wszystkie laski z GSW. Niektóre nawet więcej niż raz. Curry był, Klay również, KD też, Igoudala i Looney podobnie. Skończył z 38 pkt., 45% z gry, 35% za trzy, 10 zb., 4 ast., 2 bl., 2 str. Kolejny jego dobry występ w stylu Hardena. On musi dużo rzucać, bez tego Rakiety nie wygrają. Jest 2:2 i zabawy ciąg dalszy.

Stefek – po tym czymś, co odstawił w meczu nr 3, rozegrał niezłe spotkanie 48% z gry, 30 pkt., 4 zb., 8 ast. Jedyne do czego można się przyczepić to skuteczność z dystansu. 29% w G4, w całej serii 26%. Czy to jest klucz do ich męczarni z Rakietami ? Rakiety zmuszają go do oddawania rzutów z nieprzygotowanych pozycji. Duże brawa dla nich za prace jaką wykonują. Mimo wszystko powinno być lepiej z celnością w jego wydaniu. Tych właśnie kilku procent skuteczności brakuje GSW do wygrywania z Houston.

Rakiety – jak dobrze wiece, nie jestem ich fanem. Jednak uważam, że są najlepsi w lidze w kategorii – jak drużyna może wrócić do meczu przegrywając i to nawet bardzo. Zawsze stawiam na Houston. Z nimi dopóki nie skończy się mecz, nigdy nie możesz być pewien wygranej. Nawet jeśli prowadzisz 20 pkt, mogą cię dopaść w 3 minuty. Nie zawsze się udaje, ale nikt nie grozi tym, tak jak oni.

Klay – 31% z dystansu w tej serii i 38% z gry.

Mecz 5 – nikt nie mówił, że będzie łatwo. Chcesz trzeciego tytułu pod rząd, musisz nastawić się na to, że każdy będzie chciał ci to utrudnić, najbardziej jak umie. Zwłaszcza Houston. Przecież to oni są mistrzami z zeszłego roku. Mistrzami gdyby. Jednak czyni ich to arcytrudnym rywalem, śmiesznymi nudziarzami także, ale niebezpiecznym rywalem jeszcze bardziej. Nie zdziwiło by mnie wcale, gdyby Rakiety wyeliminowały GSW a potem odpadły w finale konferencji, niezależnie od tego, kto tam trafi z pary Denver vs Portland. Chodzi mi o to, że Houston najbardziej chcą pokonać GSW, chyba nawet bardziej niż zdobyć tytuł. W G5 przegrali, mimo, że w 3Q wypadł chudy Kevin. W 4Q tym razem dla odmiany zniknął Paul. 0 pkt. Rakietom trójki nie siedziały tym razem, 29%, GSW 35%. Przegrali zbiórki 42 do 39, przegrali asysty 28 do 19 a co najważniejsze gorzej trafiali 46% do 42% z gry.

Durant – kontuzja. Nie wystąpi w meczu nr 6. Teoretycznie stawia to mistrzów na straconej pozycji. Można powiedzieć, że są totalnie bez szans. Jednak HR nie są gotowi na GSW bez Duranta. To jest niecodzienna sytuacja. Zawsze jest prawdopodobieństwo, że GSW zaskoczą Rakiety. Zagrają niekonwencjonalnie i w tym upatruję ich szansy lub w eksplozji Klaya. Istnieje też możliwość, że brak KD obudzi Stefka.  Jednak siedem gier, zdaje się być bardziej realnym biegiem zdarzeń.

Klay & Steph – brzmi jak duet jazzowy. W G5 zagrali prawie normalnie, 3/11 z dystansu Currego wciąż nie jest normalne, ale przynajmniej trafiał w ważnych momentach. Klay dobry. Wreszcie. 27 pkt., 50% za trzy, 11/20 z gry, 1 strata.

Green – dobra seria w jego wykonaniu. 58% z gry, 14,2 pkt., 10,8 zb., 8,4 ast. Jest moc.

Denver vs Portland

Mecz 5 – szczerze powiedziawszy to nie spodziewałem się takiego spotkania w tej serii. Totalna dominacja Denver. 30 punktów przewagi w 3Q. Rozerwali ich na strzępy. Po 36 minutach mecz był skończony i Bryłki mogły dać rezerwom naprawdę duże minuty. Nawet Hernangomez machał ramionkami po trójce jak Kemba. Wiosenna imprezka na całego. Gdyby nie przepisy ppoż. Denver rozpaliliby grilla przy ławce rezerwowych i urządzili piknik. Oczywiście Jokić miałby własne palenisko, żeby nikt mu nie podjadał nic z jego sześciu kurczaków i 18 stejków.

Przy okazji – zobaczcie jak zachowują się ławki Denver, Potrland, GSW, HR, czy wczesniej LAC, a jak Bostonu.

Grubas i emeryt – załatwili Portland. Millsap skazywany przez wielu, przed sezonem, na emeryturę jedzie jak chce. W G5 24 pkt., 53% z gry, 67% za trzy, 8 zb., 2 ast., 2 bl., 1 prz., zero strat. Można rzec, że jest takim cichym bohaterem Denver. Jokić najważniejszy, bez dwóch zdań. Murray niezwykle istotny, wręcz kluczowy w ataku. Millsap zaś jest wszystkim po trochy. W meczu piątym Jamal nie był tak efektywny w ataku. Uzbierał 18 pkt. na skuteczności 44%. To pierwszy wygrany mecz Bryłek gdy Murray trafia poniżej 50% z gry. W głównej mierze udało się to dlatego, że świetne zawody rozegrał właśnie Millsap. Z serii wyciągnął takie cyferki: 37 minut, 55% z gry, 43% z dystansu, 9,6 zb., 1,8 bl., 1,4 prz., 1,6 str.,19 pkt. Rozegrał tylko jeden słabe spotkanie w tej serii, mecz nr 2.

