Dogrywka na Brooklynie, triple-double Doncicia, Curry w formie!

Dogrywka na Brooklynie, triple-double Doncicia, Curry w formie!

Ben Simmons ukradł mecz! Przechwytem na kilkanaście sekund przed końcem regulaminowego czasu gry zapewnił dogrywkę w meczu z Dallas Mavericks:

DAL – BKN – 129:125 (OT)
LAC – OKC – 110:118
MIA – GSW – 110:123
MEM – SAC – 125:110

Niestety, tylko na doprowadzenie do dogrywki było stać tej nocy Nets. W doliczonym czasie dzielił i rządził Luka Doncic, który sam zdobył 4 punkty, ale przy wszystkich pozostałych trafieniach notował asystę. Ostatecznie skończył z dorobkiem 41 punktów, 11 zbiórek, 14 asyst i 3 przechwytów, kończąc z wskaźnikiem plus/minus na poziomie +20. Całkiem nieźle jak na mecz, w którym żaden zespół nie prowadził nawet różnicą 10 oczek:

YT/NBA

Nets mieli w tym meczu swoje momenty, w drugiej kwarcie prowadzili już ośmioma punktami, a w czwartej kwarcie sami byli w stanie odrobić 9 punktów przewagi rywali. Znów prowadził duet Durant & Irving – ten pierwszy zdobył 37, a drugi 39 punktów, trafiając 5/14 z dystansu i notując 4 bloki:

Ben Simmons z kolei zagrał niezły w defensywie mecz na 7 punktów, 8 zbiórek, 4 asysty i 3 przechwyty, ale… No z Twoim atletyzmem powinieneś takie akcje kończyć z góry aż miło:

Szef Curry znów gotuje – tym razem nóżki w galarecie warte 130 milionów dolarów za 4 lata:

Miami Heat po udanym meczu w Portland, przyjechali grać back-to-back do San Francisco. Niestety, dzień później rzuty nie wpadały już tak dobrze i ekipa z Florydy wróciła do dość przeciętnej skuteczności na poziomie 32,6% (14/43). Przy tej ogólnej niemocy strzeleckiej imponował przede wszystkim Jimmy Butler, który był w stanie zdobyć 27 punktów, 8 zbiórek, 8 asyst i 6 przechwytów:

Curry po przerwie stał się jednak bezlitosny. Po zmianie stron zdobył 21 ze swoich 33 punktów, do których dorzucił 7 zbiórek i 9 asyst. Wszystko to przy skuteczności 7/14 za trzy:

YT/Golden State Warriors

Dwa dni temu Los Angeles Clippers przegrali z tankującymi Thunder. Wtedy wymówką mógł być brak Leonarda i Georga. No to wrócił George i… Clippers znów przegrali. PG#13 trafił słabiutkie 4/12 z gry na 10 punktów, skończył z najgorszym w drużynie plus/minus na poziomie -25 i chyba nie wrócił jeszcze do siebie po chorobie. Po drugiej stronie świetnie wyglądał za to Shai Gilgeous-Alexander z dorobkiem 24 punktów, 5 zbiórek, 6 asyst i 3 przechwytów:

Memphis Grizzlies dość łatwo poradzili sobie z Sacramento Kings, a pierwsze skrzypce grał (tak jak zapowiadaliśmy w zakładce Typy NBA, warto zaglądać) drugoplanowy zazwyczaj Desmond Bane. Zawodnik Grizzlies zdobył 31 punktów trafiając 11/18 z gry, wspierając nieco mniej skutecznego Moranta (22 punkty, 8/18 z gry):

YT/NBA

Kings zaczęli sezon od bilansu 0-4 i są jedyną na ten moment obok Lakers i Magic drużyną bez zwycięstwa w tym sezonie. No ale przynajmniej w ataku jest na co popatrzeć: