PO blee 15. Mistrzowie na remis.

PO blee 15. Mistrzowie na remis.

Hej. Mistrzowie wyrównali. Jest dobrze. To nie był mega występ z ich strony, ale był zwycięski, a tylko to w ostatecznym rozrachunku się liczy. Finały ciekawe, trochę za dużo znaków zapytania odnośnie zdrowia, ale generalnie jest dobrze. Chłopaki przenoszą się teraz do Oakland i czekają nas dwa arcyważne mecze. Zapraszam, nie ma co ględzić bez konkretów.

Boks – Ruiz, kolejny grubas wszedł z buta do gwiazd sportu. Istnieje ogromna szansa, że to jednorazowy wyskok, że Joshua olał go, zlekceważył na 276%. Nic dziwnego. Popatrzył na jego zdjęcie, spojrzał w lustro i pomyślał „K…a bez jaj, on nie ma ze mną żadnych szans. Zniszczę go w trzy rundy.” A dalej to już wszyscy wiedzą. Ruiz może założyć sobie klub tłuściochów wraz z Jokiciem. Klub grubych wymiataczy.

źródło: YouTube/Sky News

Liverpool – zdobyli ligę mistrzów. Wielkie brawa. Mecz słaby i nikt go nie będzie wspominał, ale nie mogą zawsze zaliczać takich występów jak w 2005 roku z Jerzym tancerzem Dudkiem. Brawa dla Jurgena. Pierwsza wygrana liga mistrzów musi smakować wspaniale.

Giannis – wraz z Bucks przegrał finały konferencji. Patrząc na ten sezon to porażka, patrząc szerzej na jego karierę to był prawdziwy dar od Boga. To było najlepsze co mogło go spotkać. To nie jest głupi koszykarz i wyciągnie wnioski z tej porażki. U niego ten wyświechtany slogan, że wróci silniejszy będzie prawdą. Z pewnością musi popracować na wolnymi, że można pokazali i DeAndre i Andre. Każdy może. 80% skuteczności to, moim zdaniem, minimum przyzwoitości dla profesjonalnego koszykarza. Nie uznaję, żadnych wymówek. Ja byłem zwykłym boiskowym klepaczem, a te 75% w bardziej zorganizowanych rozgrywkach, w których brałem udział, potrafiłem osiągnąć. Więc sami rozumiecie, to nie są czary, ani magia. To po prostu trzeba wytrenować. Wszyscy, którzy nie trafiają są po prostu leniwi. Trójkę pewnie też rozwinie jeszcze bardziej. Musi orać cały czas by stać się tym, kim może być. Ale o młodego Greka jestem spokojny, ma 24 lata i ta porażka napędzi jego głód zwycięstw, nie pozwoli spocząć na laurach, nie będzie samozadowolenia, nie będzie klakierów z ustami pełnymi komplementów i pochwał. Ta porażka to paliwo napędowe dla Antka. Niech odpocznie trochę, a następnie wskakuje w spodenki i zasuwa na bojo.

Kemba – rozważa pozostanie w Hornets. Oczywiście kasa ma znaczenie, nigdzie tyle nie dostanie. Po części Walker ma rację. Nie ma czegoś takiego jak gwarancja wygrywania jeśli nie dołączysz do GSW. Nikt nie ma patentu na to. Jest coś takiego jak lojalność i jeśli Kembie to pasuje, to wszyscy inni mogą się pocałować w dupę ze swoim gadaniem o zwiększaniu szans na wygrywanie itp. Co za różnica czy wygrasz 39 spotkań w RS czy 47 i wejdziesz do PO, aby odpaść w  I rundzie. Jeśli nie zdobędziesz pierścienia to właściwie żadna. Ja też chciałbym zobaczyć go w playoffowych wojnach, ale jak nie zobaczę to nic się nie stanie. Mistrzostwa nie będzie miało wielu świetnych koszykarzy, którzy obecnie grają w kosza. Takie życie i nie przeskoczysz.  Niech robi to co uważa za najlepsze dla siebie. Jego prawo.

