Kanter smutny po rozmowie z trenerem – chce grać, prosi o transfer
Enes Kanter nie jest już potrzebny nowojorskim Knicks – dobrze o tym wie i nie czuje się dobrze w klubie przy obecnej rotacji trenera Fizdale’a
New York Knicks na dobre oddają się już odmętom tankowania. Mecze przegrywają się praktycznie same, powrotu Porzingisa przed wiosną nie ma się co spodziewać (to ciekawe, jak bardzo ukrywane są informacje na temat jego zdrowia), a trener Fizdale ogrywa swoich młodych podopiecznych. Niestety, muszą być ofiary takiej filozofii klubu. Są nimi oczywiście kibice, ale nie o nich się tutaj rozchodzi. Jedną z ofiar tankowania jest Enes Kanter.
źródło:YouTube/House of Highlights
Turecki (jeszcze) środkowy mocno zaczął sezon, ale po czasie został sprowadzony na ławkę rezerwowych. Można to zrozumieć w kontekście założeń taktycznych – ofensywny center z słabą defensywą lepiej sprawdzi się w rezerwowych ustawieniach. Od 11.01 jednak Enes Kanter opuścił trzy mecze – część z powodu przejedzenia się burgerami, część z powodu tureckiegich agentów wywiadowczych. Zagrał dopiero w poniedziałek przeciwko Thunder. W starciu ze swoją byłą drużyną dostał zaledwie 19 minut, ale tylko dlatego, że Luke Kornet nabawił się kontuzji kostki. Mecz odbył się po rozmowie Kantera z trenerem Fizdalem, która rzekomo nie należała do najprzyjemniejszych:
„Byłem bardzo rozczarowany. Zupełnie nie było z czego się cieszyć. Wszyscy wiedzą, że uwielbiam to miejsce (…), jest dla mnie jak dom. Kocham to miejsce, ale koniec końców chcę grać w koszykówkę. Tęsknie za graniem. Jestem skłonny dać rozwiązać ten problem Scottowi [Perry, GM Knicks, przyp. red.] i mojemu agentowi. (…) Mieliśmy tę rozmowę w niedzielę – ich planem jest… zredukowanie mojego czasu gry dla zespołu. Kocham Nowy Jork, ale chcę grać.”
Trener Fizdale miał tłumaczyć swojemu podopiecznemu, że na tym etapie sezonu najważniejsze jest ogrywanie młodzieży, w tym dwóch środkowych – Luke’a Korneta i Mitchella Robinsona. Kanter ma więc nie liczyć na większe minuty w rotacji.
„Byłem bardzo smutny po tej rozmowie. Jesteśmy tu po to, by rywalizować, więc chcę wychodzić na parkiet i grać w koszykówkę. Rozumiem obecną sytuację New York Knicks. To trudne, bo próbuj dać jak najwięcej minut młodym, żeby stawali się lepsi, ale przecież ja też nie mam 32 czy 33 lat. Mam dopiero 26 lat – chcę wychodzić na parkiet i rywalizować.”
Rzeczywiście łatwo zapomnieć, że Enes dopiero wchodzi w swój prime time – to głównie zasługa jego aparycji (ale to tylko moja opinia). Skoro Kanter mówi o tym, że da managerowi i agentowi rozwiązać ten problem, to możemy się chyba spodziewać transferu w najbliższym czasie. To zdanie brzmi jak prośba o wymianę. O Kantera pytali się jakiś czas temu Kings – w zamian chcieli przysłać i tak nie grającego Zacha Randolpha, którego Knicks pewnie by zwolnili. Po co jednak szybko grającym, dynamicznym Kings center grający wolno i w dużej mierze tyłem do kosza? Być może pomógłby młodym graczom z Sacramento. Może też znajdzie się jakiś inny chętny klub na jego usługi.