Noc europejskich centrów – rekord Valanciunasa, Jokic wraca do gry, Vucevic trafia
ORL – PHI – 96:101
DEN – MIA – 120:111
CHA – CHI – 119:133
OKC – HOU – 89:102
IND – MIN – 98:100
CLE – DAL – 114:96
WAS – SAS – 99:116
POR – UTA – 107:129
NOP – LAC – 123:104
New Orleans Pelicans znów wygrywają i to bardzo wysoko – na dodatek przeciwko solidnym w tym sezonie Clippers. Jak to się stało? Cóż, jest to zasługa przede wszystkim kapitalnego Jonasa Valanviunasa. Zdobył on najlepsze w karierze 39 punktów, trafiając przy okazji 7/8 rzutów z dystansu. Do tego dorzucił 15 zbiórek (aż 7 w ataku) i 3 asysty. Ivica Zubac nie miał nic do gadania:
Do gry po przerwie wrócił Nikola Jokic – akurat na mecz w Miami. Atmosfera mogła być gorąca – w końcu to z Markieffem Morrisem starł się jakiś czas temu, co doprowadziło do kontuzji karku Morrisa. Skończyło się jednak na wybuczeniu Jokicia przez kibiców. Byłoby gorzej, ale Morris wciąż pozostaje poza grą. Poza grą pozostaje też Jimmy Butler i przeciwko tak osłabionym Heat Jokic wrzucił 24 punkty, 15 zbiórek i 7 asyst, prowadząc zespół do wygranej:
Można uznać ten mecz pojedynkiem podkoszowych – po drugiej stronie dobrze spisał się Bam Adebayo, zdobywając 24 punkty, 13 zbióek i 6 asyst:
Można uznać, że była to noc europejskich centrów. Nikola Vucevic na przykład był najlepszym strzelcem Bulls w wygranym meczu z Hornets. Zdobył 30 oczek i 14 zbiórek, trafiając wszystkie 6 prób z dystansu. Pomogli mu DeMar DeRozan (28 punktów) i Zach LaVine (25 punktów):
Był to też pojedynek braci Ball. Statystycznie lepiej wypadł młodszy LaMelo, notując 18 punktów, 7 zbiórek i 13 asyst. Zanotował też jednak blok od braciaka:
Bardzo dobry występ zaliczył Karl-Anthony Towns przeciwko Pacers – zdobył 32 punkty, 8 zbiórek, a Wolves odrobili straty z pierwszej połowy, ostatecznie wygrywając. Tylko te 9 strat trochę kłuje w oczy:
Do 9 strat Townsa doprowadził jednak robiący co tylko mógł Domantas Sabonis. Zdobył 16 punktów, 25 zbiórek (!) i 10 asyst – jest to dopiero trzecie triple-double z 25 zbiórkami od czasu wprowadzenia linii rzutu za trzy. Wcześniej dokonali tego Shaq i Hakeem (oni jednak z blokami, nie asystami):
Donovan Mitchell poprowadził Jazz do zwycięstwa nad Blazers, notując 30 punktów, 5 asyst i 4 przechwyty:
Cavs poradzili sobie z Mavericks, dominując przede wszystkim pod koszami. Wyrazem tego niech będzie występ Jarretta Allena na 28 punktów i 14 zbiórek, przy świetnej skuteczności 12/17 z gry:
Jak dobry nie byłby mecz w wykonaniu Jarretta Allena, zawsze musi się on załapać na jakiś plakat – jest chyba w obecnej NBA najczęściej plakatowanym zawodnikiem:
Dejounte Murray po raz kolejny zakręcił się w okolicach triple-double, prowadząc Spurs do zwycięstwa nad Wizards. Tym razem zdobył 22 punkty, 10 zbiórek i 8 asyst:
Najlepszym strzelcem Spurs był jednak Derrick White, który aż 17 ze swoich 24 punktów zdobył w kluczowej dla losów meczu 4. kwarcie:
Wrócił Joel Embiid, wrócił Tobias Harris, ale na kłopoty wciąż Seth Curry. To właśnie on zdobył najwięcej, bo 24 punkty w starciu z Orlando Magic. Starciu zwycięskim, ale nie bez kłopotów. Choć już na początku drugiej kwarty Philly prowadziła różnicą kilkunastu punktów, w trzeciej kwarcie trzeba było już odrabiać kilkupunktową stratę:
Mecz dołów tabeli, starcie Thunder z Rockets. Na tyle mało interesuje ono świat, że highlightów najlepszego zawodnika meczu trzeba szukać na tureckim Twitterze. Tym najlepszym zawodnikiem był środkowy zwycięskich Rockets, Christian Wood, który zdobył 24 punkty, 21 zbiórek i 3 bloki:
Kolegom bardzo zależało, żeby Kevin Porter Jr. zanotował to triple-double i się udało – 11 punktów, 11 asyst i te wymęczone 10 zbiórek: