PO blee i nieblee 11. Raptory na remis

PO blee i nieblee 11. Raptory na remis

Siemaneczko słoneczka. Na zachodzie sweep i odpoczynek. Na wschodzie 2:2 i niech się męczą. Jak już będą zajechani w trupa, to spotkają się z wypoczętymi i opalonymi, plażowymi chłopakami z Oakland. NA razie jednak jest remis i walka na wschodzie zaczyna się od nowa. Zostały maksymalnie trzy mecze i właściwie wiadomo, że nic nie wiadomo. Nalejcie sobie soku z buraka i zaczynamy. Zapraszam.

Harden – oglądałem ostatnio fragment wywiadu z Hardenem, w którym James jasno i precyzyjnie wypowiedział się odnośnie swojego podejścia do życia i koszykówki. Wyjaśnił, że najważniejsze dla niego jest to, aby się wyróżniać, zarówno na boisku jak i ubraniem, autami itp. Teraz wszystko jest jasne. Nie powiedział, że wygrywanie jest istotą, że zdobycie mistrzostwa to cel nadrzędny. Nie, najważniejsze jest, bycie zauważonym w tłumie i wyróżnianie się. Spoko. To tłumaczy wiele spraw. Jednak to też pozwala inaczej na niego spojrzeć. On jest, ponad wszystko, showmanem i to jest dobre, pożądane i potrzebne w TV i necie. A że nic nie wygra ? Trudno, nie on pierwszy i nie ostatni. Poza tym dobrze, że jest szczery.

james harden with a very colorful outfit before the rockets warriors game

Magic vs Pelinka – panowie dawajcie na ring. W KSW uwielbiają takie zestawienia. Czym bardziej poroniony pomysł i mniej wyszkoleni zawodnicy tym lepiej.

KD – 5:0 bez niego. I teraz sam nie wiem czy wolałbym aby wrócił na Bucks czy nie. GSW i tak wygrają z Milwaukee, nie mam żadnych wątpliwości. Sam nie wiem. Pomyślę i dam znać.

Kontuzja – właśnie czekałem na takie wieści, że Lillard gra z kontuzją, albo oko go boli, lub ma wrzody. Być może to prawda, ale możliwe też jest to, że zasłaniają fakt bycia zniszczonym przez GSW właśnie taką gadką. To jest bardzo amerykańskie. Zapodaj lepiej Damian jakieś fajne dźwięki

https://www.youtube.com/watch?v=C1bmgeksBow

źródło: Youtube/WORLDSTARHIPHOP

to też jest przednie i pewnie każdy zna. Taki hicior:

źródło: Youtube/Damian Lillard

Green – obiecał poprawę w sprawie ględzenia na każdą decyzję sędziów. Super. Argumentował to faktem, że nie chce aby jego dzieciaki widziały go takim w TV. Dobre. Ach te dzieciaki, bez nich byłoby beznadziejnie na maxa. Kto ma ten wie, a kto nie ma ten pierdoła i leszcz.

GSW vs PTB

Mecz 4 – Koniec. Sweep. W dzisiejszym odcinku serialu komediowego pt.: Rodzinka Goldenów mogliśmy podziwiać ich wizytę na festynie wiejskim w klimatach przaśnych i kraśnych. Była kobieta z brodą, Miles Leonard i jego życiówka w postaci 30 pkt., 12 zb., 3 ast., 1 prz., 1 bl., 2 str. i 75% z gry oraz 62,5% z dystansu, która absolutnie niczego nie wniosła. Byli kuglarze, którzy rozpoczęli występ – McKinnie i Bell. Zrobili co mieli zrobić i zaliczyli udane pokazy. Byli magicy, którzy pokazali kilka sztuczek – Lillard i C.J. Ponieważ nie pojawił się ten wstrętny widz Iggy, którzy zawsze rzuca w nich pomidorami i zgniłymi jajami, mogli uznać swój występ za całkiem udany, gdyby nie to, że przegrali. Taki to był właśnie mecz. GSW dali PTB szansę. Wyszli z Alfonzem i Jordanem w pierwszym składzie, nie bronili jakoś straszliwie, bawili się. Zaliczyli 15 strat, przy 12 PTB, nie trafiali przesadnie 46,5% z gry do 48% PTB, 31% za trzy do 39%. Ale zbierali jak szaleni 56 zb., w tym 15 ofensywnych przy 38 Blazers, wygląda jakby u nich grali cała zgraja Rodmanów. W sumie tak było; 14 zb. Green, 13 zb. Curry, 14 zb. Looney. No jeszcze ten szalony Curry. Lata jak szalony, wybiega za zasłon, trafia, rozgrywa, podaje. MVP 100%, tak to się robi panie Westbrook.

31 – asyst PTB, GSW 30. Przesadzili. Tyle asyst nie zrobili od czasów Abrahama Lincolna. Sam Dame zaliczył 12. Przestał w końcu walić głowa w ścianę i rozegrał niezłe spotkanie. Porównując do poprzednich, można powiedzieć, że był jak superman.

TD – Curry i Green. Dobrze, że to już koniec. Naprawdę dobrze, bo zaczynało być słabo. Obaj zaliczyli po mega linijkach. Green 14 zb., 11 ast. i 18 pkt., a 6 strat było głównie wynikiem zabawy jaką urządzali sobie momentami GSW. Curry 13 zb., 11 ast. i 37 punktów. Blazers dali m u zebrać 13 piłek, w tym 4 w ataku. Korepetycje z zastawiania swojej tablicy latem obowiązkowe.

