Draymond Green wierzy, że może wygrać DPOY pomimo opuszczenia prawie połowy meczów
Do końca sezonu pozostało po kilkanaście meczów dla każdej z ekip – powoli wkraczamy na ostatnią prostą. Poza kolejnością Playoffową i turniejem Play-In, przyjdzie też do rozdawania nagród, co w tym sezonie zapowiada się bardziej niż ciekawie. Nawet przy tych, które co roku sprawiają najmniej problemu, jak MVP, czy Rookie of The Year, tym razem mamy po kilku solidnych kandydatów, z których żaden nie uzyskał miażdżącej przewagi. Kiedy dochodzi do nagród, które co roku są mniej oczywiste do rozstrzygnięcia, jak DPOY, czyli nagroda dla najlepszego obrońcy roku… Robi się naprawdę ciasno.
Głos w tej sprawie zabrał ostatnio Draymond Green, rozmawiając z Daltonem Johnsonem z NBC Sports. W wieku 32 lat, jednak po wielu wyniszczających kontuzjach, Dray wydaje się być już zdecydowanie za atletycznym szczytem swoich możliwości. Mimo wszystko jednak rozgrywa – przynajmniej defensywnie – chyba swój najbardziej imponujący sezon w karierze. Problemem jest fakt, że jak do tej pory rozegrał on tylko 34 mecze (formalnie 35, ale w jednym zszedł z boiska po 4 sekundach). Sprawia to, że opuścił aż 35 występów, a więc nieco ponad 50% całego sezonu. Według niego, liczba opuszczonych meczów nie musi jednak stanowić problemu, biorąc pod uwagę brak wyraźnego faworyta do nagrody:
„Nie wiem jaką ligę oglądają wszyscy inni, ale ja nie widziałem jeszcze nikogo, kto jakoś szczególnie umocnił swoją pozycję jako zdecydowanego kandydata do nagrody dla najlepszego obrońcy sezonu. No chyba, że wystarczy Ci fakt, ze gość zagrał jakąś tam liczbę meczów, a jego drużyna ma taki a nie inny bilans. Kiedy patrzę dookoła, to na przykład Mikal Bridges jest ostatnio świetny w defensywie, Jaren Jackson Jr. podkręcił swoją defensywną grę. Nie sądzę jednak, by ktokolwiek się ustabilizował na pozycji lidera. Myślę, że wszyscy możemy zgodzić się co do tego, że przez 34 mecze można się na takiej pozycji umocnić.”
– Draymond Green
Dyskusja rzeczywiście staje się ciekawa, kiedy przeciwstawić ponad połowę opuszczonych meczów Greena z jego zaawansowanymi statystykami, które zdają się wręcz krzyczeć, że jego defensywa powala. Jego DefensiveBoxPlusMinus wynoszący +4,7 jest najlepszy w lidze wśród zawodników, którzy zagrali łącznie więcej niż kilkadziesiąt minut.
Nie bez powodu dodaje się, że wśród zawodników, którzy rozegrali przynajmniej kilkadziesiąt minut. Gdyby odebrać to kryterium, liderem w tej zaawansowanej statystyce jest Moses Wright, który rozegrał minutę w barwach Clippers. Oczywiście nie bierzemy go pod uwagę jako kandydata do miana najlepszego obrońcy, bo jego wpływ na grę zespołu był sumarycznie zdecydowanie zbyt mały. Tu pojawiają się te wszystkie odcienie szarości. Jak duży był wpływ na grę Warriors Draymonda Greena?
Z Draymondem w składzie, Warriors notowali w tym sezonie bilans 29-6 (82,8%). bez niego z kolei 18-16 (52,9%). Różnica widoczna gołym okiem. Jeśli jednak nagrodę przyznajemy za cały sezon, to uznajemy, że Dray miał wpływ na tylko nieco ponad 60% wszystkich zwycięstw zespołu? W końcu z nim na parkiecie Warriors tracą tylko o 5 punktów na 100 posiadań mniej – bez niego wciąż są przyzwoitą defensywą, taką na poziomie top 10 ligi.
Zawodnikiem, który zdobył nagrodę DPOY z najmniejszą w historii liczbą rozegranych meczów, był Rudy Gobert w sezonie 2017/18. Rozegrał wtedy łącznie tylko 56 spotkań. Draymond Green, jeśli nie opuści już żadnego meczu, to rozegra ich łącznie 48. Daje to nieco ponad 58% wszystkich możliwych do rozegrania spotkań. Czy to wystarczy do powalczenia o nagrodę? Byłoby to dla niego dopiero drugie takie wyróżnienie w karierze. Stałby się 11. zawodnikiem w historii, który został najlepszym obrońcą więcej niż raz. Obecnie rekordzistami z 4 statuetkami na koncie są ex aequo Dikembe Mutombo oraz Mark Eaton. Wspomniany wcześniej Rudy Gobert jest tuż za ich plecami z 3 statuetkami.