Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Chcemy do Europy!

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Chcemy do Europy!

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Chcemy do Europy!
Marek Wierzbicki / materiały prasowe Trefl Sopot

– Ostatnio trener Tabak w luźnej rozmowie rzucił, że z podobnym budżetem mógłby osiągnąć w Europie lepszy wynik niż udało się to Śląskowi Wrocław. Gra w EuroCup jest magnesem, który przyciąga znacznie lepszych zawodników za nieco mniejsze pieniądze. Mogę przyznać, że naszym celem jest gra w europejskich pucharach – mówi Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot.

Karol Wasiek: W ostatnich dniach dziennikarz Mateusz Ligęza przekazał informację, że Trefl Sopot w najbliższym sezonie ma zająć miejsce Śląska Wrocław i zagrać w renomowanych rozgrywkach EuroCup. Czy jest coś na rzeczy?

Marek Wierzbicki, prezes Trefla Sopot: Jesteśmy klubem ambitnym, którego celem jest gra w europejskich pucharach. W ostatnich latach nie zajmowaliśmy najwyższych lokat w PLK i nie zasługiwaliśmy na grę w Europie. Jeżeli wywalczymy odpowiednio wysokie miejsce, to na pewno będziemy starać się o udział w możliwie jak najlepszych europejskich rozgrywkach międzynarodowych. Kluczową kwestią jest jednak uzbieranie odpowiednich środków finansowych.

Warto uświadomić kibiców, że nie ma za bardzo przychodów z tytułu gry w Europie. Jedyne rozgrywki, które zwracają część kosztów, to Basketball Champions League. I to też nie są pieniądze, które pokryją np. pełne koszty przelotów. Można to nazwać wsparciem do budżetu. W każdym innym pucharze są to jedynie wydatki. Dlatego trzeba być przygotowanym pod względem finansowym, by to udźwignąć. W tym sezonie było wsparcie dla klubów grających w Europie z Polskiej Organizacji Turystycznej, ale nie mamy wiedzy, czy taki program będzie w następnym sezonie. Na pewno nie będziemy się zadłużać, aby uczestniczyć w rozgrywkach. Mamy od wielu już lat opinię stabilnego płatnika i chcemy ją utrzymać.

Czy macie już wstępne rozeznanie ws. kosztów gry w europejskich pucharach?

Tak. Odbyłem rozmowy z innymi prezesami i wiem, z jakimi kosztami wiąże się gra w europejskich pucharach.

Czy z obecnym budżetem gra w europejskich pucharach jest możliwa?

Sam zadałem takie pytanie trenerowi Tabakowi.

I jaka była odpowiedź?

Powiedział, że oczywiście chciałby dysponować większą gotówką, ale przyznał też, że nawet z tym budżetem mógłby osiągnąć nieco lepszy wynik niż Śląsk Wrocław. Jest zdania, że gra w EuroCupie jest magnesem do przyciągania znacznie lepszych zawodników za trochę mniejsze pieniądze. Po to, by się wypromować i później podpisać jeszcze lepszy kontrakt.

Czy prawdą jest, że trener Tabak – w trakcie budowy składu – znacznie częściej w porównaniu do zeszłego sezonu konsultował się z Tomaszem Kwiatkowskim (menedżer ds. sportu) i panem?

Nie, według mnie tak nie było. Jedną z zasad naszej współpracy jest, że trener Tabak od początku każdy ruch analizuje i omawia z Tomaszem Kwiatkowskim. Obaj bardzo dużo ze sobą rozmawiają i wspólnie podejmują decyzje. Być może w tym sezonie bardziej brał pod uwagę jego zdanie, ale o to trzeba by już spytać bezpośrednio trenera.

Menedżer ds. sportu przekazuje ustalenia do mnie, o każdym potencjalnym transferze jestem informowany na bieżąco. Oczywiście ostateczna decyzja należy do mnie, bo to ja składam podpisy pod umowami. Mogę zawetować dany ruch, ale przez ostatnie dwa lata ani razu nie skorzystałem z tego prawa. Wszystko bowiem mieściło się w budżecie i miało racjonalne wytłumaczenie pod względem sportowym.