Jokić – kolejny mega mecz. 19 zbiórek, 6 ast., 25 pkt. Jego średnie z tej serii są ostentacyjnie zajebiste. 53% z gry, 43% za trzy, 79% z linii, 14,4 zb., 8,8 ast., 1,4 prz., 3,6 str. i 26,4 pkt. Tłuścioch jedzie.

https://www.youtube.com/watch?v=STzAH6QMu6M

źródło:YouTube/FreeDawkins

90% – z linii trafiali Denver, 28/31. PTB 53,3%, 16/30. Z gry również dużo gorzej 49% do 37, za trzy słabe 33% Denver, jednak Blazers opowiedzieli 27%.

Zbiórki – ofensywne. Nie przekładają się specjalnie na wygrane. W meczu pierwszym DN 7, PTB 9, wygrali Denver. W G2 Bryłki 23, PTB 7, wygrana Portland. W G3 remis po 24, wygrana PTB. Mecz 4 DN 17, Blazers 12 i wygrana DN. G5 10 zbirek ofensywnych Bryłek i 13 Portland, wygrana Bryłek. Tylko raz zespół zbierający więcej na atakowanej tablicy zwyciężył w tej serii. Jaki z tego wniosek ? Nie wiem.

62:44 – ogólnie wygrali zbiórki Denver.

Toronto vs Philly

Mecz 5  – dobrze, że Raptorki wzięły się w garść i zaczęły wygrywać. Teraz mają większe szansę nie zepsuć mi moich typów. W G5 zmiażdżyli Toronto. Lepiej bronili, czego efektem po części, jest 25% z dystansu Philly (40% TR). Lepiej zbierali 42 do 37, lepiej podawali 22 do 19, lepiej kradli 12 do 6 w przechwytach i lepiej szanowali piłkę 10 do 19 strat. Raptorki zdobyły 33 pkt. po kontrach. Philly 8. Ech ci Sixers.

Siakam – bez wątpienia wyzdrowiał. 25 pkt., 8 zb., 3 ast., 2 prz., 1 bl., 21 str. i dwóch zniszczonych gwiazdroków Sixers. Ben i Joel.

Łatwość – z jaką Kawhi rozjeżdża obronę Philly jest wręcz krępująca. Dziś Leonard mógł sobie odpocząć. Zadowolił się 21 pkt., 13 zb., 4 ast i 2 prz. Nawet mógł nie trafiać z dystansu 0/4. Nie miało to znaczenia bo dziś Toronto grało zespołowo. Green 17 pkt., 5/7 za trzy, Lowry 19 pkt., Gasol 11 pkt.,

Bret Brown – za bardzo myśli o tym, jak dobrze wyglądać na ławce i jaką cool minę zrobić niż jak ratować zespół, który zbiera srogie baty od Toronto.

Joel – seria z rodzaju beznadziejnych. JoJo nie istnieje. Jeden dobry mecz tego nie zmieni. W G5 13 pkt., 5/10 z gry i 2/6 za trzy. Dołożył mizerne 6 zb., 1 ast, 1 prz., 1 bl., 8 strat. Uwłaczający występ. Mam nadzieję, że Embiid nie okaże się kolejnym gościem, który w najważniejszych momentach staje się słaby jak Marian (tu kolejny raz pozdrowimy wszystkich mistrzów PO – Russ, PG13 i Kyrie) Jeśli powodem jest zdrowie, to również nie jest dobrze. Oznaczać to może, że jego kariera nie potrwa za długo. Średnie z tej, jakże rozczarowującej serii Joela, są następujące: 31 minut, 37% z gry gorzej niż najgorzej, 28% za trzy, 7,6 zb., 3,6 ast., 3,8 str., 1,7 bl. i 17 pkt. Powinien się cieszyć, że nie trafili na Bucks. Giannis nawet by nie beknął, po tym jak zażarłby go razem z butami. W takich meczach Embiid powinien świecić mega blaskiem. Powinien dać impuls drużynie, zaprezentować moc indywidualności. Nic z tego się nie zdarzyło. Wiem, że jest młody i teoretycznie ma jeszcze czas, jednak jakieś przebłyski powinny być już teraz. Jeśli gra będąc chorym, tym gorzej dla niego. Choroba nie jest usprawiedliwieniem. Albo zostajesz w łóżku i wówczas jesteś czysty, albo wychodzisz na boisko jesteś oceniany jak wszyscy.

Ben – Simmons. Średnie z serii z Toronto. 35 min., 57% z gry  przy 8,4 rzutach w meczu. Nie dostaje się na linię wcale. Zero, null, nic, dno. Oddał w 5 meczach 4 wolne, trafił raz. 25%. Zalicza 7 zb., 4,6 ast., 2,4 straty i 9,4 pkt. Tragicznie to wygląda. Podejrzewam, że Sixers nie zauważyliby jego braku na boisku.

*- ciopa to połączenie dwóch słów na c. C…. i ciapy.

 

Dzięki za przeczytanie i do następnego.