Łukasz Pszczółkowski, prezes Anwilu Włocławek: Widzę sens i możliwość dalszej współpracy z trenerem Frasunkiewiczem
– Pracę trenera Frasunkiewicza i drogę, która drużyna przebyła przez te ostatnie lata pod jego wodzą, oceniam jednoznacznie pozytywnie. I to jest fundament, na którym można budować pion sportowy w przyszłości, oczywiście jeśli trener wyrazi taką chęć. Przed nami najważniejsza część sezonu, a w sporcie zawodowym na koniec dnia liczy się tylko i wyłącznie wynik, dlatego te ostateczne wnioski będziemy wyciągać dopiero po zakończeniu rozgrywek – mówi Łukasz Pszczółkowski, prezes Anwilu Włocławek.
Karol Wasiek: W ostatnim czasie był pan na renomowanym campie Portsmouth Invitational Tournament. Dlaczego udał się pan z wizytą do USA? Jaki był cel tej podróży?
Łukasz Pszczółkowski, prezes Anwilu Włocławek: Duża część mojej pracy polega na prowadzeniu negocjacji z agentami koszykarskimi. Z tymi, którzy są Polakami znamy się bardzo dobrze, ale chciałem też poznać osobiście ich amerykańskich i europejskich odpowiedników. Wiadomo, że najlepsze interesy robi się z ludźmi, których się dobrze zna i u których wzbudziło się zaufanie. W Portsmouth była ku temu idealna okazja. Dziesiątki agentów, trenerów, managerów sportowych w jednym miejscu. Zbudowanie z nimi kontaktów z korzyścią wpłynie na rozmowy zawodowe w przyszłości.
Chciałbym też podkreślić, że skorzystałem z pomocy Bronka Wawrzyńczuka, polskiego skauta, który pracował w wielkich europejskich klubach i ma bardzo szerokie kontakty. Jego obecność bardzo mi pomogła, choć muszę przyznać, że logo naszego klubu także okazało się kluczem do otwarcia kilku drzwi.
Co to znaczy?
Na campie byli obecni generalni menedżerowie renomowanych klubów z całego świata, którzy – widząc logo na koszulce – wielokrotnie mnie zaczepiali i zagadywali. Doskonale wiedzieli, że chodzi o Anwil Włocławek. Na pewno triumf w FIBA Europe Cup w 2023 roku pomógł ugruntować naszą markę.
Czy miał pan też okazję rozmawiać z samymi zawodnikami?
Tak. Nie wiem, czy wszyscy zdają sobie z tego sprawę, ale na tych campach w przeszłości swoje umiejętności prezentowali znani gry w naszym klubie Malik Williams i Tanner Groves, czy obecny zawodnik Kinga Szczecin – Morris Udeze. W trakcie rozmów z koszykarzami wielu z nich akcentowało, że ich głównym celem jest gra w NBA, a drugą opcją są z kolei rozgrywki G-League. Jednak było także spore grono graczy, którzy nie wykluczali wyjazdu do Europy i właśnie takie nazwiska trafiły na naszą listę. Współpraca z Bronkiem Wawrzyńczukiem z kolei zaowocowała szczegółym raportem wykonanym dla naszego klubu, który w przyszłości może okazać się bardzo pomocny.
Anwil Włocławek z bilansem 23:7 zakończył rundę zasadniczą w ORLEN Basket Lidze na 1. miejscu. Jak pan ocenia tę część sezonu?
Jestem bardzo zadowolony. Bardzo przyjemnie pracuje się w warunkach, gdy zespół wygrywa dużo meczów, grając przy okazji koszykówkę, która podoba się ludziom. Mamy w składzie gwiazdy, które swoją grą porywają kibiców. Dużo się o nas mówi i pisze, a to korzystnie wpływa na rozmowy ze sponsorami i partnerami. Dlatego moja ocena sezonu zasadniczego jest bardzo pozytywna. Drużyna pobiła rekord zwycięstw z rzędu, statystycznie wygrywała trzy z czterech meczów i przez cały czas zajmowała pewne pierwsze miejsce. Słowa uznania dla trenerów i zawodników.
