Playoffowa koszykówka to robienie kroków do przodu – defensywa Denver robi te kroki
Starcie Suns z Nuggets minionej nocy mogło wydawać się trochę… Bez historii. W drugiej połowie Denver zdominowało mecz, wychodząc na prowadzenie, o którym wiedzieliśmy już na długo przed końcową syreną, że nie zostanie wypuszczone z rąk. Pod względem czysto dramaturgicznym ktoś mógłby uznać ten mecz za słaby. Pod względem koszykarskiego rzemiosła jednej ze kip, był to jednak mecz świetny.
Denver Nuggets nie byli w tym sezonie topową defensywą. Nie byli też defensywą fatalną, jak to bywało w poprzednich latach w tych składach złożonych wokół Nikoli Jokicia. Byli defensywą… przeciętną. Dosłownie, zajmowali 15. miejsce w liczącej 30 zespołów lidze pod względem punktów traconych na 100 posiadań (113,5). Historia pokazuje, że drużyny z przeciętną obroną raczej nie zdobywają mistrzowskich tytułów. Po tytuł – od kiedy tylko liczy się efektywność defensywną – sięgały ekipy z TOP10 efektywności defensywnej. Jedynymi wyjątkami są genialni ofensywnie Warriors 2017/18, którzy stanowili 11. defensywę, oraz Lakers 2000/01, którzy z jakiegoś powodu byli dopiero 22. defensywą ligi.
Tamci Lakers jednak w Playoffach byli w stanie wejść na poziom najlepszej defensywy w całej stawce. Podobną taktykę postanowili obrać Denver Nuggets.
Dobra, Nuggets jeszcze trochę brakuje do bycia najlepszą playoffową defensywą. Robią natomiast dobre kroki w takim kierunku. Wygrana w ostatnim meczu z Suns dobitnie pokazała, że na bronionej stronie parkietu ten skład stać na wiele.
„Dużą częścią tego zwycięstwa była obrona. Zagraliśmy tej nocy w defensywie tak, jak nie zagraliśmy w ostatnim meczu w Phoenix. Zatrzymać ich na 102 punktach, na 43% skuteczności z gry – to imponujące. Powiedzieliśmy sobie wszyscy: Jeśli nie będziemy bronić i biegać, to nie zajdziemy daleko jako drużyna koszykarska.”
– trener Mike Malone
Nuggets do tego starcia podeszli bardzo zmotywowani. Ich celem było pozostawienie duetowi Durant&Booker możliwie jak najmniej miejsca na operowanie z piłką. Zobacz tylko, do jak wysoko postawionej zasłony zmusili rywali w pierwszej akcji:
„Chcieliśmy zagrać bardziej fizycznie – bardziej, niż w ostatnim meczu w Phoenix. Tu, na naszym parkiecie, panowała inna energia. To coś, co musimy zabrać ze sobą także na mecz wyjazdowy.”
-Jamal Murray
„To wiele dla nas znaczy, mieć sztab trenerski, który chce słuchać każdego z nas. Mamy w tej drużynie wielu gości, którzy mają dużo doświadczenia. Nikola to jeden z najlepszych koszykarzy na świecie. Kentavious [Caldwell-Pope] ma na koncie mistrzostwo NBA. Mamy wielu weteranów, wielu gości, którzy niejedno widzieli. To tylko pokazuje, że sztab trenerski nie ma dużego ego. To wiele dla nas znaczy.”
– Aaron Gordon
Nuggets przez lata byli postrzegani jako słaba defensywa z jednego, prostego powodu – jej filar, Nikola Jokic, po prostu nie jest dobrym obrońcą. Nie jest szybki na nogach, nie jest dynamiczny. Nie ma najlepszych defensywnych instynktów. Nie oznacza to, że nie da się wokół niego zbudować dobrze broniącej ekipy – wykorzystującej dobrze także jego ograniczony defensywny potencjał.
Nuggets dysponują wieloma indywidualnymi obrońcami, których na przemian rzucają na Bookera i Duranta. Aaron Gordon, Caldwell-Pope, Bruce Brown, młody Christian Braun, a nawet Jeff Green. Wszyscy kolektywnie pilnują, by liderzy Suns nie mieli dużo przestrzeni, uciekając się do agresywnych podwojeń, wykonanych w tempo:
Dużą rolę w dobrej postawie Denver ma też fakt, że trener Michael Malone znalazł w końcu ustawienia, które w minutach bez Nikoli Jokicia radzą sobie przynajmniej nieźle. Brak rezerwowego centra był palącym problemem Nuggets, ale… Przestał nim być. W ostatnim meczu oprócz Jokicia żaden inny nominalny center Denver nie powąchał parkietu. Nugget grali dobre 10 minut small-ballowymi ustawieniami, które działają. Nie tylko w ataku.
Brak centra – nawet takiego, który nie jest wybitnym obrońcą – bywa problemem w obronie. Nie ma komu zabezpieczyć zbiórki, nie ma komu stanąć na drodze do kosza, nie ma 'dużego ciała’, które zabiera przestrzeń. Nuggets niwelują jednak ten brak, grając uważnie i ucząc się odpuszczać to, co stanowi w danej chwili mniejsze zagrożenie.
Ta akcja to idealny przykład. Christian Braun pilnuje znacznie większego Deandre Aytona, z którym może nie mieć dużych szans w grze 1 na 1 . Jamal Murray jednak – pilnujący zawodnika po słabej stronie parkietu – dobrze czyta tę sytuację. Widzi, że dwa możliwe rozwiązania tej akcji, to podanie do Aytona, lub minięcie Bookera w lewo. Odpuszcza swojego gracza, by pomóc:
To jest dobre czytanie gry. Nuggets czytają grę, są agresywni, biegają, nie odpuszczają. Jeśli będą w stanie utrzymać taką intensywność do końca, to są cholernie groźni.