Jeśli mowa o ruchach kadrowych, to jakie były kulisy transferów Jakuba Schenka i Geoffreya Groselle’a?

Zacznijmy od Kuby. Na początku sezonu nie wyglądaliśmy dobrze, przegraliśmy kilka meczów. Byliśmy zaniepokojeni tą sytuacją, choć złożyło się na nią kilka czynników – także to, że wymieniliśmy praktycznie cały skład i nie mieliśmy wystarczająco dużo czasu na jego przygotowanie do sezonu. Jednak nie ukrywam, że było nerwowo. Po rozmowach doszliśmy do wniosku, że powinniśmy wzmocnić pozycję rozgrywającego. Tak naprawdę graliśmy tylko z jednym nominalnym playmakerem, bo ani Paul Scruggs ani Kuba Musiał nie są tego typu zawodnikami. To gracze, którzy znacznie lepiej prezentują się na „dwójce”. Na „jedynce” mogą wystąpić awaryjnie, kilka minut. To za mało jak na drużynę, która ma duże ambicje i cele.

Wtedy pojawiła się opcja zatrudnienia Jakuba Schenka, któremu kończył się właśnie dwumiesięczny kontrakt z Anwilem Włocławek. Złożyliśmy mu propozycję, którą Kuba postanowił wybrać. Wiem, że rozmawiał też z innymi klubami, ale ostatecznie wybrał Sopot. Od jego transferu nasza gra mocno się poprawiła. Dołożył doświadczenie, charakter i zadziorność. Miał swój duży wkład w poprawę naszych wyników, choć należy też pamiętać o innych zawodnikach i procesie zgrywania składu, który wciąż postępował.

Pan Kazimierz Wierzbicki, właściciel klubu, z dużym sentymentem mówi o wychowankach. Czy dobra gra Jakuba Schenka, który spędził juniorskie lata w Treflu, wywołuje u niego dodatkowy uśmiech na twarzy?

Tak, bardzo się ucieszył, gdy usłyszał, że jest możliwość pozyskania Kuby. To zawodnik, który przechodził przez struktury młodzieżowe w Treflu Sopot. Również jego gra jest przez niego bardzo pozytywnie oceniana.

A w jaki sposób zakontraktowaliście Geoffrey’a Groselle’a? Czy trener Żan Tabak mocno naciskał?

Myśleliśmy o tym transferze już dużo wcześniej. Mogę zdradzić, że były z naszej strony zapytania już przed poprzednim sezonem, gdy pojawił się u nas trener Żan Tabak. Ale wymagania finansowe Geoffrey’a, tak wtedy, jak i latem 2023 roku, były na nieosiągalnym dla nas poziomie. W trakcie bieżącego sezonu uznaliśmy, że dobrze by było dołożyć do składu zawodnika, który doda nam jakości w ofensywie, zwłaszcza pod koszem.

Właściciele i sponsorzy byli podobnego zdania. Ale nie było tak, że trener bez przerwy chodził i „suszył nam głowę” w jego sprawie. Przeanalizowaliśmy nasze możliwości budżetowe i złożyliśmy propozycję zawodnikowi. To nie były łatwe negocjacje, trwały kilka tygodni, ale ostatecznie udało nam się dojść do porozumienia. Myślę, że Geoffrey z każdym meczem prezentuje się coraz lepiej. Podoba nam się jego gra, ten transfer oceniamy na duży plus, choć… uważamy, że ma jeszcze rezerwy.



Można powiedzieć, że wygraliście wyścig po niego. W kolejce było kilku chętnych…

Zgadza się. Na samym finiszu były nawet drużyny, które dawały mu większe pieniądze, ale mieliśmy swoje atuty w postaci np. trenera Żana Tabaka, który z nim współpracował z powodzeniem w Zielonej Górze. Geoffrey liczy na to, że pod jego wodzą wskoczy na wyższe obroty i być może w przyszłości podpisze kontrakt w mocniejszej lidze w Europie.

Ale ma umowę na kolejny sezon w Treflu Sopot?

Tak, jego umowa jest ważna do czerwca 2025 roku.

Wspomniał pan o słabszym początku sezonu i nerwowości w gabinetach klubowych. Wróćmy na chwilę do tego momentu. Zapytam wprost: czy Żan Tabak otrzymał wtedy ultimatum?

