Trener Malone postawił zakaz wjazdu w strefie podkoszowej – Heat brakuje kilku centymetrów…
Jedno rzuca się w oczy po tym meczu numer 1. Denver Nuggets są duzi. Nie chodzi tu tylko o Nikolę Jokicia, który przerzuca piłkę nad głowami oponentów, czy to do kosza, czy do kolegów z drużyny. Cały ten skład jest duży – zwłaszcza na tle Miami Heat. Aaron Gordon, Michael Porter Jr., Kentavious Caldwell-Pope: na każdej pozycji Nuggets są więksi.
Koszykówka to cały czas jest sport dla dużych ludzi.
Ze wszystkich statystyk po pierwszym meczu, jedna rzuca się w oczy najbardziej. Miami Heat – zespół, który znany jest z ciągu na kosz, oddał przez 48 minut gry tylko 2, słownie: dwa rzuty wolne. Haywood Highsmith raz dał się sfaulować przy rzucie i to była jedyna szansa Heat z linii:
„Nie zdawałem sobie nawet sprawy, że to były tylko dwa rzuty wolne – tylko moje dwa rzuty wolne. To całkiem interesujące.”
– Haywood Highsmith
„Napisaliśmy historię. Mam na myśli… Kiedy zeszliśmy do szatni i zobaczyliśmy statystyki, to wszyscy byliśmy w szoku, że oddaliśmy tylko dwa rzuty wolne.
Jeśli coś powiem, to weźmiesz na siebie karę? Po prostu czułem, że nie możemy się tam nawet dostać. Nie możemy pozwolić im dyktować warunków. Czuję, że oddaliśmy wiele rzutów i wiele z nich spudłowaliśmy, zamiast atakować obręcz.”
– Bam Adebayo
Z czego to wynika? Z opieszałości Heat? W końcu faule wymusza się agresywną grą, faule wymusza się przy obręczy, gdzie wszyscy podnoszą ręce i łatwo jest kogoś zahaczyć.
„Mieliśmy trochę dobrych, czystych pozycji rzutowych za trzy. Mieliśmy tez jednak wiele posiadań, w których nie wykonaliśmy pracy, żeby posiadania te potoczyły się na naszych warunkach. Trzeba jednak oddać im [Nuggets] szacunek za ich rozmiar, obronę obręczy, angażowanie trzeciego obrońcy. Musimy grać ze zdecydowanie wyraźniejszą intencją, szybciej, dokładniej.”
– trener Erik Spoelstra
Zasługę za te tylko dwa oddane przez Heat rzuty wolne trzeba oddać defensywie Nuggets. Wiedząc, gdzie leżą mocne strony ich obrony, a gdzie słabe, zagrali tak, by zminimalizować atak rywali. W końcu nie da się sfaulować rywala pod koszem, kiedy nie wpuści się rywala pod kosz.
To był kolejny przykład, kiedy trener stwierdził, że może żyć z pozycjami strzeleckimi rywala z dalszych odległości, jeśli nie da mu grać spod obręczy.
Znów we znaki dał się brak strzelców po koźle. Jimmy Butler jako kozłujący w pick’n’rollu jest notorycznie odpuszczany, co jest bardzo na rękę wolnemu i mającemu ograniczone instynkty Nikoli Jokiciowi. Przy zasłonach z udziałem Butlera może cofnąć się trochę głębiej, zostawić kozłującemu miejsce, dopadając razem z drugim obrońcą dopiero, kiedy ten jest już bliżej kosza:
Tu ten sam schemat: nisko ustawiony Jokic, miejsce na półdystansie dla Butlera i doskok z ręką dopiero na koniec:
Po spojrzeniu w statystyki ktoś może pomyśleć, że Heat chyba nieźle radzili sobie pod koszem, skoro ich najlepszym strzelcem (26 punktów, 13/25 z gry) był ich center, Bam Adebayo. Cóż, suche liczby trochę przysłaniają rzeczywistość. Bam dużo rzucał, był agresywny, ale Nuggets bardzo starali się, żeby swoje próby oddawał możliwie daleko od kosza. Kiedy rolował do obręczy, dostawał miejsce na półdystansie, ale krok dalej wyrastała ściana:
Bam te sytuacje z półdystansu zamieniał często na punkty. Kiedy napotykał na takie zbitki obrońców, często skutecznie oddawał też piłkę do niepilnowanych na obwodzie kolegów. Koniec końców jednak ciężko było mu dostać się pod samą obręcz:
Bam oddał więc aż 25 rzutów, ale duża część z nich oddana była z dalszej odległości. Czyli tam, skąd trudniej trafić i tam, gdzie zdecydowanie trudniej wymusić faule. To są te rzuty z pola 3 sekund, których Nuggets trafili w tym meczu 40%, a Miami Heat tylko 21,7%. To jest ten bliski półdystans. Te pozycje, które tylko krok dzieli od rzutu spod kosza. Krok i kilka par rąk. Zdecydowanie dłuższych od Twoich rąk.