Pierwsze zgrzyty na linii Zion-Pelicans
Zespoły z niewielkich rynków nie mają w NBA łatwego życia. Tak było praktycznie od zawsze i nic nie wskazuje na to, aby kiedykolwiek miało się to zmienić. Doskonale wiedzą o tym w Nowym Orleanie, gdzie w przeciągu ostatniej dekady stracili dwóch przyszłych członków Galerii Sław na rzecz wielkich rynków, a dokładnie Los Angeles. Teraz Pels chcą zrobić wszystko, aby uniknąć kolejnej powtórki z rozrywki, lecz jak wskazują najnowsze doniesienia, nie będzie to łatwe.
Shams Charania, Joe Vardo i William Guillory z portalu The Athletic postanowili przyjrzeć się bliżej sytuacji w Nowym Orleanie i ich raport nie napawa optymizmem. Zdaniem dziennikarzy, obóz Ziona Williamsona jest niezadowolony z tego, jak Pelicans budują wokół skrzydłowego zespół. Część rodziny Ziona jak najszybciej chciałaby go zobaczyć już w barwach innej drużyny. Co na to sam zawodnik? Na pewno do tej pory nie zasygnalizował władzom klubu niczego podobnego. Według źródeł, zależy mu jedynie na wygrywaniu i walce o trofea. Nigdy jednak nie należy nie doceniać wpływu, jaki potrafią wywierać najbliżsi. Doskonałym tego przykładem jest Kawhi Leonard i jego wujek Dennis. Jak dodaje The Athletic, Pels są tego świadomi i przywiązują dużą wagę do poziomu zadowolenia rodziny gracza.
Na sukcesy w Nowym Orleanie bowiem przyjdzie mu jeszcze poczekać. W Luizjanie kapitalnie zaprojektowali przebudowę po erze Anthony’ego Davisa. Kiedy jednak przyszło do zrobienia kolejnego kroku na drodze ku mistrzostwu, coś wyraźnie poszło nie tak. Pels wciąż mają całą masę picków w drafcie, lecz z Zionem w składzie muszą celować w zwycięstwa już teraz. Tymczasem Williamson w trzecim sezonie w NBA będzie miał trzeciego trenera. Salary cap wskutek kontraktów Stevena Adamsa czy Erica Bledsoe już teraz jest napięte, a po tym sezonie wciąż nie wiadomo tak naprawdę, czy warto postawić wszystko na duet Ingram/Williamson.
Na ile cierpliwości starczy zatem Zionowi? Jeśli kolejny sezon zakończy się bez playoffów, będzie to oznaczać poważne problemy dla Pelikanów. Za rok bowiem skrzydłowy będzie mógł podpisać swoje debiutanckie przedłużenie kontraktu. Czy można wykluczyć, że stanie się pierwszym topowym graczem, który z niego zrezygnuje, żeby wejść na rynek wolnych agentów już po swoim 4 sezonie? Byłby to prawdziwy symbol obecnej ery tzw. player empowerment.
Na ten moment ciężko cokolwiek przewidzieć. Warto jednak uważnie śledzić sytuację Ziona i jego wypowiedzi w nadchodzących miesiącach.