PLK: Janari Joesaar: Trener Szablowski dał mi piłkę do rąk
– To nowy rozdział w karierze. Do tej pory byłem postrzegany jako zadaniowiec, zawodnik, który musiał sztywno trzymać się ram systemu i założeń. Teraz jest trochę inaczej, bo na boisku mogę więcej. Trener Szablowski dał mi piłkę do rąk i tym samym nieco więcej swobody – mówi Janari Joesaar, zawodnik Dzików Warszawa.
Karol Wasiek: Czy po ostatnim meczu w barwach Anwilu Włocławek z PGE Spójnią Stargard w ćwierćfinale myślałeś, że wrócisz na kolejny sezon do ORLEN Basket Ligi?
Janari Joessar, zawodnik Dzików Warszawa i reprezentacji Estonii: Nie byłem pewien, co do mojej przyszłości w Polsce. Jednak bardzo szybko otrzymałem ofertę z Dzików Warszawa. Trener Krzysztof Szablowski zadzwonił i przedstawił swoją wizję.
To prawda, że odrzuciłeś pierwszą ofertę?
Tak, to prawda.
To dlaczego finalnie zdecydowałeś się na ten klub?
Początkowo odrzuciłem tę ofertę, bo miałem takie przedświadczenie, że jest trochę za szybko na podejmowanie takich decyzji. Później na spokojnie przemyślałem jednak sprawę i zacząłem analizować słowa trenera Szablowskiego, który od samego początku powtarzał, że widzi mnie w roli zawodnika w dużej roli, od którego ma wiele zależeć.
Do tej pory takiej roli w żadnym zespole chyba nie odgrywałeś?
Zgadza się, dlatego potraktowałem to jako duże wyzwanie. Zawsze byłem postrzegany w roli typowego zadaniowca, który na parkiecie ma zrobić określone rzeczy i za to był rozliczany. Trener Szablowski widział we mnie coś więcej, podkreślając, że chce mnie w zespole w roli gracza wiodącego, od którego ma wiele zależeć w Dzikach Warszawa. To była bardzo ciekawa i kusząca wizja. Dodałbym też, że lubię poukładaną i zorganizowaną koszykówkę, a na taką właśnie stawia trener Szablowski.
Ten sezon różni się od pozostałych. Nazwałbym go nowym rozdziałem w mojej karierze. Chodzi o pełnioną rolę w zespole. Do tej pory byłem postrzegany jako zadaniowiec, zawodnik, który musiał sztywno trzymać się ram systemu i założeń. Teraz jest trochę inaczej, bo na boisku mogę robić rzeczy, których wcześniej nie robiłem, czyli np. rozegrać pick&rolla. Trener Szablowski dał mi piłkę do rąk i tym samym nieco więcej swobody.
Jak wyglądają początki w nowej roli?
Lubię tę rolę, choć to ogromne wyzwanie. Każdego dnia uczę się grania w nowej roli, ale ogólnie jestem bardzo zadowolony z faktu, że ktoś dostrzegł we mnie kogoś więcej niż tylko zadaniowca.
Jestem w bardzo dobrym miejscu. Trener Szablowski wierzy w moje umiejętności. Czuję jego zaufanie. Nasza współpraca przebiega wzorowo. Nie mogę nic negatywnego powiedzieć na jego temat, a także całej organizacji.
Rozumiem, że Anwil nie zgłosił z ofertą?
Nie było oferty z Włocławka.
Jak będziesz wspominał dwa sezony rozegrane w barwach Anwilu Włocławek?
Anwil zawsze będzie w moim sercu. Granie dla takiego klubu to ogromne wyróżnienie. To było wspaniałe doświadczenie.
Oczywiście końcówka minionego sezonu była trudnym doświadczeniem. Trudno było to wszystko zrozumieć. Prowadziliśmy 2:0, a przegraliśmy 2:3 i odpadliśmy już na etapie ćwierćfinału, co było klęską. Trudno było to zaakceptować, ale taki jest niestety sport.
Powrót do Włocławka był dla ciebie zapewne wyjątkowym momentem, ale ogólnie nie wypadłeś najlepiej pod względem sportowym… (5 punktów – 2/8 z gry). Był stres?
Jestem bardzo szczęśliwy z faktu, że kibice Anwilu tak gorąco i owacyjnie mnie przywitali. To był bardzo miły obrazek. Granie w Hali Mistrzów jest zawsze dużą frajdą. Tutaj kibice kochają koszykówkę. Być może za dużo myślałem o tym powrocie do Włocławka, bo w trakcie gry faktycznie byłem nieco zestresowany.
Jak oceniasz początek sezonu w wykonaniu Dzików Warszawa?
Początek sezonu w naszym wykonaniu jest całkiem ok. Mieliśmy jednak kilka meczów, w których nie zagraliśmy na odpowiednio dobrym poziomie. Można śmiało powiedzieć, że to były słabe występy – np. spotkanie z Górnikiem Wałbrzych. Takich meczów musimy unikać, jeśli chcemy coś osiągnąć w rozgrywkach.
-
Tak
-
Nie
-
Tak98 głosów
-
Nie53 głosów