PLK: Sensacyjna porażka Anwilu! Przemysław Frasunkiewicz: Wyzwiska niczemu nie pomogą

– To zrozumiałe, że kibice są niezadowoleni, ale jeśli kochają swoją drużynę, to muszą wiedzieć, że to nie pomaga. Pierwszy raz usłyszałem takie wyzwiska we Włocławku. Nie mam pretensji do fanów, bo oczekiwali czegoś innego, ale takie reakcje niczemu nie służą i na pewno nie pomogą – mówi Przemysław Frasunkiewicz, trener Anwilu Włocławek.

Sensacja we Włocławku! To chyba najbardziej nieoczekiwany wynik w ORLEN Basket Lidze w sezonie 2023/2024. Koszykarze Anwilu Włocławek przegrali w Hali Mistrzów z Enea Stelmet Zastal Zielona Góra 75:93. Włocławianie zanotowali piątą porażkę w tym sezonie, ale nadal są liderem tabeli w rozgrywkach PLK.

Fani Anwilu nie mogli jednak wybaczyć swoim ulubieńcom takiej wpadki. „Anwil grać, ku*** mać” – krzyczeli poirytowani kibice. Były gwizdy i… wyzwiska w stronę zawodników i trenera Przemysława Frasunkiewicza. Ten przyznał, że jeden z kibiców – z pięciu metrów – zwyzywał jego rodzinę. Dawno takich obrazków w Hali Mistrzów nie było.

– Gdy mieliśmy świetny bilans to mówiłem, że przyjdzie trudny okres, bo sezon jest długi. Ten moment jest teraz. Spodziewałem się jednak, że będzie krótszy. Popełniamy błędy, jakbyśmy się spotkali wczoraj. W wielu sytuacjach. Na treningach ciężko pracujemy. Nie ma tak, że komuś się nie chce. Wiem, że to zaprocentuje w przyszłości – przyznał na konferencji prasowej.

– Ten mecz był dramatyczny w naszym wykonaniu. Jest źle – trener Frasunkiewicz kilka razy użył takiego sformułowania.

Konferencja prasowa z udziałem trenera Anwilu trwała ponad 20 minut. Frasunkiewicz cierpliwie odpowiadał na różne pytania ze strony dziennikarzy.

„Dlaczego Anwil gra tak źle? Jak pan to definiuje?” – zapytaliśmy szkoleniowca włocławskiego zespołu.

– Mam cztery grupy błędów. Te błędy z najsłabszej grupy praktycznie nigdy się nie zdarzają, a teraz – co mecz – praktycznie mamy po dziesięć takich błędów. Dlaczego? To jest głowa. To na pewno nie jest tak, że komuś się nie chce albo ktoś tu nie chce być. Wszyscy są zadowoleni. Ktoś ten bilans zrobił. Może ten bilans za mocno waży? Ale to też nie jest żadne usprawiedliwienie – odpowiedział.

– Jak mieliśmy 13 zwycięstw z rzędu, to prosiłem by nie wieszać medali. Teraz gramy znacznie gorzej i też nie przewracamy wszystkiego do góry nogami. My nie gramy tego, co umiemy i potrafimy – dodał Frasunkiewicz, który po chwili znów wrócił do temat linczowania i wyzwisk.

– Zawodnicy są zaangażowani, pracują ciężko. To są ludzie, którzy idą w ogień. Mamy ciężki okres, ale prosiłbym, by skierować to linczowanie w moją stronę, a nie w stronę koszykarzy. Ja to wytrzymam, a zawodnikom to nie pomoże. Później się nie dziwcie, że jak przychodzi lato, to tak trudno podpisać Polaka do tej drużyny – przyznał.

– To zrozumiałe, że kibice pokazali swoje niezadowolenie, ale jeśli kochają swoją drużynę, to muszą wiedzieć, że to nie pomaga. Pierwszy raz usłyszałem takie wyzwiska we Włocławku od trzech lat. Nie mam pretensji do fanów, bo oczekiwali czegoś innego, ale wyzwiska kierowane personalnie niczemu nie służą i na pewno nie pomogą – podkreślił Frasunkiewicz.

„Czy można spodziewać się zmian w Anwilu Włocławek na koniec okna transferowego?” – zapytaliśmy.

– Nie wiem. To nie jest do mnie pytanie. Niestety – odpowiedział Przemysław Frasunkiewicz.

„Czy chciałby pan przeprowadzić zmiany w składzie?” – dopytał dziennikarz Michał Nagler.

– Jeśli byłby odpowiedni zawodnik, to tak, ale to złożona operacja. O szczegółach bym nie chciał mówić – przyznał.

Wiemy, że po meczu trener Frasunkiewicz odbył długą rozmowę z prezesem Łukaszem Pszczółkowskim w siedzibie klubu. Szczegółów rozmowy nie znamy, ale można się domyślić, że obaj dyskutowali na temat obecnej formy i stylu gry zespołu, który w tym momencie nikogo – co zrozumiałe – nie zadowala, ale też sposobów na wyjście z tego kryzysu.