Nie, nie było takiego tematu ani nawet pomysłu. I proszę zobaczyć: ta sytuacja pokazuje, że warto być cierpliwym i wierzyć w ludzi. Nie ma sensu popadać w hurraoptymizm i na odwrót. Wtedy, przy bilansie 2:4, słyszałem wiele głosów: „należy zwolnić trenera Tabaka, bo jego praca nie przekłada się pozytywnie na wyniki zespołu”.

Nie zgadzaliśmy się z takimi opiniami. I uważam, że gdybyśmy zwolnili trenera, to teraz nie bylibyśmy w tym miejscu. To efekt ciężkiej pracy i dużej cierpliwości. Gdy zespół zrozumiał filozofię trenera, to zaczął seryjnie wygrywać. Może nie jest to najpiękniejsza koszykówka, ale jesteśmy bardzo efektywni. Gramy skutecznie i zespołowo, a ostatecznie najważniejsze są wyniki.

Czy trener Żan Tabak ma kontrakt na kolejny sezon?

Tak. Wspólnie rozmawiamy o przyszłości. Warto też dodać, że z każdym polskim zawodnikiem mamy dłuższe umowy. Wiemy już teraz, jak będzie wyglądał kształt polskiej części zespołu. Jest szansa na to, że kolejny skład nie będzie rewolucją, a raczej ewolucją.

Czy lepsza frekwencja na meczach ma wpływ na kwestie budżetowe?

Oczywiście, choć nie są to jeszcze diametralne zmiany. Nie chcę mówić o kwotach, bo są one mocno zróżnicowane. Jestem bardzo zadowolony z pracy zespołu marketingowego, z roku na rok robimy zauważalne postępy w kwestii frekwencji na trybunach. Budujemy frekwencję, wychodzimy do naszych kibiców z różnymi inicjatywami.

Na ile to kwestia dobrych wyników, a na ile pracy zespołu marketingowego?

Te dwie kwestie są ważne i są ze sobą powiązane. Wynik sportowy na pewno napędza, zwłaszcza tych ludzi, którzy są nieco mniej zainteresowani dyscypliną. Nie ukrywam, że liczę na obecność właśnie takich kibiców w fazie play-off, którzy na mieście usłyszeliby: „Trefl Sopot gra dobrą koszykówkę i właśnie bije się o medale. Chcemy być w Ergo Arenie”.

A jak wyglądają relacje na linii Trefl Sopot – Ergo Arena?

Relacje są bardzo poprawne. Jesteśmy zadowoleni ze współpracy. Mamy to szczęście, że większość meczów, które planowaliśmy w Ergo Arenie, udało nam się rozegrać. Staramy dochodzić do porozumienia z władzami obiektu, bo wiemy, że kalendarz hali jest mocno napięty. Mam nadzieję, że całą fazę play-off rozegramy w Ergo Arenie.

Czy to prawda, że rok temu braliście pod uwagę grę w Gdynia Arena w ewentualnym finale?

Tak, to jest prawda. Jako prezes zarządu muszę pewne ruchy przewidywać. Gdybyśmy wygrywali i zagrali w finale, to mielibyśmy problem z jednym terminem. Porozumiałem się z halą w Gdyni, mieliśmy zarezerwowany jeden z terminów. W tym roku – na ten moment – takiego ruchu nie planujemy.

Czy bycie w czołówce ligi tworzy dobrą aurę do rozmów z nowymi sponsorami?

Tak, już to odczuwamy! Łatwiej rozmawia się z firmami, jeżeli zespół jest w czołówce ligi, a na trybuny przychodzi po kilka tysięcy ludzi. Nie ukrywam, że niezła frekwencja w Ergo Arenie jest naszym dużym atutem w rozmowach z nowymi sponsorami i partnerami, ale też z tymi firmami, które są z nami już od wielu lat.

superbet logo ZAŁÓŻ KONTO I OGLĄDAJ MECZE PLK ZA DARMO! 📺🤩

18 tylko dla osób pełnoletnich, pamiętaj że hazard uzależnia, graj odpowiedzialnie.