LeBron wraca, dogrywka w derbach LA, Embiid zatrzymał GSW
Tej nocy wszystko działo się w cieniu Porzingisa – wrócił LeBron, Sixers pokonali Wariors, a Raptors i Bucks zagrali o prymat na wschodzie.
Mavs (23-28) – Pistons (22-28) – 89:93
Pacers (32-19) – Magic (21-31) – 100:107
Bucks (37-13) – Raptors (37-16) – 105:92
Nets (28-25) – Spurs (31-22) – 114:117
Sixers (34-18) – Warriors (36-15) – 113:104
Lakers (27-25) – Clippers (28-24) – 123:120 (OT)
Los Angeles Lakers nie mają się już o co martwić – LeBron wrócił do gry. W swoim pierwszym meczu po przerwie od razu rozegrał 40 minut i otarł się o triple double, a co ważniejsze, poprowadził Lakers do zwycięstwa nad Clippers. Nie obyło się jednak bez emocji – mecz zakończył się dopiero po dogrywce. Lakers po wyrównanej pierwszej połowie byli w stanie w trzeciej kwarcie uciec na 15 punktów, co w czwartej odsłonie Clippers zredukowali. Na 35 sekund do końca regulaminowego czasu, Harris doprowadził do remisu celną trójką.
Tobias Harris ties it up! 👌
Steve Ballmer's reaction 😂🤣 pic.twitter.com/WOnYUsRhLA
— Sports ReUp (@SportsReUp) February 1, 2019
Następnie błyskawiczny rzut zza łuku spudłował Lance Stephenson, na 10 sekund przed końcem nie trafił Avery Bradley, a na 3 sekundy przed końcem layup LeBrona został zablokowany przez Harrisa.
Dogrywka należała już do Lakers – co prawda Clippers zbliżyli się na jedno posiadanie, ale już na 2 sekundy do końca dogrywki. LeBron James w swoim powrocie na parkiet zanotował 24 punkty, 14 zbiórek i 9 asyst. Skuteczność 1/6 za trzy nie zachwyca, ale zrzućmy to na rdzę po przerwie. LeBronowi pomógł stary znajomy Lance Stephenson, zdobywając 20 punktów. Kolejne 14 punktów, 13 zbiórek i 7 asyst dodał Rajon Rondo.
https://www.youtube.com/watch?v=rGtnT3EwYzI
źródło:YouTube/FreeDawkins
Dla Clippers najlepiej zagrał Lou Williams, autor 24 punktów i 6 asyst z ławki rezerwowych. 17 punktów zdobył Patrick Beverley, a 15 punktów, 8 zbiórek i 8 asyst dodał Tobias Harris, który trafił tylko 5/13 z gry.
Sixers odnieśli bardzo imponujące zwycięstwo w Oakland, zatrzymując mistrzów na ich własnym parkiecie. Warriors przez pewien czas byli w tym meczu na prowadzeniu, ale od połowy trzeciej kwarty Sixers po prostu wzięli sobie to spotkanie. Duża w tym „zasługa” samych Warriors, którzy byli bardzo nieskuteczni – trafili zaledwie 29% trójek.
Najjaśniej błyszczał Joel Embiid – w 33 minuty zdobył 26 punktów, 20 zbiórek i 5 asyst. Spudłował też wszystkie pięć oddanych trójek, ale to głównie dzięki niemu udało się wygrać na deskach 49:37 i ukraść aż 16 ofensywnych zbiórek. Imponujące 26 punktów, 8 zbiórek i 6 asyst dodał także Ben Simmons. Jimmy Butler pudłował okrutnie – zdobył 7 oczek, trafiając 3/12 z gry i 0/5 za trzy. Nie można jednak powiedzieć, że zagrał fatalnie – koniec końców miał najwyższy w zespole wskaźnik plus/minus na poziomie +9, co zawdzięcza oczywiście dobrej obronie.
