Ja Morant wypada z gry po groźnym upadku na plecy
Memphis Grizzlies mają obecnie 26. atak NBA, 23. obronę i zajmują odległe, 14. miejsce w konferencji zachodniej. Nie wygląda też na to, by miało się to w najbliższym czasie zmienić. Zwłaszcza, że z gry wypada właśnie ich lider, Ja Morant.
Ja Morant jest debiutantem i jednym z niewielu przykładów zawodnika, który już w pierwszym sezonie w NBA jest liderem swojego zespołu. Jak to z reguły bywa w takich przypadkach, zespół prowadzony przez pierwszoroczniaka nie radzi sobie najlepiej, ale samego Moranta trzeba pochwalić. Statystyki na poziomie 18,6 punktu, 6,4 asysty, przy skuteczności zza łuku na poziomie 41% robią wrażenie, zwłaszcza w połączeniu z jego odważnym stylem gry. Tego wszystkiego Memphis zabraknie w najbliższych tygodniach.
W poniedziałkowym meczu przeciwko Pacers, Ja Morant po jednym z wejść pod kosz niefortunnie upadł plecami na operatora kamery, siedzącego za linią końcową. Nie wydawało się jednak, żeby doznał wówczas jakiegoś poważniejszego urazu. Jeszcze w tym samym meczu wrócił na parkiet; zagrał też w dwóch kolejnych meczach Grizzlies w minionym tygodniu. Dziś dowiadujemy się jednak z doniesień klubu, że bóle pleców – spowodowane prawdopodobnie tym upadkiem – wykluczą Moranta z gry na kilka tygodni.
Ja Morant is down bad after falling down bad into a cameraman pic.twitter.com/JRtwm1g8Fp
— Chris Montano (@gswchris) November 26, 2019
Kilka tygodni nieobecności Ja Moranta może wpłynąć na jego szanse na zdobycie nagrody dla Debiutanta Roku. Jak do tej pory wydaje się być wyraźnym faworytem. Przede wszystkim jednak nieobecność najlepszego gracza Niedźwiadków może odebrać im i tak już nikłe szanse na złapanie jakichś zwycięstw i wspięcie się wyżej w tabeli. Nie żeby Grizzlies jakoś przesadnie na tym zależało – jeśli sezon chce się zakończyć z jak największymi szansami na jak najwyższy pick, tankować trzeba zacząć wcześnie. A jeśli w ten sposób zredukują ryzyko jakiejś poważnej kontuzji pleców swojego potencjalnego lidera na lata, to czemu nie. Tylko z punktu widzenia kibica szkoda, bo oglądanie Ja Moranta to coś, na co warto zarwać nockę.