NBA: Czy Miami Heat zatrzymają rekordową serię LaMelo Balla? Warriors vs. Thunder o fotel lidera Konferencji Zachodniej
Charlotte Hornets Miami Heat
LaMelo Ball to jedno z najbardziej elektryzujących nazwisk młodego pokolenia gwiazd NBA. I choć do tej pory jego rozwój był mocno limitowany, głównie przez liczne urazy kostek, na starcie sezonu 24/25 udowadnia, że zdrowy jest nie do zatrzymania. W ostatnich dziewięciu meczach aż siedmiokrotnie zdobywał co najmniej 31 punktów. Taka seria to najlepszy wynik jego dotychczasowej kariery. Żeby tego było mało, trzy najwyższe zdobycze punktowe kariery zanotował właśnie w trakcie tej serii (w tym rekordowe 50 oczek podczas sobotniej porażki z Bucks). Fenomenalna forma najmłodszego z braci Ball nie idzie niestety w parze z wynikami Hornets, którzy przegrali aż 6 spotkań w tej serii i z bilansem 6-11 nie zajmują nawet miejsc premiowanych awansem do play-in tournament. W środowy wieczór przed własną publicznością poszukają korzystnego wyniku w starciu z Heat, choć nie będzie to łatwe zadanie. Do tej pory kontuzje nie omijały kluczowych graczy Miami. Wszystko wskazuje na to, że Eric Spoelstra będzie miał do dyspozycji wszystkie asy w swojej talii. Warto jednak wspomnieć, że Heat toczyli we wtorek zacięty bój z Bucks. Dlatego korzystając z okazji, że Hornets to rywal ze zdecydowanie niższej półki, sztab Heat może dać odpocząć rekonwalescentom (Butler, Rozier). LaMelo mierzył się w tym sezonie z Heat jeden raz. Trafił wtedy tylko 9 z 22 rzutów. Zakładając, że i tym razem obrońcy Heat napsują krwi superstrzelcowi Hornets, warto skorzystać z oferty Superbet, który za to, że LaMelo Ball zdobędzie nie więcej niż 31 punktów oferuje wysoki kurs 2,15.
Golden State Warriors – Oklahoma City Thunder
Na zakończenie środowej serii gier czeka nas spotkanie na samym szczycie Konferencji Zachodniej. Po dwóch porażkach z niżej notowanymi rywalami (Spurs i Nets) Warriors podejmą próbę odbicia 1. miejsca na Zachodzie, które za sprawą dwóch zwycięstw z rzędu padło łupem ekipy z Oklahomy. Thunder z pewnością nie oddadzą fotela lidera bez walki szczególnie, że środowa wizyta w San Francisco to idealna okazja do rewanżu za porażkę przed własną publicznością, jaką zafundowali im na początku listopada Warriors. W tamtym pojedynku rządził i dzielił Stephen Curry, który zdobywając 36 punktów przyćmił gwiazdę OKC – Shaia Gilgeous-Alexandra. 24 punkty na słabiutkiej 35% skuteczności z gry to wynik zdecydowanie poniżej standardu, do jakiego przyzwyczaił kibiców kanadyjski fenomen. Niestety wszystko wskazuje na to, że Shai nie będzie miał okazji do bezpośredniego rewanżu na legendarnym strzelcu z Golden State. Chef Curry boryka się z dyskomfortem w kolanie. Na tym etapie sezonu, i przede wszystkim kariery, Warriors muszą chuchać i dmuchać na swojego asa. Może poskutkować to dniem wolnym. W ofercie Superbetu znajdziemy ciekawy kurs SuperBets na to, że Shai zdobędzie co najmniej 30 punktów, a OKC wygrają mecz: 2,55.