MŚ 2019 – Zapowiedź dnia nr 1

Za naszego życia nie było tak interesujących nas mistrzostw świata. Wszystko oczywiście za sprawą polskiej kadry, która pierwszy raz od 52 lat gra na mundialu. Jednak nie tylko Polska gra na tych mistrzostwach i w związku z tym przeanalizowaliśmy kto z kim gra i przygotowaliśmy dla was małą ściągawkę.

Podwajamy powitalny bonus od PZBUK – nawet 500 zł

Mecz numer 1: Angola – Serbia (9:30)

Serbowie są tak wielkim faworytem tego spotkania, że w wielu miejscach nie przyjmuje się w ogóle zakładów na ich zwycięstwo. Nie ma się bowiem co dziwić, w końcu są jednym z faworytów do zdobycia medalu. Nikola Jokic, Bogdan Bogdanovic i reszta bardzo silnego składu może zatem potraktować ten mecz nieco jako przetarcie przed kolejnymi spotkaniami. 27 lat temu Charles Barkley na konferencji prasowej przed rozpoczęciem igrzysk w Barcelonie powiedział, że nic  nie wie Angoli, ale wie, że Angola ma problem. I to samo może się tyczyć tej rywalizacji.

Mecz numer 2: Polska – Wenezuela (10:00)

Nauczeni historią piłkarskiej reprezentacji nie chcielibyśmy przechodzić scenariusza pod tytułem: „Mecz otwarcia, mecz o wszystko, mecz o honor”. Dlatego też trzeba wykorzystać sprzyjające okoliczności i pokonać reprezentację Wenezueli na początek mistrzostw. Co prawda ostatnie mecze kontrolne w wykonaniu naszej kadry nie napawały optymizmem, ale póki pierwszy mecz nie zostanie rozegrany, wszystko może się zmienić na naszą korzyść. Na pewno sprzyjają nam kursy, które stawiają Polaków w roli faworytów tego meczu:

Mecz numer 3: Rosja – Nigeria (10:30)

Rosjanie mieli być jednym z faworytów tej grupy, ale po stracie najpierw Timofeya Mozgova, a w ostatnich tygodniach Alexeya Shveda, ich szansa poleciały na łeb. Nigeryjczycy za to przystępują do rywalizacji w składzie z obecnymi (Al-Farouq Aminu) i byłymi zawodnikami NBA (Ben Uzoh, Ike Diogu). Morale poprawiły też zwycięstwa nad Kanadą i Czarnogórą podczas przygotowań. Niektórzy nawet stawiają, że Nigeryjczycy dotrą do najlepszej ósemki turnieju.

Mecz numer 4: Iran – Portoryko (10:30)

Reprezentacja Portoryko od lat kojarzy się z dwoma nazwiskami: Carlos Arroyo i J.J. Barea. Pierwszy zakończył już karierę, a drugi nie zagra w związku z rehabilitacją po kontuzji z ostatniego sezonu NBA. Drużyna z zachodniej półkuli jest niewielkim faworytem tego spotkania, ale pod koszem może mieć problemy. W drużynie Iranu bowiem pierwsze skrzypce gra Hamed Haddadi, który ma za sobą kilka sezonów spędzonych w barwach Memphis Grizzlies.

Mecz numer 5: Filipiny – Włochy (13:30)

Przez chwilę w szerokiej kadrze Filipin znajdował się Jordan Clarkson, ale ostatecznie na mistrzostwa nie przyjechał. Z kolei Włosi są w prawie najmocniejszym składzie. Marco Belinelli i Danilo Gallinari to dwie główne postacie tej kadry, które zapewnić mają wyjście z grupy. Mecz otwarcia powinien być podobnie jak dla Serbów niezbyt wymagający, dlatego każde inne rozwiązanie niż wysokie zwycięstwo drużyny z Półwyspu Apenińskiego będzie niespodzianką.

Mecz numer 6: Wybrzeże Kości Słoniowej – Chiny (14:00)

Bardzo interesujące nas spotkanie, które pokaże na co stać naszych dalszych rywali. Ściany będą pomagały gospodarzom, a także niezły skład. Liderem kadry jest Yi Jianlian, który ma za sobą kilka lat w NBA, a teraz jest jedną z gwiazd ligi chińskiej. Po stronie WKS brakuje gwiazd, ale spodziewać się możemy bardzo atletycznej, szybkiej i efektownej gry. Wyraźnymi faworytami są jednak Chińczycy.

Mecz numer 7: Argentyna – Korea Południowa (14:30)

Luis Scola to ostatni weteran pamiętający złote lata kadry Argentyny. Mimo 39 lat na karku wciąż będzie bardzo groźny dla rywali. Kluczowym graczem jednak będzie Facundo Campazzo. Jakikolwiek inny wynik niż wysokie zwycięstwo Argentyny będzie co najmniej niespodzianką. Kadra Korei to głównie zawodnicy z ligi krajowej, wspierani naturalizowanym Amerykaninem – Ricardo Ratliffem.

Mecz numer 8: Hiszpania – Tunezja (14:30)

Na koniec pierwszego dnia zobaczymy kolejnego z faworytów do medalu, czyli Hiszpanów. Prowadzeni przez Ricky’ego Rubio i Marca Gasola na początek dostaną łatwego rywala, jakim powinna dla nich być Tunezja. Salah Mejri zbiera od kilku lat szlify w Dallas Mavericks, ale to zdecydowanie za mało, żeby zagrozić Hiszpanom.