W trakcie całego, bardzo dobrego sezonu, zanotowaliście właściwie tylko jeden słabszy moment, którego apogeum zbiegło się z przegraną z Zastalem. Było wtedy bardzo gorąco wokół Anwilu. Dużo pisało się o zachowaniu kibiców, którzy wygwizdali zawodników i trenera, mimo że zespół miał pięć porażek i pewne 1. miejsce w tabeli. Wiem, że doszło też do spotkania pana z trenerem Frasunkiewiczem, choć tak naprawdę to chyba nic nadzwyczajnego, bo do takich rozmów dochodzi niemal po każdym meczu. Jak pan z perspektywy czasu definiuje tę sytuację?
Na zespół wpływają różne czynniki. Czasami drużyna potrzebuje motywacji pozytywnej, a czasami wstrząsu. W lutym, marcu zespół prezentował się rozczarowująco, ale nie robiliśmy z tego problemu. Zachowywaliśmy spokój, choć rzeczywiście, po meczu z Zastalem nie było o niego łatwo.
Faktycznie, z tamtego mojego spotkania z trenerem zrobił się – całkowicie niepotrzebnie – mały medialny szum. Także z uwagi na pański tweet, panie Karolu, choć oczywiście to żadne pretensje. Wykonuje pan swoją pracę. Prawda jest jednak taka, że my z trenerem spotykamy się bardzo często i rozmawiamy na różne tematy. Analizujemy na bieżąco sytuację w zespole. Po tamtym meczu było tak samo, choć przyznam, że akurat wtedy dyskusja przeciągnęła się do późnych godzin nocnych. Była to rozmowa bardzo konstruktywna i merytoryczna. Zresztą, między mną a trenerem Frasunkiewiczem jest bardzo dobra komunikacja.
Często pan mówi: „nie jestem ekspertem w kwestii spraw koszykarskich”. Zapytam w ten sposób: na ile pana wiedza w tej materii podskoczyła po rozmowach z trenerem Frasunkiewiczem?
Dobre pytanie. Rozmowy z trenerem Frasunkiewiczem są ciekawe i rozwijające, mam nadzieję dla obydwu stron. Ale nie tylko z nim. Chciałbym podkreślić rolę asystentów: Grzegorza Kożana i Piotra Blechacza. To osoby z dużym doświadczeniem i ogromną wiedzą. Trafiłem do środowiska, które jest bardzo zaangażowane w swoją pracę. Mam na myśli zarówno pion sportowy, jak i pion administracyjny. To fachowcy, którzy są oddani temu, co robią na co dzień.
Czy rozpoczęły się już rozmowy z trenerem Frasunkiewiczem na temat nowego kontraktu?
Pracę trenera Frasunkiewicza i drogę, która drużyna przebyła przez te ostatnie lata pod jego wodzą, oceniam jednoznacznie pozytywnie. I to jest fundament, na którym można budować pion sportowy w przyszłości, oczywiście jeśli trener wyrazi taką chęć. Przed nami najważniejsza część sezonu, a w sporcie zawodowym na koniec dnia liczy się tylko i wyłącznie wynik, dlatego te ostateczne wnioski będziemy wyciągać dopiero po zakończeniu rozgrywek. Wierzę, że wynik będzie adekwatny do naszych możliwości i aspiracji, więc ze strony klubu widzę sens i możliwość dalszej współpracy.
Co to znaczy „wynik będzie adekwatny do naszych możliwości”? Z różnych źródeł usłyszałem, że chodzi o grę w wielkim finale. To prawda?
Organizacja, w której pracuję, zawsze celuje w najwyższe laury. Naszym celem są pozycje medalowe.
Czy miał pan już okazję spotkać się z nowym prezydentem Włocławka, Krzysztofem Kukuckim, który na tym stanowisku zastąpił Marka Wojtkowskiego?
Zacznę od tego, że ustępujący prezydent Marek Wojtkowski zrobił bardzo dużo dobrego dla klubu. Jest pierwszym prezydentem w historii, który zauważył możliwość promocji miasta poprzez sport. Bardzo poważnie – i w sposób systemowy – wspierał finansowo nasz klub. To chciałbym podkreślić.