https://www.youtube.com/watch?v=qdZLf9JPPik
źródło:YouTube/FreeDawkins
Świetny mecz w barwach Warriors zagrał Stephen Curry – 41 punktów, 4 zbiórki, 6 asyst, 10/18 za trzy – nie wystarczyło to na Sixers. Durant zdobył 25 punktów, trafiając tylko 1/8 za trzy. Poza 10 trójkami Curry’ego, była to jedyna trójka Warriors! Wszystkie 4 próby zza łuku spudłował Green, 0/3 był Quinn Cook, po dwie próby spudłowali Iguodala i Cousins. Ten ostatni nie poradził sobie z Embiidem – zdobył 7 punktów, trafiając z gry zaledwie 3/10. z powodu choroby nie zagrał Klay Thompson.
https://www.youtube.com/watch?v=bqJxawydSdw
źródło:YouTube/FreeDawkins
Mecz na szczycie wschodu nie był tak dobry, jakbyśmy tego chcieli. Bucks pokonali Raptors, obie drużyny zagrały z najważniejszymi graczami na parkiecie, ale skuteczność pozostawia wiele do życzenia. Zwłaszcza po stronie Toronto, którzy trafili mniej niż 40% swoich rzutów i tylko 26% za trzy. Bucks mieli pod kontrolą całe spotkanie – w trzeciej kwarcie prowadzili już prawie różnicą 25 punktów. Raptors stać było na zredukowanie tej straty, ale na nic więcej.
https://www.youtube.com/watch?v=if4ZD_pGsAI
źródło:YouTube/FreeDawkins
Liderem Bucks był oczywiście Giannis Antetokounmpo, który uzyskał 19 punktów, 9 zbiórek, 5 asyst, 4 przechwyty i 2 bloki. Jego Robinem okazał się świeżo upieczony All-Star, Khris Middleton. Zdobył 18 punktów, 6 zbiórek i 4 asysty. Dla Raptors świetnie zagrał Pascal Siakam, który zdobył 28 punktów. Kawhi zdobył tylko 16, po tym jak trafił 7/20 rzutów z gry. Nie lepszy był Kyle Lowry, który uzyskał 10 oczek, trafiając 4/11 z gry i 1/6 za trzy. Wszystkie 5 trójek spudłował Serge Ibaka.
Mavericks mają za sobą ciężką noc. Pozyskanie Porzingisa to niezaprzeczalnie temat numer jeden, ale w terminarzu był tez mecz do rozegrania. Dallas oddali pół składu, a rekompensata z Nowego Jorku jeszcze nie przybyła. Zespół z Teksasu zagrał więc w bardzo okrojonym kształcie. Na domiar złego nie zagrał Luka Doncic. Mavs w składzie Brunson – Finney-Smith – Barnes – Kleber – Mejri nie byli najmilszą rzeczą do oglądania. Zdobyli tylko 89 punktów, a i tak prawie wygrali z Pistons.
Dla takich akcji ogląda się NBA, a przede wszystkim Detroit Pistons pic.twitter.com/Xhz7iTMh8J
— Piotr Zarychta (@PiotrZarychta) February 1, 2019
Dopiero na 34 sekundy przed końcem Griffin wyprowadził Pistons na prowadzenie. W całym meczu zdobył 24 punkty, 10 zbiórek i 6 asyst. Drummond dodał kolejne 24 punkty i aż 20 zbiórek. Dla Mavs liderem był oczywiście Barnes, autor 27 punktów.
Mecz Nets ze Spurs okazał się wyjątkowo wyrównany. Prowadzenie zmieniało się aż 19 razy, ale ostatecznie to Ostrogi cieszyły się z wygranej. Na fali wciąż jest Aldridge, który zdobył 20 punktów i 13 zbiórek, ale prawdziwą gwiazdą był Derrick White. Młody obwodowy zdobył 26 punktów i 6 asyst. Po 15 oczek dodali Rudy Gay i DeMar DeRozan. Dla Nets 25 punktów i 9 zbiórek zdobył D’Angelo Russell.
źrodło:YouTube/House of Highlights
Orlando Magic świętując, że mają w składzie All-Stara, pokonali Indianę Pacers. Po kontuzji Oladipo Indiana kompletnie nie może się odnaleźć, a przecież już wcześniej w tym sezonie grali bez niego i radzili sobie całkiem dobrze. Optymistyczny jest mecz Mylesa Turnera, który zdobył aż 27 punktów i 7 zbiórek. Liderem Magic był wchodzący z ławki Terrence Ross, autor 30 punktów.