Niesamowity mecz Nuggets, młodzież Pelicans zagryzła Chrisa Paula, Butler przejechał się po Hawks

Niesamowity mecz Nuggets, młodzież Pelicans zagryzła Chrisa Paula, Butler przejechał się po Hawks

MIL – CHI – 119:95 [3-1]
GSW – DEN – 121:126 [3-1]
MIA – ATL – 110:86 [3-1]
PHX – NOP – 103:118 [2-2]

Ależ to był mocny, niecodzienny mecz. Denver Nuggets wyraźnie zależało na tym, by nie pożegnać się z Playoffami bez choćby jednego zwycięstwa. To im się udało, choć gwiazdy im w tym sprzyjały. Atmosfera od samego początku była… Gęsta. Łapy Draymonda Greena już w pierwszych minutach wylądowały w oczodole Nikoli Jokicia:

Wiele było starć fizyczno-werbalnych, zwłaszcza pomiędzy Draymondem Greenem a Aaronem Gordonem. Po nieco słabszej pierwszej kwarcie Nuggets wyszli w drugiej odsłonie na kilkunastu-punktowe prowadzenie, które wypuścili z rąk dopiero pod koniec meczu. Steve Kerr stwierdził, że zagra ten mecz nisko. Kevon Looney dostał tylko 11 minut gry, a w kluczowym momencie strefę podkoszowa tworzyli Andrew Wiggins z Otto Porterem. Działo się tak w dużej mierze ze względu na przekroczenie przez Draymonda Greena limitu fauli.

No i chyba zabrakło na końcu kogoś wyższego. Steph Curry zdobył 32 punkty, pomimo problemów ze skutecznością (3/11 za trzy, aż 4 spudłowane wolne!), a Klay Thompson zdobył 32 punkty pomimo kłopotów z faulami (jeszcze przed zmianą połów złapał 4. przewinienie. Aż 45 z tych w sumie 65 punktów panowie rzucili w drugiej połowie, goniąc wynik.

Do dogonienia została jednak jeszcze jedna akcja. Warriors wprowadzali piłkę z boku. Trener Malone na nieco ponad 30 sekund przed końcem zdjął MVP ligi, Nikolę Jokicia. Zdjął go z myślą o kluczowym posiadaniu w obronie. Jokic jednak mimo wszystko zrobił swoje. Jak przyznał po meczu, pamiętał to z sesji wideo – zaczął krzyczeć do Austina Riversa, że Warriors szykują podanie lobem. Tak było, w istocie. Nastąpił więc przechwyt, który zamknął mecz:

Jeszcze trafienie WIlla Bartona i Nuggets mogą cieszyć się pierwszym w tegorocznych Playoffach zwycięstwem:

Serii pewnie już nie wygrają, ale dobrze, że nie poddali się bez walki. Nikola Jokic koniec końców zagrał świetny mecz – pomimo dobrej i agresywnej obrony na nim Draymonda Greena i popełnienia aż 7 strat. Oprócz tych 7 strat Jokic zanotował też jednak 37 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst:

YT/NBA

Wszyscy liczyliśmy się z tym, że Suns bez Devina Bookera będą mieli kłopoty. No i rzeczywiście mają. New Orleans Pelicans nieoczekiwanie doprowadzili do remisu 2-2 w serii z zespołem z najlepszym bilansem w sezonie regularnym. Nie można jednak odebrać im tego sukcesu, zrzucając wszystko na karb kontuzji Bookera. Pelikany naprawdę zapracowały sobie na to zwycięstwo. Zaskakujący był zwłaszcza duet debiutantów – Herb Jones i Jose Alvarado. To, jaką robotę wykonali w defensywie, jest aż trudne do opisania. Dość powiedzieć, że Alvarado zmusił starego lisa Chrisa Paula do popełnienia błędu 8 sekund. Niecodzienne obrazki:

Bez Bookera Suns po prostu zabrakło rąk do zdobywania punktów. Świetnie broniony (trapowany na zasłonach!) Chris Paul trafił tylko 2/8 z gry, reszta pierwszej piątki (oprócz Aytona, który trafił 11/14) dorzuciła w sumie skromne 11/30. Inaczej było po stronie Pelicans. Brandon Ingram sam był w stanie zaaplikować rywalom 11/23 rzutów z gry, notując w sumie 30 punktów, 4 zbiórki i 5 asyst:

To jest naprawdę mocny obrazek – Pelicans są na misji specjalnej:

YT/NBA On Fire

Miami Heat znów przeszli się po Atlancie Hawks i to pomimo nieobecności Kyle’a Lowry’ego. Jimmy Butler po raz kolejny zanotował kapitalny występ na 36 punktów, 10 zbiórek, 4 asysty i 4 przechwyty. Wszystko to przy dobrej skuteczności 12/21 z gry, przy liczbie strat wynoszącej okrągłe 0, oraz tylko 1 popełnionym faulu. Maszyna:

Fatalny był natomiast tym razem Trae Young. W sumie trafił on przez ponad 35 minut gry tylko 3/11 rzutów z gry, z czego 3/10 to rzuty za trzy. Przy 5 asystach popełnił tez 5 strat:

YT/ZH Highlights

Trae Young przemielony przez Heat przed własną publicznością:

Milwaukee Bucks nie pozostawili żadnych złudzeń i po raz trzeci pokonali Chicago Bulls, chyba zamykając już w praktyce te serię. Giannis nie zawiódł, zdobywając 32 punkty, 17 zbiórek i 7 asyst:

Kluczowe jednak okazało się wsparcie Graysona Allena. Zdobył on z ławki 27 punktów, trafiając 10/12 z gry, w tym 6/7 za trzy. Ciekawostka – w dwóch ostatnich meczach Grayson Allen zdobył łącznie 49 punktów – to więcej, niż jakikolwiek zawodnik Chicago Bulls:

YT/Milwaukee Bucks