Grzegorz Kamiński: Głowa paruje od liczby telefonów

Grzegorz Kamiński: Głowa paruje od liczby telefonów

Grzegorz Kamiński: Głowa paruje od liczby telefonów
Grzegorz Kamiński / foto: Andrzej Romański / PLK

Jest sporo propozycji. Nie spodziewałem się tego. Czasami aż mi głowa paruje. Nie mogę spać po nocach, bo myślę, co byłoby dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Na dzisiaj nie mogę powiedzieć, że zostanę w Arce na 100 procent – mówi Grzegorz Kamiński, zawodnik Arki Gdynia.

Karol Wasiek: Jak oceniasz sezon 2023/2024? Zacznijmy od drużyny. Zajęliście finalnie 13. miejsce w rozgrywkach ORLEN Basket Ligi. To dobry wynik?

Grzegorz Kamiński, zawodnik Arki Gdynia: Nie ma do końca pełnego zadowolenia. Nie ma co się oszukiwać. Jestem ambitnym sportowcem i zawsze chcę wygrywać. Ten głód zwycięstw – w trakcie sezonu – był ogromny. Plan minimum oczywiście został wykonany, ale uważam, że tę drużynę stać było na dużo więcej. Patrząc na skład, który był na końcu rozgrywek, to myślę, że moglibyśmy nawet walczyć o udział w fazie play-off. Byliśmy dobrze ułożeni, między nami była dobra chemia, chcieliśmy ze sobą współpracować.

Jak było pod względem indywidualnym?

Na pewno chciałem grać dużo więcej z piłką w rękach. Zależało mi na tym, by spróbować się w nowej roli. Tak był mój plan na ten sezon. Szczerze? Tylko po części to zrealizowałem. Myślałem, że pójdzie mi nieco lepiej, niż faktycznie miało to miejsce. W trakcie rozgrywek doszło do pewnych przetasowań w naszym składzie i musiałem w pewnym momencie przeskoczyć na pozycję numer „cztery”.

To nie jest dla ciebie pozycja wymarzona?

Ogólnie to nie, ale wiem, że mam dobre parametry do tego, by grać na tej pozycji. Nie jest to jednak moja nominalna pozycja. Bartosz Sarzało, który jest moim mentorem, zawsze mi mówił, że lepiej jest grać niżej na pozycjach niż wyżej. Bo jak grasz wyżej, to później zdecydowanie trudniej zejść niżej.

Czyli bliżej ci do grania na pozycji rzucającego obrońcy?

Tak. Jeśli miałbym wybrać, to wybrałbym pozycję “dwa”, a nie “cztery”.

Foto: Mateusz Słodkowski/KGS Arka

Czy Grzegorz Kamiński zostaje w Arce na kolejny sezon? Wiem, że kontrakt jest, ale z pewną gwiazdką.

Tak. Dobrze to ująłeś. Mój kontrakt z Arką Gdynia nadal obowiązuje, ale inne kluby wiedzą o tej gwiazdce (śmiech). Pamiętasz naszą rozmowę przed sezonem?

Jasne.

Wtedy mówiłem, że byłem w szoku, ile pojawiło się ofert. Teraz mogę to samo powiedzieć. Jest sporo propozycji. Nie spodziewałem się tego. Myślałem, że jak mam umowę, to mój off-season będzie spokojniejszy. Czasami aż mi głowa paruje. Nie mogę spać po nocach, bo myślę, co byłoby dla mnie najlepszym rozwiązaniem. Na dzisiaj nie mogę powiedzieć, że zostanę w Arce Gdynia na 100 procent. Jestem związany z tym klubem i miastem, ale takiej deklaracji nie mogę złożyć. Zwłaszcza że oferty z innych klubów są bardzo kuszące.

W Arce nie ma na razie zbyt dużo szczegółów…

Racja, na dziś nie ma zbyt wielu informacji, ale dobrze znam klub z Gdyni i wiem, że ludzie tam pracujący zrobią wszystko co potrzebne, aby wyglądało to jak najlepiej. Jednak na ten moment trudno cokolwiek powiedzieć.

To prawda, że do Grzegorza Kamińskiego już teraz dzwonią topowe kluby?

Tak, odbyłem już kilka rozmów, ale nie chciałbym zdradzać szczegółów na tym etapie.

Po co Grzegorzowi Kamińskiemu gra w koszykówkę 3×3?

Kiedyś Adrian Bogucki powiedział mi: “Ty Grzesiu byś się do tego nadawał, bo masz świetne parametry”. Zacząłem o tym myśleć. Spróbować nie zaszkodzi. Trener Piotr Renkiel zabrał mnie na zgrupowanie do Serbii. To był mój pierwszy kontakt z koszykówką 3×3 po… dziesięciu latach. Po raz ostatni grałem w 2014 roku. To było na turnieju U-14 w Rzymie. Trenerem był wtedy pan trener Mirosław Noculak.

Pobyt w Serbii był trudnym doświadczeniem. Serbowie nie wybaczyli mi żadnego błędu. A robiłem typowe błędy żółtodzioba w 3×3. Trochę wtedy w siebie zwątpiłem. “Może to nie dla mnie?” – pomyślałem sobie. Po rozmowach z trenerem Renkielem, który wyraził się pozytywnie na temat mojej gry, zostałem i dalej próbuję swoich sił. Czuję się coraz lepiej. Z optymizmem patrzę w przyszłość w kontekście tej dyscypliny.