LeBron wraca, dogrywka w derbach LA, Embiid zatrzymał GSW

Tej nocy wszystko działo się w cieniu Porzingisa – wrócił LeBron, Sixers pokonali Wariors, a Raptors i Bucks zagrali o prymat na wschodzie.


Mavs (23-28) – Pistons (22-28) – 89:93

Pacers (32-19) – Magic (21-31) – 100:107

Bucks (37-13) – Raptors (37-16) – 105:92

Nets (28-25) – Spurs (31-22) – 114:117

Sixers (34-18) – Warriors (36-15) – 113:104

Lakers (27-25) – Clippers (28-24) – 123:120 (OT)


Los Angeles Lakers nie mają się już o co martwić – LeBron wrócił do gry. W swoim pierwszym meczu po przerwie od razu rozegrał 40 minut i otarł się o triple double, a co ważniejsze, poprowadził Lakers do zwycięstwa nad Clippers. Nie obyło się jednak bez emocji – mecz zakończył się dopiero po dogrywce. Lakers po wyrównanej pierwszej połowie byli w stanie w trzeciej kwarcie uciec na 15 punktów, co w czwartej odsłonie Clippers zredukowali. Na 35 sekund do końca regulaminowego czasu, Harris doprowadził do remisu celną trójką.

Następnie błyskawiczny rzut zza łuku spudłował Lance Stephenson, na 10 sekund przed końcem nie trafił Avery Bradley, a na 3 sekundy przed końcem layup LeBrona został zablokowany przez Harrisa.

Dogrywka należała już do Lakers – co prawda Clippers zbliżyli się na jedno posiadanie, ale już na 2 sekundy do końca dogrywki. LeBron James w swoim powrocie na parkiet zanotował 24 punkty, 14 zbiórek i 9 asyst. Skuteczność 1/6 za trzy nie zachwyca, ale zrzućmy to na rdzę po przerwie. LeBronowi pomógł stary znajomy Lance Stephenson, zdobywając 20 punktów. Kolejne 14 punktów, 13 zbiórek i 7 asyst dodał Rajon Rondo.

https://www.youtube.com/watch?v=rGtnT3EwYzI

źródło:YouTube/FreeDawkins

Dla Clippers najlepiej zagrał Lou Williams, autor 24 punktów i 6 asyst z ławki rezerwowych. 17 punktów zdobył Patrick Beverley, a 15 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst dodał Tobias Harris, który trafił tylko 5/13 z gry.


Sixers odnieśli bardzo imponujące zwycięstwo w Oakland, zatrzymując mistrzów na ich własnym parkiecie. Warriors przez pewien czas byli w tym meczu na prowadzeniu, ale od połowy trzeciej kwarty Sixers po prostu wzięli sobie to spotkanie. Duża w tym „zasługa” samych Warriors, którzy byli bardzo nieskuteczni – trafili zaledwie 29% trójek.

Najjaśniej błyszczał Joel Embiid – w 33 minuty zdobył 26 punktów, 20 zbiórek i 5 asyst. Spudłował też wszystkie pięć oddanych trójek, ale to głównie dzięki niemu udało się wygrać na deskach 49:37 i ukraść aż 16 ofensywnych zbiórek. Imponujące 26 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst dodał także Ben Simmons. Jimmy Butler pudłował okrutnie – zdobył 7 oczek, trafiając 3/12 z gry i 0/5 za trzy. Nie można jednak powiedzieć, że zagrał fatalnie – koniec końców miał najwyższy w zespole wskaźnik plus/minus na poziomie +9, co zawdzięcza oczywiście dobrej obronie.

