LeBron: Granie bez kibiców ma bardzo dziwną dynamikę
LeBron James przyznaje wprost – pusta hala nie jest jego naturalnym środowiskiem. Czy jest to jeden z czynników który sprawia, że Lakers nie wyglądają ostatnio tak dobrze, jak nas do tego przyzwyczaili?
Nie wszyscy kibice są co do tego jednomyślni, ale przeważają w opinii publicznej głosy, że NBA zrobiła naprawdę dobrą robotę, jeśli chodzi o opakowanie medialne tych nietypowych meczów w bańce w Orlando. Bez wielkich hal, bez tłumów kibiców, udało się różnymi zabiegami realizatorskimi sprawić, by mimo tej pustki dało się mecze oglądać i na bieżąco nie myśleć o tym, że coś jest nie tak. To jednak nasza perspektywa – perspektywa widza sprzed monitora. Zawodnicy natomiast zostali wrzuceni do zupełnie nowego środowiska i jest im znacznie trudniej się przestawić. Otwarcie mówi o tym nawet LeBron James w rozmowie z Markiem Mediną z USA TODAY:
„Coraz bardziej przywykam do grania bycia tutaj. To bardzo dziwna dynamika. Nie grałem na pustej hali od bardzo, bardzo długiego czasu. Minęło bardzo dużo czasu od momentu, kiedy ostatnio nikt nie oglądał mnie, kiedy gram w koszykówkę. Próbuję po prostu wejść w rytm i się w tym odnaleźć. Chyba nigdy nie grałem w pustej hali meczu, który by się naprawdę liczył.”
„Zdecydowanie kocham granie przed kibicami. To kibice są tym, co tworzy mecz. Bez kibiców nie byłbym dziś tym, kim jestem. Do wszystkich tych kibiców, którzy przychodzili mnie oglądać: Tęsknię za wami i mam nadzieję, że pewnego dnia w końcu będziemy mogli wrócić do normalnej interakcji.”
„Czuję się coraz bardziej komfortowo z graniem na pustej hali. Samo tło tutaj jest czymś zupełnie innym, niż kiedy gra się latem w jakimś liceum albo w koledżu, w jakimkolwiek przypadku. Jest ciemno, niezwykle ciemno. Możesz dosłownie usłyszeć pióro spadające na parkiet. Ale czuję się coraz bardziej komfortowo grając tutaj w bańce.”
Trudno się dziwić – sport to w dużej mierze schematy, powtarzalność, pamięć mięśniowa. Zmiana warunków na tak wysokim poziomie może mieć zauważalny wpływ na grę. Jeśli spojrzeć na indywidualne cyferki LeBrona, nie widać wielkich kłopotów. Przed przerwaniem sezonu notował średnio 25,7 punktu, 7,9 zbiórki, 10,6 asysty, 4 straty i 35% skuteczności w rzutach z dystansu. W sześciu meczach w Orlando notuje on natomiast 22,8 punktu, 8,2 zbiórki, 7,3 asysty, 3,1 straty i 33% skuteczności na dystansie. Cyfry LeBrona to jednak nie wszystko i wiedzą to chyba nawet najbardziej niedzielni fani Lakers. Patrząc na grę Jeziorowców widać, że coś jest nie tak.
Niestety, widać w grze Lakers brak dwóch ważnych obwodowych graczy. Bez Rajona Rondo i Avery Bradley’a piłka nie chodzi tak, jak mogłaby chodzić. Widać to w ataku pozycyjnym. Anthony Davis ma za sobą kilka słabych meczów, w których nie oddał zbyt wielu rzutów. Był wtedy dość mocno podwajany, a ruch piłki nie był na tyle dobry, by oswobodzić AD. Lakers są jedną z najgorzej grających pozycyjna ofensywę zespołów w bańce. Według statystyk z NBA.com, trafiają tylko 40,6% rzutów oddanych pomiędzy 9 a 17 sekundą akcji. Gorsi są w tym zakresie tylko Wizards. Lakers są z kolei najgorsi pomiędzy 17 a 20 sekundą akcji, kiedy trafiają dramatyczne 24,1% rzutów. Mowa o łącznie 47,1 rzutu oddawanego na mecz, czyli o prawie 56% wszystkich oddawanych rzutów.
Wskaźniki skuteczności są oczywiście znacznie lepsze, kiedy chodzi o szybko oddawane rzutu, te w kontrataku i pół-kontrataku. Pytanie jednak, czy będzie można grać w taki sposób w playoffowej koszykówce? Kiedy gra zwolni, trzeba będzie polegać na ataku pozycyjnym i Lakers muszą znaleźć sposób na poprawę w tym elemencie gry. Być może zmieni się to wraz z przyzwyczajaniem się do grania w pustej hali. Być może jednak trener Vogel będzie zmuszony wymyślić jakieś rozwiązanie.