NBA: Pistons wygrywają z Raptors po świetnej defensywie w końcówce
Detroit Pistons po raz kolejny dostarczyli emocji w meczu Emirates NBA Cup. Tym razem pokonali Toronto Raptors na ich parkiecie 99-95, notując drugie zwycięstwo w turnieju. Spotkanie obfitowało w zmienne momenty, ale ostatecznie to Pistons pokazali charakter w kluczowych fragmentach meczu.
Problemy w trzeciej kwarcie
Trzecia kwarta była najtrudniejsza dla Pistons. Obrona osłabła, co pozwoliło Raptors na zdobycie ośmiu ofensywnych zbiórek, w tym jednej przez Ochai Agbajiego po pudle spod kosza. Ofensywa Detroit również miała problemy – Cade Cunningham nie mógł się odnaleźć, kończąc mecz ze skutecznością 6/21 z gry. Mimo to, punktowe przebłyski Jadena Iveya i Malika Beasleya pozwoliły Pistons pozostać w grze.
Końcówka na korzyść Pistons
O zwycięstwie zadecydowała czwarta kwarta, w której Detroit zatrzymali Raptors na zaledwie 17 punktach. Marcus Sasser, zazwyczaj rezerwowy, odegrał kluczową rolę, trafiając ważne rzuty i wykradając piłki rywalom. Wendell Moore Jr. dołożył kluczowy blok i udane akcje w obronie, pokazując, że potrafi wpływać na grę nawet przy ograniczonej liczbie minut.
Wyróżniające się postacie
Jakob Poeltl z Raptors był nie do zatrzymania w pierwszej połowie, kończąc mecz z imponującymi 25 punktami i 19 zbiórkami. Po stronie Pistons Jalen Duren i Isaiah Stewart walczyli pod koszami, natomiast młody Ron Holland zaprezentował się jako solidny defensor i zbierający, mimo kilku niecelnych rzutów.
Obiecująca przyszłość
Pistons pokazują, że budują tożsamość jako drużyna defensywna. Z bilansem 2-0 w Emirates NBA Cup i ogólnym 6-8 w sezonie regularnym, kontrolują swoją sytuację w grupie. Kluczowy mecz z Milwaukee Bucks odbędzie się 3 grudnia, co może przesądzić o ich awansie.
Mimo niedociągnięć głównych graczy, takich jak Cunningham, Pistons udowodnili, że potrafią wygrywać zespołowo. Jeśli ich liderzy wrócą do formy, Detroit może być jednym z najciekawszych zespołów do obserwowania w tym sezonie.
