Nagrody ZKNBA 2018/19 – MVP Sezonu Regularnego
Czas na najważniejszą nagrodę sezonu regularnego – MVP, czyli Najbardziej Wartościowy Zawodnik. Kandydatów jest chyba dwóch – kto zasłużył bardziej?
Kamil Szuleko:
Giannis Antetokounmpo – Ciężki orzech do zgryzienia. Harden gra kosmiczny sezon i praktycznie w pojedynkę wyciągnął Rockets z początkowych dołków. Nie ma na niego obrońcy i basta – przynajmniej w sezonie regularnym. Z drugiej strony, na Antka także nie znajdziesz obrońcy w tej lidze. Są dwa argumenty przemawiające za Giannisem w mojej opinii. Po pierwsze Antetokounmpo wpływa na więcej rzeczy na boisku. W ataku go nie zatrzymasz, dominuje deski, broni na elitarnym poziomie, nawet ta jego trójka wygląda coraz lepiej. Druga kwestia, to bilans. Ze średniej ekipy w najlepszą drużynę ligi przerodzili się głównie dzięki świetnej grze Greka.
Krzysztof Janik:
Giannis Antetokounmpo – lider najlepszego obecnie zespołu w całej lidze; notuje rekordy kariery w punktach, asystach, zbiórkach, skuteczności rzutów (albo raczej wsadów) z gry. Do tego, jego Bucks po raz pierwszy od 38 lat wygrali ponad 60 spotkań w sezonie. Wszystko, czego można chcieć.
Jacek Gawliński:
Giannis Antetokounmpo – Moim zdaniem mimo zdobywanych 50-tek Hardena tytuł MVP należy się w tym sezonie dla Greek-Freaka. Bucks na wschodzie bez LeBrona przeszli niemal jak burza, a do zwycięstwa poprowadził ich atletyczny lider. Giannis wszedł w tych rozgrywkach na jeszcze lepszy poziom, poprawił się w punktach, zbiórkach i asystach (najlepiej w karierze) a także dołożył najlepszą skuteczność spośród wszystkich sezonów – 57.7%. Zespół, który jeszcze 5 lat tam miał zaledwie 15 wygranych spotkań dziś to już pewne wygra sezon zasadniczy (ostatni raz w sezonie 1973-74), bijąc w liczbie wygranych przede wszystkim Warriors. Duża w tym zasługa Antka i jego trzeciej średniej ligowej 27.7 pkt/na mecz. Jest świetny w ataku ekipy z Wisconsin i robi dużo dobrego w obronie – to on jako jedyny w karierze 4-krotnie zablokował Embiida! To ich najlepszy bilans od lat 80, który otwiera wielką szansę na walkę o Finał NBA
źródło:YouTube/NBA
Kamil Kucharski
James Harden – Przewaga Antka jest taka, że jego wszyscy lubią. Ja sam jestem jego ogromnym fanem, a patrzenie na grę Hardena na dłuższą metę jest dla mnie męczące. Nie potrafię jednak nie docenić tego, jak ogromny wpływ ma Broda na grę swojego zespołu. Bucks bez Giannisa owszem, stają się zespołem o klasę słabszym, ale przy dobrze grających Bledsoe, Middletonie, Brogdonie, czy trafiającym rzuty Lopezie, wciąż są drużyną zdolną do funkcjonowania na parkiecie. Obecni Rockets bez Hardena mieliby spory problem z graniem w koszykówkę – o ile Eric Gordon gra niezły sezon, tak reszta zespołu prezentuje poziom co najwyżej przeciętny. Capela i Paul do bardzo dobrzy gracze, ale w tym sezonie stopowały ich kontuzje. Tu nie chodzi nawet o cyferki – Harden wziął zespół nie mający nic do zaoferowania w ataku i sprawił, że jest on w ataku bardzo groźny. Niech nie zmyli Was podstawowa pułapka logiczna, że skoro Brodacz gra izolacje, to nie daje nic reszcie zespołu. Jego izolacje (o ile nie bronione przez Erica Bledsoe) dają Rakietom bardzo potrzebny zastrzyk punktowy, który sprawia, że obrońcy jak PJ Tucker, czy Capela właśnie, mają po co w tej obronie pracować. Poza tym Harden to też świetny gracz w pick’n’rollu i w odrzucaniu piłki po penetracjach – 7,5 asysty na mecz nie notuje gracz, który nie umie podawać. Wierzcie mi, nie lubię jego koszykówki, ale ona działa i muszę to docenić.
źródło:YouTube/NBA