https://www.youtube.com/watch?v=qdZLf9JPPik

źródło:YouTube/FreeDawkins

Świetny mecz w barwach Warriors zagrał Stephen Curry – 41 punktów, 4 zbiórki, 6 asyst, 10/18 za trzy – nie wystarczyło to na Sixers. Durant zdobył 25 punktów, trafiając tylko 1/8 za trzy. Poza 10 trójkami Curry’ego, była to jedyna trójka Warriors! Wszystkie 4 próby zza łuku spudłował Green, 0/3 był Quinn Cook, po dwie próby spudłowali Iguodala i Cousins. Ten ostatni nie poradził sobie z Embiidem – zdobył 7 punktów, trafiając z gry zaledwie 3/10. z powodu choroby nie zagrał Klay Thompson.

https://www.youtube.com/watch?v=bqJxawydSdw

źródło:YouTube/FreeDawkins


Mecz na szczycie wschodu nie był tak dobry, jakbyśmy tego chcieli. Bucks pokonali Raptors, obie drużyny zagrały z najważniejszymi graczami na parkiecie, ale skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza po stronie Toronto, którzy trafili mniej niż 40% swoich rzutów i tylko 26% za trzy. Bucks mieli pod kontrolą całe spotkanie – w trzeciej kwarcie prowadzili już prawie różnicą 25 punktów. Raptors stać było na zredukowanie tej straty, ale na nic więcej.

https://www.youtube.com/watch?v=if4ZD_pGsAI

źródło:YouTube/FreeDawkins

Liderem Bucks był oczywiście Giannis Antetokounmpo, który uzyskał 19 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty i 2 bloki. Jego Robinem okazał się świeżo upieczony All-Star, Khris Middleton. Zdobył 18 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Dla Raptors świetnie zagrał Pascal Siakam, który zdobył 28 punktów. Kawhi zdobył tylko 16, po tym jak trafił 7/20 rzutów z gry. Nie lepszy był Kyle Lowry, który uzyskał 10 oczek, trafiając 4/11 z gry i 1/6 za trzy. Wszystkie 5 trójek spudłował Serge Ibaka.


Mavericks mają za sobą ciężką noc. Pozyskanie Porzingisa to niezaprzeczalnie temat numer jeden, ale w terminarzu był tez mecz do rozegrania. Dallas oddali pół składu, a rekompensata z Nowego Jorku jeszcze nie przybyła. Zespół z Teksasu zagrał więc w bardzo okrojonym kształcie. Na domiar złego nie zagrał Luka Doncic. Mavs w składzie Brunson – Finney-Smith – Barnes – Kleber – Mejri nie byli najmilszą rzeczą do oglądania. Zdobyli tylko 89 punktów, a i tak prawie wygrali z Pistons.

Dopiero na 34 sekundy przed końcem Griffin wyprowadził Pistons na prowadzenie. W całym meczu zdobył 24 punkty, 10 zbiórek i 6 asyst. Drummond dodał kolejne 24 punkty i aż 20 zbiórek. Dla Mavs liderem był oczywiście Barnes, autor 27 punktów.


Mecz Nets ze Spurs okazał się wyjątkowo wyrównany. Prowadzenie zmieniało się aż 19 razy, ale ostatecznie to Ostrogi cieszyły się z wygranej. Na fali wciąż jest Aldridge, który zdobył 20 punktów i 13 zbiórek, ale prawdziwą gwiazdą był Derrick White. Młody obwodowy zdobył 26 punktów i 6 asyst. Po 15 oczek dodali Rudy Gay i DeMar DeRozan. Dla Nets 25 punktów i 9 zbiórek zdobył D’Angelo Russell.

źrodło:YouTube/House of Highlights


Orlando Magic świętując, że mają w składzie All-Stara, pokonali Indianę Pacers. Po kontuzji Oladipo Indiana kompletnie nie może się odnaleźć, a przecież już wcześniej w tym sezonie grali bez niego i radzili sobie całkiem dobrze. Optymistyczny jest mecz Mylesa Turnera, który zdobył aż 27 punktów i 7 zbiórek. Liderem Magic był wchodzący z ławki Terrence Ross, autor 30 punktów.