Harden: Nie zmieniłbym niczego w moim odejściu z Houston

Harden: Nie zmieniłbym niczego w moim odejściu z Houston

Na starcie tego sezonu, James Harden był bohaterem jednej z najgłośniejszych telenoweli transferowych, jaką NBA widziała w ostatnich latach. Teraz wreszcie sam zawodnik postanowił skomentować sagę, jaką mogliśmy śledzić przez kilka dobrych tygodni.

Nie podobała mi się cała ta sytuacja, ponieważ ta cała drama do mnie nie pasuje. Nie lubię takiej negatywnej energii.”

Broda podkreślił, że jest bardzo zadowolony z miejsca do którego trafił. Głównym powodem jest to, co zdaniem wielu miało stanowić poważny problem, czyli mniejsza rola w ataku. Jak dotąd jednak Harden jest tym zachwycony, ponieważ prowadzenie całej ofensywy stało się dla niego zbyt dużym ciężarem:

Sytuacja w jakiej znalazłem się w Houston była po prostu wyczerpująca. Przez lata każdego wieczoru musiałem rzucać po 40 punktów, żebyśmy w ogóle mieli szansę na zwycięstwo – to było bardzo męczące.

Dlatego też przechodząc do Nets poczułem ulgę. Tutaj mam partnerów, przy których mogę się skupić na rozgrywaniu piłki i angażowaniu reszty chłopaków nie martwiąc się o to, kto zdobędzie punkty.

Najlepiej mogliśmy to zobaczyć dzisiejszej nocy, kiedy Brodacz rozdał 16 asyst przeciwko Golden State Warriors, w tym kilka naprawdę ładnych:

YT: Brooklyn Nets

Wracając jednak do tematu Houston, Harden przyznał, że nie ma sobie nic do zarzucenia:

Niczego bym nie zmienił, nawet gdybym mógł. Nie chciałem okazać Houston braku szacunku, nie byłem samolubny. Władze klubu od początku wiedziały czego dokładnie oczekuję.

Imprezowanie w Las Vegas w trakcie obozu przygotowawczego to dosyć dziwny sposób na okazywanie szacunku. Harden jest jednak przekonany, że tylko takie zachowania mogły zmusić władze Rockets do przeprowadzenia wymiany, choć dostrzega pole do poprawy:

Przepraszam za to, jak to wszystko się potoczyło, cały proces mógł być lepiej przeprowadzony. Mimo wszystko uważam, że zrobiłem to, co musiałem, żeby opuścić Houston. Ostatecznie skończyło się dobrze, chociaż ostatnie dwa miesiące w Teksasie nie wyglądały najlepiej.

Czy faktycznie trzeba było się uciekać do takich metod jak Broda? Tego się nie dowiemy, lecz bardzo możliwe, że James ma trochę racji. Rockets na samym początku tej sagi przyznali, iż są gotowi na to, że sytuacja zrobi się nieprzyjemna. Gdyby Harden zachowywał się inaczej, niewykluczone, że w Houston wciąż by wierzyli, że są w stanie przekonać go do pozostania.

To już jednak przeszłość. W nowym klubie Broda na nowo odzyskał radość z gry i jak dotąd świetnie się czuje odpowiadając bardziej za dystrybucję piłek, niż za zdobywanie punktów: