MŚ FIBA 2019 Power Ranking: Faworyci do mistrzostwa

MŚ FIBA 2019 Power Ranking: Faworyci do mistrzostwa

Mistrzostwa Świata startują już w najbliższą sobotę! Postanowiliśmy więc przygotować w redakcji Power Ranking i podzielić go na dwie grupy – potencjalne czarne konie, oraz faworyci do walki o najwyższe cele. Tutaj pierwsza piątką naszego rankingu:


5) Australia

autor: Paweł Celiński

Nie od dziś wiadomo, że Australia to czołowa reprezentacja na świecie, choć 11 miejsce w rankingu FIBA może aż tak o tym nie świadczyć. Mają jednak w swoim składzie kilku koszykarzy z NBA, a więc trzon kadry wygląda naprawdę bardzo dobrze. Największą gwiazdą jest Patty Mills, 31-letni zawodnik San Antonio Spurs. Rozgrywający Boomers niewątpliwie lubi grać w reprezentacji, gdzie budzi się w nim instynkt zabójcy. Szybki kozioł, a potem wejście pod kosz albo trójka. Sprawia wiele trudności obrońcom, co daje wrażenie, że jest po prostu nie do zatrzymania.

Dodatkowo Australia posiada solidne wsparcie dla Millsa w postaci walecznych i ogranych na parkietach NBA Joe Inglesa, Arona Baynesa czy Mattew Dellavedovy. Nie można także zapominać o doświadczonym środkowym, Andrew Bogucie, choć jego forma przed mistrzostwami świata jest drobną zagadką. Australia potwierdziła swoje wysokie aspiracje w turnieju, odnosząc zwycięstwo w meczu towarzyskim z USA 98:94. Była to historyczna wygrana Boomers nad kadrą USA i za razem pierwsza porażka amerykanów od 2006 roku w meczu międzynarodowym. Po takim meczu apetyty australijskich kibiców na pewno wzrosły, a sami koszykarze przekonali się, że wszystko jest w ich rękach i nawet tacy faworyci jak USA są do pokonania. Ten zespół może okazać się czarnym koniem, ale nie zapominajmy że mają trudną grupę i mogą zrobić też przykrą niespodziankę, równoznaczną z brakiem awansu do kolejnej fazy.


4) Hiszpania

autor: Krzysztof Janik

U bukmacherów zajmują czwarte miejsce w kolejce do złotego medalu na Mistrzostwach Świata. Możemy być jednak pewni, że Hiszpanie bez większych przeszkód awansują do drugiej grupy. Dlaczego?

Po pierwsze, rywale w postaci Iranu, Puerto Rico i Tunezji nie stanowią realnego zagrożenia dla brązowych medalistów igrzysk olimpijskich w Rio. Po drugie, NBA. W składzie reprezentacji Hiszpanii znajdzie się czterech zawodników grających na co dzień w najlepszej lidze świata. Do tego trzeba wspomnieć również o trenerze, Sergio Scariolo – poprowadził Hiszpanię do dwóch medali olimpijskich, a kilka miesięcy temu wywalczył mistrzostwo NBA jako asystent Nicka Nurse’a w Toronto Raptors. Po trzecie, doświadczenie. Aż ośmiu z dwunastu reprezentantów Hiszpanii ma 30 i więcej lat. Marc Gasol, Rudy Fernandez, Sergio Llul czy Victor Claver wiedzą, jak trzeba grać na najważniejszych turniejach.

Co więcej, „La Roja” zaprezentowała się z dość dobrej strony w meczach sparingowych rozegranych w sierpniu – wygrali pięć z siedmiu spotkań, ponosząc porażki w meczach z USA i Rosją. Co ciekawe, Hiszpanie czekają na medal Mistrzostw Świata w koszykówce już 13 lat! Ostatni (i jedyny) krążek przywieźli z Japonii w 2006 roku, gdzie w wielkim stylu wywalczyli złoto.


3) Serbia

autor: Kamil Szuleko

Jeden z głównych faworytów tego turnieju. Ekipa, której obecność w strefie medalowej to pewniak, a która zdaniem niektórych może zaskoczyć świat i wygrać z Amerykanami. Ba, w ostatnim power rankingu FIBA, to właśnie Serbia jest pierwsza.

Tytuł musi być celem Serbów i oni wiedzą, że jest on w ich zasięgu. Ta reprezentacja doszła do finału ostatnich Igrzysk Olimpijskich, doszła także do finału Eurobasketu. Oba przegrała, zatem głód prawdziwego zwycięstwa jest tam niezwykle mocny.

Ponadto wydaje się, że obecnie mają najmocniejszą kadrę jaką dysponowali na wszystkich trzech turniejach (w przeciwieństwie do USA, którzy są wyraźnie słabsi). Nie ma niestety ich generała, Milosa Teodosica, ale jest świetny ostatnio Bogdanovic (Grecy coś mogą o tym powiedzieć). No i jest Joker, na którego Amerykanie nie mają żadnego Batmana. Nikola Jokic ma za sobą kapitalny sezon i chce potwierdzić swoją dyspozycję na tym turnieju.

