Jarosław Zyskowski: Siedziało w głowie, dlaczego nie gram
– W głowie pojawiły się myśli, dlaczego nie gram. Poprosiłem trenera Tabaka o rozmowę. Tam wszystko sobie wyjaśniliśmy i doszliśmy do konsensusu. To była męska rozmowa – mówi Jarosław Zyskowski.
Karol Wasiek: Jak oceniasz mecz numer trzy w serii finałowej? Proste pytanie: dlaczego Trefl Sopot okazał się słabszy od Kinga Szczecin?
Jarosław Zyskowski, zawodnik Trefla Sopot: King Szczecin był lepszy, bardziej agresywny i miał więcej zbiórek w ataku. Trener nas na to uczulał, ale nie zareagowaliśmy odpowiednio. Wiemy, że te detale robią różnicę. Mam na myśli fizyczność. To kolejny mecz, w którym mamy problemy w rzutach za trzy. Brakowało też ponowień. Uważam, że kiepsko wyglądaliśmy w ataku. Niezbyt rozsądnie.
Do przerwy – w co aż trudno uwierzyć – mieliście tylko 22 punkty. Jak to wytłumaczyć?
Mieliśmy otwarte rzuty, ale po prostu nie trafialiśmy. Mieliśmy tylko pięć celnych rzutów z gry do połowy. To fatalny wynik. Nie ma co się oszukiwać. Uważam, że powinniśmy bardziej forsować grę w stronę kosza, penetrować, wymuszać przewinienia. To były największe problemy. W tej serii będzie decydować to, kto będzie bardziej agresywny.
Czy w waszych głowach siedzi fakt, że macie tak duże problemy ze skutecznością z obwodu? Jest frustracja?
Myślę, że nie. Bo jakby była frustracja, to byśmy przestali po prostu rzucać. W każdej dotychczasowej serii w play-offach mieliśmy mecz, w którym trafiliśmy sporo takich rzutów. Wierzę, że takie spotkanie przyjdzie i będzie nam się grało dużo łatwiej.
Czy King coś zmienił w swojej grze?
Nie wydaje mi się. Nadal grają obroną typu „switch”, ale mieliśmy swoje problemy w dograniu piłki na low-post, tak jak to robiliśmy w poprzednich meczach. To na pewno element, który należy poprawić.
Czy King was wypchnął spod kosza?
Tak. King był bardzo agresywny. Było widać, że szczecinianie są bardzo zdeterminowani, co przełożyło się na dużą agresję i fizyczność.
Chciałbym zapytać o twoją sytuację. Czy prawdą jest, że pomiędzy pierwszym a drugim meczem poprosiłeś trenera Tabaka o rozmowę ws. swojej roli w zespole?
Tak. Takie spotkanie miało miejsce. Na moją prośbę.
Czy w głowie pojawiły się myśli: „dlaczego nagle straciłem rolę w drużynie”?
Tak. Byłem – co jest naturalne – przyzwyczajony do tego, że gram dużo większe minuty. W czwartym meczu ze Śląskiem zagrałem mało, ale wygraliśmy. Później w finale znów podobny scenariusz, tyle tylko że przegraliśmy.
Jak wyglądało samo spotkanie z trenerem Tabakiem?
Powiedziałem, jak to wygląda z mojej strony. Trener też przedstawił swój punkt widzenia. Na tym spotkaniu wszystko sobie wyjaśniliśmy i doszliśmy do konsensusu. To była męska rozmowa. Nie chciałbym tego teraz rozwlekać. Nie ma to sensu.
Jarosław Zyskowski miał długą przerwę od grania w finałach…
Zgadza się! Ostatni raz miało to miejsce podczas gry w Anwilu Włocławek w sezonie 2018/2019. Później grałem w Zastalu z przerwą roczną na pobyt w Hiszpanii. Dwa lata temu odpadłem w ćwierćfinale, rok temu podobnie. Teraz jest finał. Nie ukrywam, że czerpię z tego dużą radość. Bo gdy odpadałem w ćwierćfinale, to nawet nie chciało mi się później oglądać tych meczów.