Jeremy Senglin: Jestem w kryzysie, ale…

Jeremy Senglin: Jestem w kryzysie, ale…

Jeremy Senglin: Jestem w kryzysie, ale…
Jeremy Senglin / foto: WKS Śląsk Wrocław

– Jeśli weźmiesz pod uwagę moje statystyki, procenty i to jakie były oczekiwania i na jakim poziomie grałem w przeszłości, to na pewno nie jest to coś, co robiłem kiedyś i co powinienem robić w tym zespole. To nie ulega wątpliwości – mówi nam Jeremy Senglin, koszykarz Śląska Wrocław.

Pozyskanie Jeremy’ego Senglina przez włodarzy Śląska Wrocław było reklamowane jako jeden z hitów transferowych tego lata w ORLEN Basket Lidze. Klub mocno o niego walczył, oferując niemałe wynagrodzenie. Zawodnik miał inne oferty, w tym lukratywną z Egiptu, ale ostatecznie złożył podpis pod umową.

Amerykanin przychodził do Polski po występach w mocnych ligach europejskich (niemiecka, hiszpańska czy włoska) i miał być jedną z wiodących postaci nie tylko we wrocławskim zespole, ale w całej PLK. Senglin jak na razie nie spełnia tych oczekiwań, grając dużo poniżej spodziewanego poziomu.

Spójrzmy na statystyki. Senglin w PLK średnio notuje sześć punktów na mecz (ani jednego spotkania z powyżej 10 pkt na koncie), trafiając do kosza na zaledwie 38-procentowej skuteczności. W BCL jest podobnie: 6.7 punktu i 34-procentowa skuteczność z gry. Nie są to cyfry, których oczekiwali we Wrocławiu.

Sam zawodnik też ma świadomość tego, że zawodzi. W rozmowie z naszym serwisem mówi, że jest w kryzysie, ale deklaruje również, że w kolejnych spotkaniach będzie prezentował się lepiej. Chce udowodnić, że przedsezonowe zapowiedzi nie były przesadzone.

Jeśli weźmiesz pod uwagę moje statystyki, procenty i to jakie były oczekiwania i na jakim poziomie grałem w przeszłości, to na pewno nie jest to coś, co robiłem kiedyś i co powinienem robić w tym zespole. To nie ulega wątpliwości. Można powiedzieć, że jestem w kryzysie, ale to nie jest pierwszy raz, kiedy mierzę się z taką sytuacją. Jestem doświadczonym koszykarzem i wiem, jak sobie z tym radzić i jak z tego wyjść, by być najlepszą wersją siebie. Wierzę, że przyjdzie mój lepszy czas w Śląsku Wrocław. Trzeba ciężko pracować i być pozytywnym – podkreśla Jeremy Senglin.

Muszę moją grę ustabilizować na dobrym i równym poziomie. Brać lepsze rzuty. Mogę być znacznie lepszym zawodnikiem, a także liderem na boisku i mentalnym w szatni. W obronie też stać mnie na dużo lepszą grę. W kilku meczach wypadłem z rytmu z powodu nadmiernej liczby przewinień i na pewno muszę na to zwrócić uwagę w kolejnych spotkaniach – dodaje po chwili Amerykanin.

Jeremy Senglin? No gra słabo, na jedynce się męczy – rozczarowuje, co tu dużo mówić. Mam jednak przeświadczenie, że wpadł w Śląsku w rolę, w której wcześniej nie występował. Praktycznie wszędzie gdzie grał, miał obok siebie klasycznego rozgrywającego, który prowadził grę. Tutaj takiego komfortu nie ma” – pisze Grzegorz Szybieniecki w swoim artykule w serwisie “Z Krainy NBA”.

Senglina pytamy o jego grę na pozycji rozgrywającego. Czy faktycznie czuje się tam mało komfortowo?

Gram w tym zespole głównie na pozycji rozgrywającego. To wynika też z faktu, że mamy  problemy na tej pozycji. Z kontuzją walczył Marcel Ponitka, później kłopoty ze zdrowiem miał Isaiah Whitehead. Trener tak mnie ustawia i robię wszystko, co w mojej mocy, by prezentować się jak najlepiej. Na pewno nie będę narzekał. To nie jest mój styl bycia. Prawdą jest, że w poprzednich zespołach częściej grałem jako combo-guard bądź jako rzucający obrońca. W naszym poprzednim wywiadzie mówiłem, że moją naturalną pozycją jest “dwójka”, ale z racji dużego doświadczenia i też możliwości fizyczno-koszykarskich mogę grać na pozycji rozgrywającego – odpowiada.

Sytuacja w zespole i klubie jest w porządku. Do niczego nie można się przyczepić. Nie mam żadnych problemów z trenerem czy innymi zawodnikami. Wiadomo że system jest nieco inny niż miałem wcześniej, ale to kwestia adaptacji do nowych warunków – podkreśla.

WKS Śląsk – po wygraniu Superpucharu Polski (tam Senglin grał dobrze) – odniósł tylko jedno zwycięstwo… w siedmiu meczach. Wrocławianie przegrali trzy spotkania w BCL i trzy w PLK (pokonali tylko Arkę Gdynia).

Bilans jest kiepski. Moje statystyki także są kiepskie. Przegraliśmy kilka meczów, które – moim zdaniem – powinniśmy wygrać. Zwłaszcza wyniki w BCL są dużo poniżej oczekiwań. Szkoda, że w Wilnie graliśmy bez Marcela, a we Wrocławiu bez Whiteheada. To były duże osłabienia, ale nie chcę tego brać jako wymówkę. Dopóki jesteśmy w grze, to trzeba wierzyć i grać o zwycięstwo w każdym spotkaniu – zaznacza Jeremy Senglin.

W sobotę WKS Śląsk Wrocław gra u siebie z MKS-em Dąbrowa Górnicza.

Czy WKS Śląsk Wrocław powinien pożegnać Jeremy’ego Senglina?
23 użytkowników już oddało swój głos Ankieta
  • Tak
  • Nie
  • Tak
    17 głosów
  • Nie
    6 głosów
Wczytywanie…