Luka Doncic po meczu z triple-double: Zagrałem samolubnie
Luka Doncic zaliczył minionej nocy rewelacyjny statystycznie występ, w ramach którego zdobył 36 punktów, 16 zbiórek i 15 asyst. Trafił przy tym bardzo dobre 6/11 za trzy, stracił piłkę nie tak dużo razy, biorąc pod uwagę jego produktywność (5 razy), a triple-double to było już 29. w jego wciąż przecież krótkiej karierze. Tym samym (w wieku 21 lat!) przesunął się na 15. miejsce w klasyfikacji all-time w ilości triple-double, wyprzedzając Michaela Jordana.
Piękna noc, prawda? No, prawie. Koniec końców jednak Dallas Mavericks przegrali z Chicago Bulls wysoko, 101:117. Dallas Mavericks, których stawiano (w tym u nas) w roli potencjalnej rewelacji nowego sezonu, legitymują się w tej chwili niezbyt imponującym bilansem 6-6. Młody Słoweniec nie krył frustracji po porażce, biorąc odpowiedzialność za wynik na siebie:
„W drugiej połowie byłem koszmarny. To moja wina, ten mecz. zagrałem samolubnie – trochę dlatego, że miałem 30 punktów już w pierwszej połowie. W drugiej połowie nie byłem sobą. Muszę być znacznie lepszy w drugich połowach. Biorę to na siebie.”
Nieco inna narracja niż ta po wcześniejszym meczu z Bucks. Wtedy, gdy po zaciętej końcówce nie udało się odnieść sukcesu, Doncic zwracał uwagę na to, że trener nie wykorzystał time-outu:
Trener Rick Carlisle w pomeczowej konferencji także zaadresował problem, jakim zdaje się być przesadne oparcie gry ofensywy na Luce Donciciu:
„Statystyki są spektakularne. No wiesz, 36 punktów, 16 zbiórek, 15 asyst – fenomenalne liczby, ale bez wygranej i tak nie będziemy z tego zadowoleni. W tej chwili wkraczamy w najtrudniejsze pod kątem terminarza siedem dni w historii Mavericks. Indywidualne statystyki są imponujące, ale funkcjonujemy w biznesie, w którym próbuje się wygrywać mecze.”
Problem indywidualnych popisów Doncicia to też właściwie – jeśli się nad tym zastanowić – kamyczek do ogródka samego trenera Carlisle. Usage% Doncicia na poziomie 37,5% to zdecydowanie najwyższy wskaźnik w lidze (nie licząc Kemby i Pasecniksa, którzy zagrali po jednym meczu). Oznacza to w praktyce tyle, że Luka to zawodnik , który najczęściej w lidze kończy akcje zespołu (rzutem, stratą, lub wymuszeniem faulu), kiedy jest na parkiecie. Drobna dywersyfikacja gry na pewno nie zaszkodzi zespołowi. Pomocny okazać miał się powrót Kristapsa Porzingisa, jednak wejście Mavs w odpowiedni rytm z Łotyszem zajmie chyba trochę czasu. Zagrał on do tej pory w trzech meczach, a Mavs z nim na parkiecie są gorsi o 14,2 punktu na 100 posiadań od rywali. Po porażce z Bulls on także nie był z siebie zadowolony:
„Wszyscy jesteśmy rozczarowani naszym występem. Tak to już jest. On zawsze oczekuje od siebie jak najwięcej. Ja jestem taki sam. Mamy tu wiele silnych charakterów, które chcą robić odpowiednie rzeczy na parkiecie. To gra zespołowa, więc musimy znaleźć sposób, by grać dla siebie nawzajem, żeby karmić się wzajemnie swoją energią.”
A co do trudnego terminarza o którym mówi Carlisle… Faktycznie, w najbliższych dniach będzie dość intensywnie – przez siedem dni rozegrają oni cztery mecze, z czego trzy na wyjeździe. Najpierw polecą do Tampy na Florydzie (gdzie grają Raptors), później do Indiany, dwa dni później grają w San Antonio, by kolejnej nocy już w Dallas gościć Houston Rockets. Wszystko to oczywiście przy założeniu, że żaden z meczów nie zostanie przełożony. Czasy.
Fakt, jest intensywnie, ale czy to taki najtrudniejszy tydzień? Gorszy wydaje się kolejny, w którym Mavs po meczu z Denver Nuggets zagrają dwa razy na wyjeździe z drugimi na zachodzie Jazz, a następnie dwa z rzędu mecze u siebie z czwartymi Suns. Niezawodny serwis Tankathlon wyliczył, że Dallas mają od dziś licząc 11. najtrudniejszy terminarz w całej lidze. Cóż, przynajmniej patrząc na te 20-kilka meczów, które zostały już zaplanowane. Przypomnijmy, że kalendarz na drugą część sezonu (od marca do maja) NBA dopiero poda do wiadomości.