Obok tej dwójki jest cała plejada twardych, zaprawionych w bojach zawodników, którzy nie przestraszą się Kyle’a Kuzmy czy Jaysona Tatuma. To jest ten powód dla którego w moich oczach to Serbowie będą najgroźniejszym rywalem Amerykanów. Obok świetnego lidera, który tworzy olbrzymie przewagi na parkiecie, jest także pierwszej klasy ekipa wspierająca, która i bez Nikoli powalczylaby na tym turnieju o medal.

Obie drużyny najwcześniej spotkają się w finale i taki ostatni mecz mistrzostw warto będzie zobaczyć.


2) Grecja

autor: Jacek Gawliński

Reprezentacja Grecji dość łatwo poradziła sobie w europejskich eliminacjach do Mundialu. W I fazie wygrała wszystkie 6 spotkań, pokonując dwukrotnie Izrael, Wielką Brytanię i Estonię. Z kolei w II fazie odnieśli tylko jedną porażkę na wyjeździe z Serbią, wygrywając z nimi mecz u siebie, a także dwa mecze z Niemcami i Gruzją. W eliminacjach nie występował oczywiście Giannis, ale zagrał jego najstarszy brat Thanasis Antetokounmpo.

Drużyna Thanasisa Skourtopoulosa to drużyna nie tylko braci Antetokounmpo. W 13 ogłoszonej na stronie FIBY możemy znaleźć również Nicka Calathesa z przeszłością w NBA (Memphis Grizzlies) – dziś Panathinaikos, czy grającego w Chinach 35-letniego centra Ioannisa Bourousisa.

Mamy tu do czynienia z jedną ze starszych drużyn na całym mundialu, ze średnią wieku 28.2 lat, a jednocześnie doświadczoną we wspólnej grze. 8 graczy występowało na EuroBaskecie 2017. Aż 4 zawodników jest po 30 – kluczem więc do ich sukcesu będzie doświadczenie nabyte na poprzednich turniejach a zarazem umiejętność wspólnego zgrania i nadawania na tych samych falach.

Celem jest wyjście z grupy i sięgnięcie po medal. O złocie marzy szczególnie Greak Freak, który niedawno wspominał, że swój tytuł MVP oddał by chętnie za złoty medal mistrzostw świata. Dużo będzie zależeć od jego gry i jego formy. Wiadomo jednak, że nie wygra sam. Wsparcie dadzą mu inni doświadczeni gracze, w tym Calathes, który gra z Giannisem w reprezentacji już 3 lata. Nick jest jak wino, im starszy tym lepszy. Rozegrał świetny sezon w Panathinaikosie Ateny, będąc drugi sezon z rzędu liderem w asystach w całej Eurolidze. Były trener Rick Pitino powiedział nawet o nim, że Calathes jest najlepszym podającym graczem, jakiego widział w całym życiu a trenował samego Magica Johnsona czy Larry’ego Birda.

Pod znakiem zapytania stoi natomiast występ Kostasa Sloukasa, który doznał urazu łydki w meczu towarzyskim z Włochami. Giannis i spółka dobrze spisali się w sparingach przed mundialem, wygrywając 5 z 6 z nich, a MVP zeszłego sezonu był najlepszym strzelcem w czterech spotkaniach. Ważne okaże się jak zostaną poukładane role wokół Giannisa. Weterani są już obyci z wielkimi turniejami i wiedzą co mogą zyskać pomagając swojej gwieździe. Jeśli obrona przeciwników skupi się na zatrzymaniu Antka, wtedy jego koledzy będą mieli sposobność by przejąć grę i zabłysnąć w tym turnieju. Pytanie tylko, czy zatrzymanie aktualnego MVP w ogóle jest możliwe.

Dotychczas Grecy najbliżej byli na Mundialu w 2006, kiedy skończyli ze srebrem. Teraz rezultat wzięli by w ciemno.


1) USA

autor: Krzysztof Janik

Przy każdej reprezentacji można wyliczać zawodników, którzy na co dzień grają w NBA. Z pewnością nie ma to sensu w przypadku Stanów Zjednoczonych. Podopieczni 5-krotnego mistrza NBA, Gregga Popovicha, są głównymi faworytami do zdobycia Mistrzostwa Świata, mimo tego, iż z gry w Chinach zrezygnowała zdecydowana większość gwiazd, a w ścisłej dwunastce pozostało zaledwie dwóch graczy, którzy wystąpili w Meczu Gwiazd 2019 (Khris Middleton i Kemba Walker). „Pop” ma jednak do dyspozycji rewelacyjnych zawodników, którzy są na samym początku swojej kariery w NBA – Jayson Tatum, Jaylen Brown, Donovan Mitchell czy Myles Turner mają poprowadzić „Dream Team” do trzeciego tytułu mistrzowskiego z rzędu, czego nie udało się osiągnąć żadnej reprezentacji w historii Mistrzostw Świata.

Reprezentacja USA rozegrała w sierpniu cztery mecze – z Hiszpanią, Kanadą i dwa z Australią. Wszystkie, poza drugim starciem z Australią poszły po ich myśli. Podopiecznym Gregga Popovicha noga powinęła się 24 sierpnia, gdy przegrali z Australią, po genialnym występie Patty’ego Millsa. Jeśli chodzi o grupowych rywali USA (Japonia, Czechy i Turcja), to nie można oczekiwać niczego innego, niż pewnego awansu „Dream Teamu” do drugiej fazy grupowej. Jeśli wierzyć przewidywaniom bukmacherów, już wtedy mogą się ze sobą spotkać reprezentacje USA i Grecji.