Toronto vs Warriors

Nic – się nie zmieniło. GSW wciąż są faworytem, a Toronto nim nie są. Teraz Mistrzowie wracają do  siebie i można założyć, z dużą dozą prawdopodobieństwa, że wygrają dwa nadchodzące mecze. To dla nikogo nie powinno być niespodzianką. Zdecydowanie większą będzie choćby jedno zwycięstwo Toronto. Chyba, że wyjdą w G3 bez KD i Klaya i Looneya he he he. Brak KD I KT równocześnie będzie bardzo odczuwalny po obu stronach parkietu. Ciężko będzie załatać taka dziurę, a właściwie wyrwę w składzie GSW. Na dziś wygląda na to, że Klay zagra i jest to bardzo dobra wiadomość, jednak ta noga nie jest w 100% sprawna. Może da radę cały mecz, może nie. Może TR zagra w stylu GSW i wyślę swojego Zazę ?  Zobaczymy

Mecz 2 – GSW wygrali. Zagrali, właściwie ciężko powiedzieć jak. Zagrali tak, że nie przegrali. Trochę pomogli im sędziowie, trochę tragiczna skuteczność Toronto, a trochę ich własna gra i to, że nigdy się nie poddają. Ale to nie był mecz arcydzieło w wykonaniu Mistrzów. Taki, że obojętnie z kim grają to i tak wygrają. Oczywiście to wszystko nie ma znaczenia, bo w ostateczności zdobyli więcej punktów niż ziomki z  Kanady i jest 1-1 w serii. Tylko to się liczy. Wojownicy, nie mogli pozwolić sobie na 2-0. Ten wynik jest zbyt niebezpieczny, nie daje już żadnych możliwości na błąd. Toronto dla odmiany wróciło do gry Kawhi i nic więcej. Przepraszam jest Fred MF Tatko VanVleet. Jednak i on nie ustrzegł się beznadziejnej, wręcz kompromitującej skuteczności z dystansu. 2/8 za trzy, Kawhi podobnie 2/9 za trzy. Całe Toronto 11/38 – niszczące 29%. FVV zdobył jednak 17 punktów i był drugim strzelcem zespołu z Kanady. Super dla niego, ale nie tak to ma wyglądać. Nie da się tak wygrać z GSW, zwłaszcza gdy masz 37% z gry. Po prostu jest to niemożliwe, nawet gdy Wojownicy grają tylko średnio. Z ich siłą ognia tak nie wygrasz.

Dziewczyny – udało się Wojownikom zdławić te laski, które w nich drzemią. W pierwszej połowie  dziewuchy nieco wylazły. Curry stroił miny jak Paris Hilton. Już myślałem, że focha walnie i pójdzie przypudrować nosek, ale dał radę i pokazał, że jednak jajka są.

Obrona – GSW zluzowali Kawhiego, ale dla odmiany wzięli się za innych. Gasol 6 pkt., Lowry 13 , 1 zb., 2 ast., 1 prz., 2 straty. Ani punktów mnóstwo, ani niczego innego. Taki Kyle to zły Kyle. Wciąż jest mistrzem brania na ofensa, jednak sędziowie powinni założyć okulary.

DMC – 28 minut, 11 pkt., 10 zb., 6 ast., 2 bl., 3 straty do tego jeden bezużyteczny Marc Gasol. Zagrał bardzo przyjemne zawody Cousins. Robił wszystko co trzeba, duże brawa. Nie forsował, bronił, tak bronił, stawiał zasłony, zbierał, walczył, podawał i blokował. Robił wszystko co robią dobrzy zadaniowcy za 5 mln $. Z tą różnicą, że to jest zadaniowiec Cousins. Ofensywna bestia. Jeden z najlepszych, jeśli nie najlepszy stricte ofensywny środkowy w lidze. Nieco zapomniany przez długie kontuzje, ale to Boogie, czyli masa, wzrost, moc, umiejętności.

3 kwarta – Wojownicy nieźle odskoczyli. Mistrzowska trzecia kwarta itp., ale czy aby na pewno to ich zasługa ? Oni grali po prostu zwyczajnie a Toronto przysnęło jak emeryci po obiadku, podlanym małym piwkiem. Drzemka jak się patrzy. Przez 5 minut i 25 sekund nie zdobyli punktu. Potem się obudzili, jednak jako drużyna Boba Budowniczego, która obrzuca przeciwników stertą cegieł. Pudłowali tak niemiłosiernie, że cegieł starczyłoby na budowę małego domku jednorodzinnego.

