Kłopoty ofensywne Sixers, rywale zaczynają bronić ich strefą!
Przed dzisiejszym zwycięstwem nad Wizards, Sixers przegrali dwa mecze z rzędu, grane przed własną publicznością. W czwartek z Miami Heat 104:108, oraz w sobotę z Mavericks 98:117. Gdyby nie te dwie porażki, zajmowaliby obecnie drugie miejsce w konferencji wschodniej, tylko za Bucks. W rzeczywistości jednak z bilansem 21-10 okupują dopiero szóstą pozycję. I choć strata do czołówki jest bardzo niewielka, to te dwie porażki dosyć poważnie odsłoniły problemy ofensywne Sixers.
Zarówno Miami Heat, jak i Dallas Mavericks, zastosowali przeciwko Philly podobne rozwiązanie taktyczne, a mianowicie krycie strefą. Jak zauważył Tim Bontemps z ESPN, Heat zagrali obroną strefową w aż 38 posiadaniach w meczu z Sixers, natomiast Mavs bronili przeciwko nim strefą w 35 posiadaniach. Oba te mecze to kolejno najwyższy i drugi najwyższy wynik w sezonie. W NBA nie widujemy zbyt często takiego rodzaju defensywy, a w tych dwóch spotkaniach podopieczni Bretta Browna musieli przeciwko niej grać w aż 34% swoich akcji. To sytuacja praktycznie niespotykana. Sam Kristaps Porzingis przyznał po meczu, że ostatnio tak dużo bronił strefą jeszcze w Europie. Oba zespołu ustawiły strefę z trzema zawodnikami na dole jeszcze w pierwszej kwarcie:
Statystyki pokazują, że Sixers przeciwko obronie strefowej trafiali na niższej skuteczności. Statystyki te nie są jednak wcale tak przytłaczające – w tych dwóch spotkaniach trafili 43% rzutów przeciwko klasycznej obronie, oraz 40% przeciwko strefie. Daje to 0.979 punktu na posiadanie w pierwszym przypadku, oraz 0.877 punktu na posiadanie w drugim. Statystyki nie pokazują jednak wszystkiego. Jak wspomniał Joel Embiid (który sam zagrał dobrze, w dwumeczu średnio 27,5 punktu, 18 zbiórek i 47% z gry), chodziło przede wszystkim o nastawienie – konsternację związaną z czymś nowym:
„Czuję, że graliśmy przestraszeni. Koszykówka jest prosta – po prostu rzucasz, podajesz, ruszasz się. Jak nie masz pozycji do rzutu, oddajesz piłkę. Ale dziś, tak jak już powiedziałem, nie trafialiśmy rzutów i byliśmy bardzo słabi w obronie. (…) Czuję, że mieliśmy dziś trochę otwartych pozycji, które trzeba było wykorzystać.”
Na problem mentalny zwraca uwagę także trener Brett Brown:
„Myślę, że nasza niemożność w późniejszym etapie tego meczu to skutek zaskoczenia, jakim była gra przeciwko strefie – to wkradło się później też w naszą obronę, naszą psychikę, naszego ducha. Nie mogę tego znieść. Nie takim zespołem jesteśmy. Nie takim zespołem jesteśmy… Uwielbiam trenować tych gości, bo mam do nich szacunek. Czuję, że nasz duch walki osłabł z racji na niemożność zdobycia punktów, a myślę, że za każdym razem, kiedy wpadniesz w zmianę nastroju, ma to wpływ na defensywę, ponieważ musisz coś zrobić z ofensywą, musisz się z tym uporać.
Z trenerskiego punktu widzenia strefa wydaje się idealnym rozwiązaniem w grze przeciwko Sixers. Ten rodzaj obrony z reguły dobrze sprawdza się przeciwko podkoszowej ofensywie, natomiast odsłania sporo wolnych pozycji do rzutów zza łuku, zwłaszcza z rogów. Między innymi dlatego nie jest to najczęściej stosowane w NBA rozwiązanie. Tak się jednak składa, że Sixers są piątą najrzadziej decydującą się na rzuty z dystansu ekipą w NBA. Są ku temu powody – strzelców wybitnych zbyt wielu w składzie nie ma, a siła ognia skupiona jest pod koszem. Oddanie im kilku czystych pozycji z rogu może być więc bardzo dobrą decyzją.
Zagęszczanie środka pola nie jest jednak w NBA takie proste. Co prawda od sezonu 2001/02 krycie strefą nie jest już zakazane, ale defensywna zasada 3 sekund dosyć wyraźnie granie strefą utrudnia. W większości ustawień strefowych jest zawodnik, który swoją pozycję zajmuje pod koszem, odcinając drogę do obręczy. Nie jest to łatwe, kiedy w polu 3 sekund nie tylko atakujący, ale także broniący zostać może nie dłużej niż na 3 sekundy. Trudno więc spodziewać się, że nagle cała liga zacznie to grać przeciwko Sixers. Przynajmniej nie w sezonie regularnym, gdzie w większości przypadków nie ma czasu na dostosowywanie taktyki do następnego rywala. Być może jednak te dwa przegrane mecze już teraz mówią nam coś o tym, jak sytuacja może wyglądać w Playoffach i jakie problemy może napotkać Philly.