Kyrie zwariował? Nie, po prostu sprawdził najlepszy dla siebie scenariusz
Pewien wielki hokeista wypowieiizał kiedyś bardzo motywujące słowa:
„You miss 100% of the shots you dont’ take”
– Wayne Gretzky
Jeśli nie spróbujesz, to Ci się nie uda. A jeśli się nie uda? No to się nie uda, ale przynajmniej spróbowałeś. Tym tokiem myślenia musiał podążać Kyrie Irving. Nawet to szanuję.
Według doniesień Shamsa Charanii z The Athletic, Kyrie Irving skontaktował się z LeBronem Jamesem, by dowiedzieć się, czy są szanse, by ten przyszedł tego lata do Dallas Mavericks.
Scenariusz, w którym LeBron rozpoczyna kolejny sezon w koszulce Mavericks to oczywiście bzdura. Ma on wciąż obowiązujący kontrakt na przyszły sezon, który gwarantuje mu ponad 46 milionów dolarów za rok gry. Do Dallas musiałby trafić w ramach transferu. Maverick nie mają do zaoferowania absolutnie nic. Wyobrażasz sobie? LeBrona James za paczkę: Tim Hardaway Jr., Davis Bertans i Reggie Bullock, plus jakieś picki. No nie, po prostu nie.
Doniesienia Shamsa Charanii mimo wszystko są jednak czymś więcej, niż kolejną ciekawostką dowodzącą 'specyficzności’ Irvinga.
Według Chrisa Haynesa z Bleacher/Report, rok temu, kiedy Lakers byli w dołku i ominęli Playoffy, Mavericks szykowali się na ewentualne złożenie propozycji transferowej za LeBrona. Nie od dziś wiadomo, że wspólny czas Kyrie Irvinga i LeBrona Jamesa spędzony w Cleveland Cavaliers i mocno ich zbliżył i dziś są oni dobrymi przyjaciółmi. To jednak Kyrie wchodzi tego lata na rynek wolnych agentów, a nie LeBron i to Kyrie będzie musiał wybrać sobie nowego pracodawcę.
Kyrie chciałby grać u boku LeBrona, to jest na tym etapie dosyć jasne. James też nie miałby nic przeciwko – wyrażał to w trakcie trade deadline, kiedy Kyrie z przytupem odchodził z Brooklyn Nets. Wtedy najbardziej prawdopodobnym kierunkiem byli właśnie Lakers z LeBronem. Zarząd Jeziorowców miał jednak inny pomysł na ratowanie sezonu (jak się potem okazało, był to pomysł dobry).
Jak głupio nie brzmiałoby więc pytanie LeBrona, czy przyjdzie do Dallas, Kyrie Irving bada po prostu rynek. Mavericks najpewniej położą mu na stole nową umowę. To oni mogą mu zaoferować najwięcej. Dzięki prawom Birda, Kyrie może od Mavericks dostać umowę na 5 lat za 272 miliony dolarów, podczas gdy od reszty klubów „tylko” na 4 lata za 202 miliony. Co by nie było, 70 baniek piechotą nie chodzi. Jeśli możesz mieć tyle kasy więcej i jednocześnie grać ze swoim przyjacielem, z którym bardzo chcesz grać, to nawet jeśli jest to praktycznie nierealne: Dlaczego nie zapytać?