Nowy prezydent, Krzysztof Kukucki, nie jest obcym człowiekiem zarówno dla mnie, jak i dla naszego klubu. To wielki kibic koszykówki, który od lat chodzi na wszystkie mecze, a przed rokiem był nawet w Cholet, pomagając także innym kibicom dotrzeć na ten finałowy mecz. Prywatnie znamy się około 20 lat i mogę zdradzić, że rozmawialiśmy już na temat dalszej współpracy na linii miasto – klub. Usłyszałem jasną deklarację „jestem dalej sercem z klubem i chcę jako prezydent pomóc w jego rozwoju”. Zatem ja jestem bardzo spokojny o tę współpracę.
Warto jednocześnie dodać, że ekwiwalent, który generujemy dla miasta, już przekroczył kwotę 10 mln zł w tym sezonie. W minionych rozgrywkach była to kwota na poziomie 18,6 mln zł. A nie jest tajemnicą, że samorząd przekazywał dotąd na klub kwotę w wysokości 2 mln zł brutto. To pokazuje, że ta inwestycja spłaca się kilkukrotnie.
Przed wywiadem rozmawiałem z kilkoma zawodnikami z Anwilu Włocławek i każdy z nich w samych superlatywach wypowiadał się na temat klubu i organizacji, a także spraw finansowych. Wszystko jest dopięte na ostatni guzik. Sytuacja w klubie jest poukładana i ustabilizowana. Moje pytanie brzmi: czy zmiana prezydenta miasta może zaprowadzić zmiany w samym klubie?
Bardzo mnie cieszą takie słowa i opinia graczy, która niesie się w środowisku. Mamy końcówkę kwietnia, dopiero co zakończony sezon zasadniczy, a zaplanowany przez nas bardzo ambitny (!) budżet został niemal zrealizowany. Jestem spokojny w 100 procentach o jego pełną realizację, a wszystko wskazuje na to, że po stronie przychodów przekroczymy zakładane wartości. Mamy długofalowy plan rozwoju klubu, zakładający budowę silnej drużyny, którą byłoby stać na sukcesy w PLK i na arenie międzynarodowej. Będziemy go realizować wspólnie z nowym prezydentem Włocławka.
Puchary europejskie pod egidą FIBA?
Tak. Mam na myśli głównie Basketball Champions League, choć EuroCup też wchodzi w grę. Wszystko zależy od miejsca, które zajmiemy w lidze. Stąd, między innymi, presja wyniku. Dopiero po zakończeniu sezonu będziemy wiedzieli, gdzie jesteśmy, jaki jest nasz potencjał finansowy, czym możemy przekonywać trenera i zawodników. To tak, słowem wyjaśnienia dla tych, którzy już chcieliby widzieć transferowe nagłówki z Anwilem w roli głównej.
Jak dużą część budżetu stanowią wynagrodzenia dla zawodników i sztabu szkoleniowego?
Wynagrodzenia dla graczy i sztabu wynoszą 51 procent ogólnego budżetu. Dodatkowe 13 procent to bezpośrednie utrzymanie zespołu. Jeśli całościowy budżet będzie się zwiększał, a to jest moim celem, to tym samym te kwoty na budowę składu również będą szły do góry.
Nie jest tajemnicą, że w ostatnim roku obrotowym osiągnęliśmy zysk netto przekraczający 1.4 mln zł. Odbudowujemy kapitał zakładowy spółki. Po raz pierwszy od lat ten kapitał osiągnął wartość dodatnią i systematycznie rośnie. Nowością, którą planujemy, jest budowa kapitału zapasowego od 2026 roku. Takie działanie jeszcze mocniej wzmocniłoby wiarygodność klubu, a w codziennym funkcjonowaniu pozwoliło na zatrudnianie graczy coraz większego formatu.
Warto dodać, że nasz budżet opieramy na czterech filarach: sponsor strategiczny – firma Anwil S.A., pozostali sponsorzy, których jest już ponad 50, przychody z miasta i wpływy od kibiców. Dzięki temu mamy jeden z najstabilniejszych i najwyższych budżetów w Polsce.
Jak wyglądają rozmowy ze sponsorem strategicznym na temat nowego kontraktu?
Jesienią zeszłego roku złożyłem stosowne wnioski i oferty do naszego sponsora strategicznego. Pracujemy nad ostatecznym kształtem nowej umowy. Oczywiście czas pędzi, ale mogę powiedzieć, że obie strony podchodzą bardzo odpowiedzialnie do tej kwestii.