Looney – to brzmi dziwnie, ale robił co chciał. 12 pkt., 14 zb., 5/7 z gry. Wyglądał jak olbrzym w krainie liliputów.

McKinnie – 12 pkt., 26 minut, 2 zb. Grał całkiem nieźle, choć dużo nie trafiał. Jednak mógł sobie pozwolić na taką zabawę bo przeciwnik i tak nie miał nic do powiedzenia.

Kerr – siedzi i myśli jak by bardziej ułatwić zadanie PTB. Co może jeszcze zrobić, zakazać zdobywania punktów ? Rzucać do własnego kosza ? Wyjść piątką złożoną z żon i dziewczyn starterów ? Nie wiadomo.

Spacerek – zgadzam się, że to nie był spacerek dla GSW. Spacerek wymaga jakiegoś wysiłku, trzeba buty założyć, wyjść z domu, robić kroki, a to było zdecydowanie łatwiejsze. Coś jak leżenie na kanapie i jedzenie chipsów dla prawdziwych grubasów. Sama przyjemność. Nie wiem gdzie, ktoś widział jakieś trudności w tej serii ze strony GSW.

Kanter – miał robić różnicę, miał rządzić w pomalowanym i być świetnym zawodnikiem (od kiedy ?). Jednak nikt nie pomyślał, że ten wielki chłop nie będzie jadł od rana, bo ma ramadan czy co tam obchodził. Głodny, słaby, bez energii Enas jedyne co pokazał w tej serii to pusty, zapadnięty brzuch i fakt, że w PO, od pewnego momentu, jest totalnie nieprzydatny.

Toronto vs Bucks

Mecz 4 – dobry mecz Raptorów. Dobrze, że Nick pielęgniarz Nurse odszedł od taktyki podaj do Leonarda i patrz. Gracze z Kanady zagrali dobry kombinacyjny basket. Mieli 32 asysty, a piłka chodziła jak szalona. 32 podania kończące, nawet nie wiem czy umieją do tylu policzyć. Kawhi dobre spotkanie, bez fajerwerków, ale krycie Giannisa kosztuje. Jednak efekty są. Grek zaliczył drugi mecz bez szaleństw, lepszy, oczywiście niż G3, jednak 25 pkt., 10 zb., 5 ast., 3 bl., 4 straty to nie jest wynik godny dominatora i bestii totalnej. Z pewnością Giannis musi poświęcić sporo czasu latem na rzuty wolne. Dziś w nocy 60%. Taki wynik, zaczyna zachęcać do wysyłania go na linię. Bucks grali dziś w trzech. Giannis, Kris i Mirotić. Poza nimi nikt nie przekroczył 8 pkt. W Toronto 6 graczy +13, pięciu +17.

Bledsoe – chyba całą energię zużył na Boston. W serii z TR gra beznadziejnie. 26% z gry, 67% z linii i 9% za trzy. Tak dziewięć. Trafił dwa rzuty, oddał 19. Reszta równie wyśmienita. 4,3 zb., 4 ast., 8,3 pkt. również w kwestii zniszczonych Irvingów lub Lowrych – też zero.

Gasol – drugi, super występ. 17 pkt., 3/6 za trzy, 7 naprawdę dobrych asyst. Mógłby nieco podszkolić Kawhiego z dobrych podań. Kilka razy Leonard przespał okazje do wyśmienitego, ostatniego podania.

Obrona – Toronto walczą. Bucks w pierwszych trzech grach zdobywali średnio 27,3 pkt po kontrach i 46,7 pkt. w pomalowanym. W G4 te aspekty zostały mocno ograniczone przez chłopaków z północy. 13 punktów z kontr i 40 w pomalowanym.

Lowry – mniej więcej tak powinien grać w każdym meczu. Wówczas te PO byłyby w jego wykonaniu rewelacyjne. Przedni mecz.

3 – tylko trzech graczy w historii Bucks miało średnia wyższą niż 23 pkt. w playoffs. Curtis Perry, Jabbar i Giannis. Trzech to naprawdę niedużo, jak na klub z takimi tradycjami.

88,9% – z linii Toronto. 24/27. Rewelacja. 65,4% Bucks. Za dużo oddają tak punktów.

30 – punktów Middletona.

Ławki – Ławka Bucks w 4 osobowym składzie 19 pkt. blee. Ławka Raptorów zagrała w trzyosobowym składzie, Ibaka, VanVleet i Powell. Najgorszy był Fred. 13 pkt., 3/3 za trzy, 5/6 z gry i 6 asyst. Ibaka w afrykańskim szale zbieracza. 13 zb., w tym 4 ofensywne, 17 pkt. 7/12 z gry. Trzecim był ….

Powell – Norman. 18 punktów na niskiej skuteczności 33% z gry i 31% za trzy, 5 zb., 3 ast., 1 prz. Wniósł energię, walkę i trafienia w ważnych momentach. Norman w tej serii rozegrał cztery gry, jedna fatalną – G1, jedna fantastyczną – G3 i dwie dobre G2 i G4.  Dobrze, ze jest bo w serii z Phily go niebyło.

 

Dzięki za przeczytanie i do następnego. Moc PO.