Klay – do urazu fantastyczny. W pierwszej połowie ciągnął cały zespół wraz z Greenem.  32 minuty, 25 pkt, 10/17 z gry, 4/6 za trzy, 5 asyst, 5 zb., 1 strata. Boiskowy zabójca.

17/15 – asysty i straty Raptorów.

Igudala – trafił piękną trójkę. Bez przesady, że wielka, ale ważna na pewno. Najlepsze trójki odpalił Quinn Cook. Te dwa rzuty w 4Q zabójcze. Podobnie jak jego mina.

źródło: YouTube/CliveNBAParody

34 – asyst GSW. Hmm ? Ciężko z nimi wygrać, gdy tyle podają.

Okrutnie – Raptory nie trafiały. Obrona GSW obroną, ale oni pudłowali niemiłosiernie z czystych pozycji. Masakra. Toronto chyba nie myślało, że po jednej przegranej Mistrzowie się poddadzą i wystarczy przyjść na mecz ?

Wolne – 87% GSW, 88,5% TR. Kawhi 16/16. W dwóch grach oba zespoły trafiły 99 wolnych na 112 rzucanych – 88,4%. .

70% – w tylu przypadkach mistrzostwo zdobywa zespół wygrywający pierwszy mecz. Czyli statystyka nie jest po stronie GSW. Ale wiecie jak to jest, istnieje prawda, cała prawda, gówno prawda i statystyka.

Kawhi – jest genialnym koszykarzem, ale nie jest urodzonym podającym. Umie, nikt nie twierdzi, że nie, ale czasami nie zauważa okazji do mega podania. Chodzi mi o taki instynkt, który miał Magic, Kidd, Payton, LBJ, Williams biała czekolada, Lonzo też to ma itp.

https://www.youtube.com/watch?v=lrQSdaMUnFE

źródło: YouTube/NBA Got Game TV

Green – Draymond. W G2 mocno ambicjonalnie podszedł do pojedynku z Siakamem. Nie było odpuszczania. Nie wiem czy wytrzyma tak przez całą serię. Jednak ten szczuplejszy Green może dać radę. Taka motywacja czasami jest kluczowa. Jeśli DG będzie tak krył PS we wszystkich nadchodzących grach to Raptory są bez szans. Oczywiście jest to pokosie zluzowania morderczej obrony na Kawhim. Cieszy mnie to bardzo, starzy mistrzowie nie mogą się dać wydymać jak leszcze. Przypomnę – Siakam 12 pkt., 5/18 z gry, 28%, 0/3 za trzy, 8 zb., 5 ast. Ogólnie słabo, a porównując do występu w G1, to beznadziejnie.

KD – jego powrót na G3 jest niepewny. Najprawdopodobniej G4. Uważam, że w jego powrocie jest szansa na zwycięstwo Toronto. Wszystko zależy od podejścia KD. Jeśli opanuje chęć bycia Zeusem basketu ciskającym gromy z każdej pozycji, to będzie dobrze. Jeśli się podpali i zostanie królem izolacji, może zawalić mecz. Oczywiście sama jego obecność na parkiecie, nawet gdyby nie rzucił nawet raz już jest ułatwieniem. Nie możesz go zostawić ani za łukiem, ani w rogu, ani nawet w kiblu. Grozi rzutem z każdej pozycji, a i w obronie wnosi na parkiet całe sterty jakości. Teraz to rozciąganie gry spadło po części na Igoudalę, jednak w ataku to nie ten poziom co chudy Kevin.

Mecz 3 – czekam z niecierpliwością. Czy Toronto odpowiedzą ? Czy zaczną znowu grać bardziej drużynowo ? 3 asysty Leonarda to zdecydowanie za mało, nie uruchamia innych. Na GSW nie wystarczy jego 34 pkt. musza trafiać inni.  W G2 wygrali zbiórki 49 do 42. Zbiórki ofensywne 15 do 6, jednakże nic z tego nie wynikało bo nie trafiali, nawet z czystych pozycji. To nie może się powtórzyć. Toronto by mieć nadzieję na coś więcej muszą wygrać raz w hali mistrzów. Niewątpliwie jest to trudne zadanie, ale jak pokazali niesamowici Clippersi, możliwe.

Dzięki za przeczytanie.

Do wtorku.