Nets pierwsi w Playoffach, Steve Nash: Celujemy w coś większego
To już oficjalne – po serii 3 zwycięstw z rzędu i wskoczeniu na pierwsze miejsce konferencji wschodniej, Brooklyn Nets z bilansem 42-20 są pierwszą w tym sezonie ekipą, która zagwarantowała sobie udział w Playoffach. W praktyce oznacza to, że choćby przegrali teraz wszystko do samego końca, zobaczymy ich w fazie zasadniczej. Ktoś powie – żadna niespodzianka. To prawda, ale fakt, że są pierwsi w lidze, jeśli chodzi o pewność udziału w Playoffach przy tak – paradoksalnie – niepewnym składzie, jest imponujący.
„To fantastycznie. Myślę, że celujemy w coś większego, ale to dobry pierwszy krok do sukcesu. Dla tej grupy – w obliczu tego wszystkiego, z czym musieliśmy się mierzyć – bycie w tym miejscu na 10 meczów przed końcem to bardzo duży pozytyw.”
– Steve Nash
Nets jak do tej pory rozegrali w tym sezonie 3001 minut. Tymczasem tercet liderów – Harden, Irving i Durant – nie znajduje się nawet w top 20 trzyosobowych ustawień Nets pod względem liczby rozegranych minut. Razem wystąpili w 7 meczach, łącznie grali przez 187 minut. Matematyka twierdzi, że to około 6% wszystkich możliwych minut. Wyobrażacie sobie, że tercet Giannis-Middleton-Holiday gra przez 6% czasu? Albo tercet Conley-Mitchell-Gobert? Osiągnięcie w takich warunkach takiego rezultatu jest jednak imponujące.
„To jest już coś, na czym możemy budować – coś z czego możemy być dumni, jednocześnie zdając sobie sprawę, że to jeszcze nie nasz cel. Musimy wykonać kolejny krok, który zasadza się na tym, co musimy zrobić, żeby poradzić sobie w Playoffach. […] Musimy być podekscytowani niektórymi rzeczami, które już osiągnęliśmy, ale nie możemy osiąść na laurach; trzeba pracować dalej.”
– Jeff Green
Fakt, że Nets udało się osiągnąć taki wynik praktycznie nigdy nie grając w pełnym składzie (bo przecież jest jeszcze kwestia Blake’a Griffina, kontuzjowanego Spencera Dinwiddie, nie wspominając o emerytowanym już niestety Aldridge’u), niesie za sobą pytanie o to, jak wpłynie to na ich dyspozycję w Playoffach. Bo z jednej strony, jeśli wejdą w tę fazę sezonu w pełnym (na tyle, na ile to możliwe) składzie, to zwiększenie sumy talentów sprawia, że powinni być jeszcze lepsi. Z drugiej strony, fakt, że praktycznie ze sobą nie grali, może odbić się czkawką w koszykówce playoffowej, w której górę bierze przygotowanie, a co za tym idzie – zgranie.
„Sądzę, że wszyscy jesteśmy w pozytywnych nastrojach. Chcemy dalej budować, dalej stawać się lepszymi, poprawiać się przed startem Playoffów – na co nie ma już wiele czasu.”
– Steve Nash
Jak sądzicie – Czy Nets stać na to, by wejść w Playoffy jeszcze mocniej, niż w sezonie regularnym? Czy może czeka ich niemiłe rozczarowanie?