Heat na szczycie wschodu, gorąca 4. kwarta Stepha, udany debiut Gay’a
GSW – CLE – 104:89
WAS – MIA – 97:112
LAC – MEM – 108:120
SAS – MIN – 90:115
PHI – DEN – 103:89
TOR – UTA – 103:119
Miami Heat właśnie wskoczyli na pierwsze miejsce konferencji wschodniej, pokonując Washington Wizards. Było to przede wszystkim starcie Bradley’a Beala i Jimmiego Butlera. Górą wyszedł ten drugi, notując nie tylko 32 punkty, 5 asyst i 4 przechwyty, ale przede wszystkim ważne dla układu tabeli zwycięstwo:
Steph znów był gorący – znów w czwartej kwarcie. Fakt, że Warriors przegrywali z Cavs na koniec 3. kwarty różnica 13 punktów można byłoby uznać za wtopę, gdyby nie 4. kwarta wygrana aż 36:8. To był popis Stepha, który zdobył w tej części gry 20 ze swoich 40 punktów:
Po stronie Cavs do gry powrócił Kevin Love, który z miejsca zdobył 17 punktów jako gracz rezerwowy. Przy takiej pladze kontuzji, jaka panuje w Ohio, jego obecność może okazać się bardzo cenna:
Memphis Grizzlies trochę nieoczekiwanie ograli będących ostatnio w świetnej dyspozycji Clippers. Ciężko znaleźć jednak odpowiedź na Ja Moranta – dziś zdobył on 28 punktów, 5 zbiórek i 5 asyst:
Utah Jazz ograli Toronto Raptors, a swój debiut w tym sezonie zaliczył Rudy Gay. Debiut od razu bardzo udany – Gay okazał się najlepszym strzelcem zespołu, serwując 20 punktów z ławki:
Po drugiej stronie robił co mógł Gary Trent Jr., który zdobył 31 punktów pod nieobecność OG Anunoby’ego:
Wciąż grający bez Embiida Sixers jakoś poradzili sobie z Denver Nuggets. Do sukcesu poprowadził ich duet obwodowych – Seth Curry i Tyrese Maxey:
Nikola Jokic zdobył 30 punktów i 10 zbiórek, a więc zaliczył dobry mecz. Precyzyjniej – zaliczył dobrą połowę. Aż 27 z tych 30 punktów zdobył bowiem przed zmianą stron:
Wolves dość łatwo uporali się ze Spurs, prowadzeni przez duet Towns (25 punktów, 12 zbiórek, 5 asyst) i Russell (22 punkty, 5 asyst):